Sprawca śmiertelnego wypadku pod wpływem... Facebooka

21-letnia mieszkanka Chicago, Araceli Beas, oczekuje na proces w sprawie wypadku, w którym śmiertelnie potrąciła ona 70-letniego Raymonda Veloza. Co ciekawe, pozywająca w tej sprawie córka ofiary - Regina Cabrales - twierdzi, że kierująca nie zachowała odpowiedniej ostrożności, gdyż używała w trakcie jazdy Facebooka.

21-letnia mieszkanka Chicago, Araceli Beas, oczekuje na proces w sprawie wypadku, w którym śmiertelnie potrąciła ona 70-letniego Raymonda Veloza. Co ciekawe, pozywająca w tej sprawie córka ofiary - Regina Cabrales - twierdzi, że kierująca nie zachowała odpowiedniej ostrożności, gdyż używała w trakcie jazdy Facebooka.

21-letnia mieszkanka Chicago, Araceli Beas, oczekuje na proces w sprawie wypadku, w którym śmiertelnie potrąciła ona 70-letniego Raymonda Veloza. Co ciekawe, pozywająca w tej sprawie córka ofiary - Regina Cabrales - twierdzi, że kierująca nie zachowała odpowiedniej ostrożności, gdyż używała w trakcie jazdy Facebooka.

Veloz około godziny 7:30 brał udział w niegroźnej kolizji. Wyszedł on z samochodu aby dogadać się z drugim kierowcą biorącym udział w zdarzeniu. Wtedy też został potrącony, jak się okazało - śmiertelnie, przez Beas. Po przybyciu na miejsce policji, twierdziła ona, że została oślepiona przez światło i w związku z tym została ukarana wyłącznie mandatem za potrącenie pieszego.

Reklama

Teraz jednak córka ofiary - Regina Cabrales - wytoczyła proces sprawczyni, tak aby dotknęły jej konsekwencje za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Twierdzi ona, że Beas w trakcie wypadku musiała nie poświęcać wystarczająco dużo uwagi na prowadzenie, jako że w tym czasie umieszczała posty na Facebooku. I rzeczywiście - okazało się, że o 7:54 umiesciła ona update na swoim profilu na portalu.

Beas twierdzi, że umieściła go przed wypadkiem, gdy czekała aż samochód się rozgrzeje - około 2 mil od miejsca fatalnego w skutkach zdarzenia.

Obecnie prawnik reprezentujący panią Cabrales musi sprawdzić czy telefony Veleza oraz Beas pokazywały tą samą godzinę i czy wysyłane przez sprawczynię posty pojawiały się na Facebooku od razu po wysłaniu - aby potwierdzić prawdziwość jej wersji wydarzeń.

Córka ofiary domaga się również niesprecyzowanej kwoty pieniężnej jako zadośćuczynienia.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy