Tysiąc batów i więzienie dla blogera

Raif Badawi - tak nazywa się człowiek, którego obecnie chyba najbardziej obawia się rządząca Arabią Saudyjską monarchia. A nie jest on uzbrojonym terrorystą czy nawet opozycyjnym politykiem lecz blogerem, który nie bał się pisać o wolności słowa w swoim kraju. Za to został skazany na drakońską karę 10 lat więzienia i tysiąca batów. Ostatnio aktywistom udało się zdobyć nagranie z wymierzania tej kary, ale ostrzegamy - jest dość drastyczne.

Raif Badawi - tak nazywa się człowiek, którego obecnie chyba najbardziej obawia się rządząca Arabią Saudyjską monarchia. A nie jest on uzbrojonym terrorystą czy nawet opozycyjnym politykiem lecz blogerem, który nie bał się pisać o wolności słowa w swoim kraju. Za to został skazany na drakońską karę 10 lat więzienia i tysiąca batów. Ostatnio aktywistom udało się zdobyć nagranie z wymierzania tej kary, ale ostrzegamy - jest dość drastyczne.

Baty wymierzane są Badawiemu w porcjach - w każdy piątek wywleka się go z więzienia na plac, gdzie publicznie kat wymierza mu 50 chłost. I pomimo nawoływań Amnesty International i Organizacji Narodów Zjednoczonych kara jest wymierzana w całej surowości.

Badawi może mówić o sporym szczęściu w nieszczęściu, początkowo bowiem chciano mu postawić zarzuty za obrazę islamu za co groziła mu kara dużo surowsza. A bloger, a także jego współpracownicy, trafił na celownik władz nie bez przyczyny - jego wolnościowe nie w smak były władzom, które chcą utrzymać za wszelką cenę obecne, bardzo korzystne dla siebie status quo, podczas gdy Badawi domaga się ustanowienia konstytucji, reformy rządu i w końcu większego zakresu władzy dla demokratycznie wybranych organów.

Tymczasem w zeszłym roku w ramach zaostrzania przepisów antyterrorystycznych Arabia Saudyjska dopisała do nich przestępstwa obrażania rządu i jego interpretacji islamu, a podciągnąć pod nie można naprawdę wiele.

Arabia Saudyjska - jako bliski sojusznik Stanów Zjednoczonych i stabilizator całego, potwornie niespokojnego regionu - wie, że może pozwolić sobie na wiele, jednak środowisko międzynarodowe musi naciskać mocno aby uwolnić Badawiego, a także jemu podobnych. Dosłownie parę dni temu tamtejsze władze schwytały człowieka, którego jedyną zbrodnią było nagranie publicznej egzekucji kobiety przez odcięcie głowy, co miało miejsce 12 stycznie w Mecce. Teraz grozi mu podobna kara co Badawiemu.

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas