Tajemnice inkaskiej mumifikacji poznane

Trójka zmumifikowanych dzieci złożonych w ofierze na szczycie Volcán Llullaillaco znajdującego się dziś na terenie Argentyny opowiedziała ostatnio swoją historię archeologom z Wielkiej Brytanii. Badania włosów pochodzących ze zwłok inkaskich ofiar zdradziły nieznane dotąd szczegóły mumifikacji.

Trójka zmumifikowanych dzieci złożonych w ofierze na szczycie Volcán Llullaillaco znajdującego się dziś na terenie Argentyny opowiedziała ostatnio swoją historię archeologom z Wielkiej Brytanii. Badania włosów pochodzących ze zwłok inkaskich ofiar zdradziły nieznane dotąd szczegóły mumifikacji.

Trójka zmumifikowanych dzieci złożonych w ofierze na szczycie Volcán Llullaillaco znajdującego się dziś na terenie Argentyny opowiedziała ostatnio swoją historię archeologom z Wielkiej Brytanii. Badania włosów pochodzących ze zwłok inkaskich ofiar zdradziły nieznane dotąd szczegóły mumifikacji - dzieciom tym podawano już rok przed śmiercią coraz większe ilości piwa chicha i liści koki.

I właśnie to, w połączeniu z mroźnym klimatem panującym na szczycie góry miało doprowadzić do raczej bezbolesnej śmierci - nie odnaleziono żadnych śladów użycia wobec nich przemocy fizycznej.

Reklama

Znaczny wzrost spożycia liści koki i piwa wykryto u ofiar rytualnego poświęcenia około pół roku przed śmiercią przy czym na kilka tygodni przed datą mumifikacji ilość ta wzrosła jeszcze drastyczniej wskazując na fakt, że niemal na pewno podczas śmierci dzieci - 5-letni chłopiec i dwie dziewczynki w wieku 4 i 13 lat (młodsze dzieci służyły zapewne jako opiekunowie starszej dziewczynie) - były pod znacznym wpływem alkoholu i kokainy, a więc ich śmierć była relatywnie bezbolesna.

Analiza włosów potwierdziła także wcześniejsze badania, według których na około rok przed śmiercią drastycznie poprawiła się dieta dzieci wybranych do rytualnego poświęcenia z najniższej kasty społecznej. W ostatnich dwunastu miesiącach przed złożeniem w ofierze dzieci mogły zatem korzystać z przywilejów dostępnych tylko dla najważniejszych osób w Królestwie Inków.

Piwo zwane chicha oraz liście koki od wieków są obecne w kulturze ludów zamieszkujących okolice And, także wykorzystanie ich w celach rytualnych nikogo nie dziwi. Rosnące spożycie tłumaczyć można tym, że w ciągu roku poprzedzającego śmierć dzieci brały udział w coraz większej ilości rytuałów udając się ze stolicy - Cuzco - ku wulkanowi Llullaillaco.

Praktyka zwana capacocha, w której poświęcane były dzieci, znana była w praktycznie wszystkich kulturach prekolumbijskich - a choć jej podstawy nieznacznie się różniły to zasadniczo chodziło o jedno - udobruchanie pewnych bóstw, a w sferze bardziej przyziemnej - stworzenie wydarzenia umacniającego władzę imperium.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy