Torres zna przyczynę słabej formy

Kiedy na początku tego roku Fernando Torres zmieniał czerwoną koszulkę Liverpoolu na niebieską Chelsea, cały świat był pod wrażeniem genialnego transferu The Blues. Z biegiem czasu, przyjście piłkarza na Stamford Bridge okazało się wielkim niewypałem. Teraz Hiszpan znalazł źródło swoich problemów.

Kiedy na początku tego roku Fernando Torres zmieniał czerwoną koszulkę Liverpoolu na niebieską Chelsea, cały świat był pod wrażeniem genialnego transferu The Blues. Z biegiem czasu, przyjście piłkarza na Stamford Bridge okazało się wielkim niewypałem. Teraz Hiszpan znalazł źródło swoich problemów.

Kiedy na początku tego roku Fernando Torres zmieniał czerwoną koszulkę Liverpoolu na niebieską Chelsea, cały świat był pod wrażeniem genialnego transferu "The Blues". Z biegiem czasu, przyjście piłkarza na Stamford Bridge okazało się wielkim niewypałem. Teraz Hiszpan znalazł źródło swoich problemów.

Fernando Torres kosztował Romana Abramowicza blisko 60 milionów euro. Tamten zakup był postrzegany jako największy hit zimowego okienka transferowego. Tyle że czas mijał, a Hiszpan nadal nie mógł zdobyć swojego debiutanckiego gola. Dość szybko w Londynie zaczęło się robić trochę nerwowo. Kolejne mecze mijały, a snajper wciąż nie mógł trafić do siatki rywali. Część sympatyków Chelsea zaczęła postrzegać cały transfer jako wyrzucenie pieniędzy w błoto.

Reklama

Nieco później Torres w końcu strzelił upragnionego gola, a na końcu tunelu pojawiło się małe światełko nadziei. To był jednak tylko złudny efekt optyczny, który nigdy więcej się nie powtórzył. Reprezentant Hiszpanii zakończył cały sezon z zaledwie jednym trafieniem, które ustrzelił na przestrzeni 18 występów w różnych rozgrywkach.

Właściciel "The Blues" nie zdecydował się jednak na sprzedaż napastnika i postanowił dać mu jeszcze jedną szansę. Być może liczy na to, że Torres choć trochę się odblokuje i Hiszpan ponownie wpadnie w oko zagranicznych skautów, co pomogłoby Rosjaninowi odzyskać chociaż część straconych pieniędzy. Albo faktycznie wierzy w umiejętności "El Nino" i jest przekonany, że to tylko kwestia czasu, zanim snajper znowu zacznie regularnie trafiać do bramki przeciwników.

Na pewno takiego zdania jest sam zainteresowany, który ostatnio wyznał, że jego słaba dyspozycja w ostatnich miesiącach wynikała z... przemęczenia.

"Przez ostatnie 5 lat grałem bezustannie na najwyższych obrotach i to musiało się w końcu na mnie odbić. Teraz jednak w końcu miałem okazję nacieszyć się prawdziwym urlopem i jestem gotowy do nowego sezonu".

Cóż, jeśli faktycznie zmęczenie było głównym źródłem jego blokady, to miejmy nadzieję, że od nowych rozgrywek będziemy znowu mogli oglądać starego dobrego Torresa, który przyzwyczajał nas do takich widoków:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy