Uzdrawianie kadry za wszelką cenę?

Patrząc na inne narody w Europie ciężko zauważyć, by temat naturalizacji zawodników wzbudzał równie silne kontrowersje, jak u nas. Czy to kwestia konserwatywności naszego społeczeństwa, czy też specyfiki piłkarzy, których sobie wybieramy?

Patrząc na inne narody w Europie ciężko zauważyć, by temat naturalizacji zawodników wzbudzał równie silne kontrowersje, jak u nas. Czy to kwestia konserwatywności naszego społeczeństwa, czy też specyfiki piłkarzy, których sobie wybieramy?

Patrząc na inne narody w Europie ciężko zauważyć, by temat naturalizacji zawodników wzbudzał równie silne kontrowersje, jak u nas. Czy to kwestia konserwatywności naszego społeczeństwa, czy też specyfiki piłkarzy, których sobie wybieramy?

Gdy Ludovic Obraniak otrzymywał od nas polski paszport wszyscy zachwycali się nowym nabytkiem w naszej kadrze. Owszem, piłkarz miał polskie korzenie i być może to zadecydowało o dobrym przyjęciu przez społeczeństwo.

Reklama

Sprawa wygląda zgoła inaczej z Manuelem Arboledą, który stara się o polskie obywatelstwo tylko z faktu spełnienia warunku wymaganej ilości lat spędzonych w naszym kraju. Poza tą kwestią, Kolumbijczyk nie ma nic wspólnego z Polską. Być może to by było jeszcze do przełknięcia dla ludzi mieszkających nad Wisłą. Problem jednak w tym, że obrońca Lecha Poznań należy do zawodników cechujących się wysokim aktorstwem, czego najlepszym dowodem jest jego spięcie ze Smolarkiem w ostatniej kolejce Ekstraklasy.

Etykietka "płaczka" krąży zresztą za Kolumbijczykiem już zresztą od dawna. Piłkarz słynie z twardej gry wobec swoich rywali, ale sam przewraca się i symuluje nawet przy najmniejszym kontakcie ze strony przeciwnika.

Nic więc dziwnego, że większość piłkarzy polskiej ligi (w tym reprezentanci) nie przepadają za Arboledą i coraz częściej mówią wprost, że nie chcą go w drużynie narodowej.

Obrońca na pewno przydałby się kadrze Smudy, która ma poważne problemy szczególnie z obsadzeniem lewej strony defensywy. Tylko, czy naprawdę musimy "łatać" dziury w składzie reprezentacji Polski na wszystkie możliwe sposoby, tworząc jednocześnie nawet dziwne i niezdrowe atmosfery wokół całej kadry?

Dość powiedzieć, że Smuda już rozważa odstawienie na boczny tor Artura Sobiecha, który jako pierwszy otwarcie skrytykował naturalizację Arboledy. Czy selekcjoner powtórzy swój błąd z napastnikiem Polonii i zacznie go pomijać przy powołaniach tak jak Boruca?

Jedno jest pewne - jeśli tak dalej pójdzie to więcej będziemy mieli piłkarzy wyrzuconych z kadry, niż faktycznie nabytych.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy