Tak wygląda koreańska rakieta, która może uderzyć jądrowo w USA

Po czwartkowej (28.11) próbie międzykontynentalnej rakiety balistycznej (ICBM) typu Hwasong-15 (KN20), w północnokoreańskiej telewizji pojawiło się oświadczenie, że kraj ten stał się właśnie mocarstwem jądrowym, a broń taka jest w stanie trafiać w cele znajdujące się na niemal całym terytorium Stanów Zjednoczonych...

Po czwartkowej (28.11) próbie międzykontynentalnej rakiety balistycznej (ICBM) typu Hwasong-15 (KN20), w północnokoreańskiej telewizji pojawiło się oświadczenie, że kraj ten stał się właśnie mocarstwem jądrowym, a broń taka jest w stanie trafiać w cele znajdujące się na niemal całym terytorium Stanów Zjednoczonych...

Po czwartkowej (28.11) próbie międzykontynentalnej rakiety balistycznej (ICBM) typu Hwasong-15 (KN20), w północnokoreańskiej telewizji pojawiło się oświadczenie, że kraj ten stał się właśnie mocarstwem jądrowym, a broń taka jest w stanie trafiać w cele znajdujące się na niemal całym terytorium Stanów Zjednoczonych.

Specjaliści z Pentagonu przeanalizowali dane z wywiadu, zgromadzone w trakcie i po teście rakiety, i okazuje się, że przechwałki północnokoreańskiego reżimu są uzasadnione. Międzykontynentalna rakieta balistyczna Hwasong-15 bez problemu dysponuje zasięgiem do 13 tysięcy kilometrów i może dokonać uderzenia jądrowego w praktycznie każdym miejscu terytorium Stanów Zjednoczonych.

Reklama

Agencja Korea News Agency opublikowała w Internecie prawdziwe zdjęcie Hwasong-15. Możemy na nim zobaczyć zarówno rakietę, jak i Kim Dzong Una. Trzeba przyznać, że rakieta jest ogromna. Tylko kilka krajów na świecie dysponuje technologią budowy tak potężnych rakiet.

Specjaliści zaczęli szacować, jaki ładunek jądrowy może przenieść Hwasong-15 i okazuje się, że niewielki, jeśli pod uwagę bierzemy uderzenie np. w Waszyngton. Prawdopodobnie w tej chwili Kim Dzong Un swoją rakietą może uderzyć sporym ładunkiem jądrowym jedynie w zachodnie wybrzeże USA.

W czwartek (28.11) testowany pocisk przeleciał około 950 kilometrów przed osiągnięciem po 53 minutach maksymalnej wysokości 4475 kilometrów. W telewizji pojawiły się też tłumaczenia, że Pjongjang był zmuszony realizować program jądrowy w odpowiedzi na zagrożenia dla bezpieczeństwa ze strony USA i amerykański szantaż jądrowy, jakiemu poddano północnokoreańskie społeczeństwo "pragnące tylko życia w pokoju".

ONZ i USA w ostatnich miesiącach nałożyły kolejne dotkliwe sankcje na ten kraj, ale najwyraźniej Kim Dzong Un nic sobie z tego nie robi i kontynuuje rozwój swojego programu jądrowego.

W odpowiedzi na najnowszy test, Donald Trump, oznajmił, że "zajmiemy się Koreą Północną". Na wodach Oceanu Spokojnego, blisko Korei Północnej, znajduje się już kilka amerykańskich lotniskowców, które są w pełnej gotowości do wzięcia udział w inwazji na ten kraj.

Źródło: GeekWeek/ / Fot. Korea News Agency

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy