W końcu lepsze baterie w naszych smartfonach i laptopach?

Już kilkukrotnie naukowcy donosili o rewolucyjnych odkryciach pozwalających stworzyć dużo lepsze baterie od obecnie stosowanych, jednak do tej pory żadne z nich nie znalazło powszechnego zastosowania - głównie ze względu na wysoki koszt produkcji. Odmienić to mają akumulatory wymyślone przez badaczy z Uniwersytetu Stanowego Waszyngtonu, które bazują na obecnej technologii litowo-jonowej, i które są 3-krotnie lepsze od używanych dziś, a przy tym są nawet tańsze.

Już kilkukrotnie naukowcy donosili o rewolucyjnych odkryciach pozwalających stworzyć dużo lepsze baterie od obecnie stosowanych, jednak do tej pory żadne z nich nie znalazło powszechnego zastosowania - głównie ze względu na wysoki koszt produkcji. Odmienić to mają akumulatory wymyślone przez badaczy z Uniwersytetu Stanowego Waszyngtonu, które bazują na obecnej technologii litowo-jonowej, i które są 3-krotnie lepsze od używanych dziś, a przy tym są nawet tańsze.

Już kilkukrotnie naukowcy donosili o rewolucyjnych odkryciach pozwalających stworzyć dużo lepsze baterie od obecnie stosowanych, jednak do tej pory żadne z nich nie znalazło powszechnego zastosowania - głównie ze względu na wysoki koszt produkcji. Odmienić to mają akumulatory wymyślone przez badaczy z Uniwersytetu Stanowego Waszyngtonu, które bazują na obecnej technologii litowo-jonowej, i które są 3-krotnie lepsze od używanych dziś, a przy tym są nawet tańsze.

Baterie te nie tylko mają być 3 razy pojemniejsze, lecz także mają ładować się szybciej i dłużej zachowywać dobre właściwości. A to wszystko dzięki nanotechnologii.

Reklama

Baterie litowo-jonowe składają się z dwóch elektrod - katody i anody. Podczas ładowania jony litu poruszają się z katody do anody, w której są one składowane - to jest właśnie nasza energia. Kiedy korzystamy z baterii - jony poruszają się w odwrotnym kierunku - z anody do katody rozładowując po drodze elektrony.

Naukowcy opracowali anodę składającą się z cyny, która jest w stanie przechować 3-krotnie więcej energii niż stosowany obecnie grafit. A dokonali oni tego całkowicie przypadkowo, podczas badania metod na poradzenie sobie z maleńkimi cynowymi "włoskami" które rosną na elektronice podczas jej używania (są one wbrew pozorom poważnym problemem gdyż często prowadzą do zwarć w układach scalonych).

Badacze nie chcieli tego zjawiska zatrzymać - to próbowano bezskutecznie zrobić od 60 lat. Chcieli oni zjawisko pojawiania się tych włosków kontrolować.

Wynaleźli przy tym metodę na "hodowanie" nanoigiełek z cyny na folii miedzianej przy użyciu standardowego procesu galwanotechnicznego. Oznacza to, że nowa anoda będzie nawet... tańsza niż te obecnie stosowane - grafitowe. A gotowa bateria będzie mogła wyglądać identycznie jak teraz co oznacza, że producenci nie będą musieli zmieniać linii produkcyjnych, a także nie będą musieli tworzyć nowych standardów - będziemy mogli po prostu wyrzucić nasze stare baterie, a w ich miejsce wstawić nowe - o 3 razy większej pojemności.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy