Venus Express ujawnia cuda naszej siostry

Venus Express, pierwsza sonda Europejskiej Agencji Kosmicznej wysłana na orbitę planety Wenus, zakończyła po 8 latach swoją misję. Czego dowiedzieliśmy się o planecie, która nazywana jest siostrą Ziemi i być może stanowi zapowiedź tego, co czeka Błękitną Planetę?

Venus Express, pierwsza sonda Europejskiej Agencji Kosmicznej wysłana na orbitę planety Wenus, zakończyła po 8 latach swoją misję. Czego dowiedzieliśmy się o planecie, która nazywana jest siostrą Ziemi i być może stanowi zapowiedź tego, co czeka Błękitną Planetę?

Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) poinformowała właśnie o ostatecznym zakończeniu się misji sondy Venus Express, która w 2006 roku została wysłana w kierunku Wenus, drugiej według odległości planecie w naszym Układzie Słonecznym. Ostatnie opary paliwa sonda zużyła podczas manewru podnoszenia jej orbity.

Kilka miesięcy temu naukowcy zaczęli otrzymywać coraz mniejsze ilości danych, na skutek wyłączania się kolejnych urządzeń badawczych, a kilka dni temu łączność została całkowicie zerwana. Oznacza to, że sonda będzie systematycznie obniżać swoją orbitę aż spłonie w wenusjańskiej atmosferze.

Reklama

Wenus, nazywana jutrzenką, jest najjaśniejszą "gwiazdą" ziemskiego nieba. Często możemy ją podziwiać o świcie i zmroku w towarzystwie Księżyca. Naukowców zawsze niezmiernie ciekawiły procesy zachodzące na jej powierzchni i w atmosferze. Pierwsze zdjęcie z bliska pochodzi z 1962 roku, gdy w pobliżu Wenus przeleciała sonda Mariner 2.

Jedno z pierwszych zdjęć Wenus z 1974 roku z sondy Mariner 10. Fot. ESA.

Jednak dopiero Venus Express ujawniła prawdziwe oblicze planetarnej bogini piękna. Dowiedzieliśmy się, że Wenus to najgorętsza planeta w Układzie Słonecznym. Temperatura dochodzi tam do 480 stopni Celsjusza. W tej temperaturze stal traci połowę swoich właściwości i może pękać. Jest tak piekielnie gorąco, że nawet na wenusjańskiej orbicie, gdzie znajdowała się sonda, temperatura sięgała 20 stopni Celsjusza.

Jeśli ludzie wylądowaliby na powierzchni Wenus bez specjalnych kombinezonów, to natychmiast zmieniliby się w słupy węgla. Tak wysoka temperatura jest spowodowana przez efekt cieplarniany, który powstaje, ponieważ związki chemiczne atmosfery Wenus blokują emisję promieniowania na długości fal podczerwonych. Niektórzy naukowcy są zdania, że to, co ma miejsce obecnie na Wenus, to przyszłość naszej planety, gdyż podobnie jak nasza siostra mamy poważny problem z gazami cieplarnianymi, powodującymi globalne ocieplenie.

Artystyczna wizja powierzchni planety Wenus. Fot. ESA.

Jednak w przeciwieństwie do Ziemi, na Wenus za globalne ocieplenie odpowiadają liczne wulkany, które bez przerwy wybuchają, emitują gazy i produkują lawę, która kształtuje krajobraz planety. Wcześniej naukowcy sądzili, że aktywność wulkaniczna ustała dawno temu, jednak pomiary podczas 8-letniej misji sondy, wykazały znaczne wahania stężenia dwutlenku siarki w atmosferze, co oznacza, że wulkanizm wciąż jest aktywny.

Atmosfera, z powodu której powierzchnia planety nie jest nigdy widoczna, jest ponad 100 razy gęstsza od ziemskiej, a to oznacza, że człowiek poruszałby się w niej podobnie jak w wodzie. Nad powierzchnią wiszą gęste ołowiane chmury, które co jakiś czas przynoszą deszcze kwasu siarkowego. Najbardziej zagadkowym zjawiskiem jest niewątpliwie cyklon z podwójnym okiem, który wiruje nad biegunami. Na przestrzeni lat średnia prędkość wiatru wzrosła z 300 do 400 km/h.

Cyklon z podwójnym okiem na biegunie planety Wenus. Fot. ESA.

Wenus ma podobną średnicę, co Ziemia, wynoszącą na równiku 12 tysięcy kilometrów, ale na tym podobieństwa się kończą. Planeta znajduje się o 50 milionów kilometrów bliżej Słońca i jako, że obraca się wokół własnej osi ponad 250 razy wolniej niż Ziemia, to jedna doba trwa tam nie 24 godziny, lecz aż 243 ziemskie dni (8 miesięcy).

Co więcej, doba na Wenus jest dłuższa niż rok, który trwa 225 dni. Wenus w przeciwieństwie do Ziemi i większości planet w Układzie Słonecznym, obraca się ze wschodu na zachód, co jest nazywane rotacją wsteczną, dla obserwatora znajdującego się na powierzchni, Słońce wschodzi na zachodzie, a zachodzi na wschodzie.

Choć Wenus widzieli już ludzie pierwotni, to jednak pierwszy raz została określona planetą przez Michaiła Łomonosowa, który zaobserwował jej przejście przed tarczą Słońca 26 maja 1761 roku. Wówczas było już pewne, że Wenus to nie gwiazda.

Zdjęcie Wenus wykonane przez sondę Venus Express. Fot. ESA.

Naukowcy w przyszłości planują kolejne misje naukowe w kierunku Wenus. NASA chciałaby wysłać lądownik Venus In-Situ Explorer (VISE), który miałby wylądować na wenusjańskim gruncie, wwiercić się w niego i zbadać jego skład chemiczny i mineralogiczny. Rosjanie z kolei planują wysłać sondę Wenera-D, która miałaby wypuścić lądownik, zdolny utrzymać się na powierzchni planety przez dłuższy czas, jednocześnie dokonując wielu cennych badań.

Artystyczna wizja sondy Venus Express na tle planety Wenus. Fot. ESA.

Japończycy wysłali ku Wenus sondę Akatsuki, która jednak nie zdołała wejść na orbitę planety. Kolejna próba podjęta zostanie jesienią 2015 roku. Z kolei Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) wyśle w kierunku Merkurego sondę BepiColombo, która zanim tam dotrze, przeleci dwukrotnie koło Wenus, wykonując pomiary w latach 2019-2020.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy