Szyna gipsowa na miarę XXI wieku

Każdy kto miał kiedykolwiek złamaną jakąś kość zdaje sobie doskonale sprawę ze wszystkich niedoskonałości powszechnie stosowanych gipsowych szyn unieruchamiających uszkodzone miejsce - są one ciężkie i nieporęczne, a do tego człowiek się pod nimi poci. Teraz w końcu może uda się ją zastąpić dzięki wynalazkowi opracowanemu przez Jake'a Evilla z Victoria University w Wellington.

Każdy kto miał kiedykolwiek złamaną jakąś kość zdaje sobie doskonale sprawę ze wszystkich niedoskonałości powszechnie stosowanych gipsowych szyn unieruchamiających uszkodzone miejsce - są one ciężkie i nieporęczne, a do tego człowiek się pod nimi poci. Teraz w końcu może uda się ją zastąpić dzięki wynalazkowi opracowanemu przez Jake'a Evilla z Victoria University w Wellington.

Każdy kto miał kiedykolwiek złamaną jakąś kość zdaje sobie doskonale sprawę ze wszystkich niedoskonałości powszechnie stosowanych gipsowych szyn unieruchamiających uszkodzone miejsce - są one ciężkie i nieporęczne, a do tego człowiek się pod nimi poci. Teraz w końcu może uda się ją zastąpić dzięki wynalazkowi opracowanemu przez Jake'a Evilla z Victoria University w Wellington.

Na razie wynalazek ten, który nazwany został Cortex, jest w fazie konceptu lecz jego wykonanie nie powinno być tak trudne. Całość ma działać bardzo prosto - na podstawie zdjęć rentgenowskich złamanej kości i trójwymiarowego skanu kończyny w drukarce 3d ma być tworzona usztywniająca konstrukcja. Od zwykłego gipsu ma ona się różnić tym, że będzie ona idealnie dopasowana do naszego ciała, a do tego będzie składała się z siateczki - dzięki czemu nie będziemy się pod spodem pocić i normalnie będziemy mogli wziąć prysznic.

Reklama

Przy tym plastikowa szyna ma być na tyle cienka, że będzie można ją nosić pod ubraniem.

Wytrzymałość ma jej zapewniać to, że siatka będzie najbardziej gęsta i sztywna w miejscu złamania kości - reszta będzie przynajmniej w niewielkim stopniu elastyczna.

Jeśli koncept ten by wypali to można sobie wyobrazić, że z czasem mogą powstać niewielkie urządzenia z wbudowanym aparatem rentgenowskim, skanerem i drukarką 3D - do których wystarczy tylko włożyć złamaną kończynę.

Lubimy gdy takie pomysły rodem z science-fiction robią się coraz bardziej science, a coraz mniej fiction.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy