Warco - strzelanka bez strzelania?

Australijskie studio Defiant Development pracuje właśnie nad tytułem, który jest rewolucyjny pod pewnym względem - jest to militarny FPS, w którym zamiast bronią przyjdzie nam operować kamerą. Co ciekawe - gra jest przygotowywana we współpracy z prawdziwym dziennikarzem i filmowcem, tak aby praca korespondenta wojennego została oddana jak najwierniej.

Australijskie studio Defiant Development pracuje właśnie nad tytułem, który jest rewolucyjny pod pewnym względem - jest to militarny FPS, w którym zamiast bronią przyjdzie nam operować kamerą. Co ciekawe - gra jest przygotowywana we współpracy z prawdziwym dziennikarzem i filmowcem, tak aby praca korespondenta wojennego została oddana jak najwierniej.

Sam pomysł na grę pochodzi od Tony'ego Maniaty - australijskiego reportera, któremu przyszło pracować w najtrudniejszych warunkach relacjonując wydarzenia m.in. z Timoru Wschodniego. Post-sowiecka wschodnia Europa przedstawiona w grze ma być swego rodzaju symulatorem treningowym dla korespondentów.

Gra, której tytuł jest skrótem właśnie od war correspondent, czyli korespondenta wojennego, opowiada historię fikcyjnego dziennikarza Jesse DeMarco. Gracz dostanie zadanie filmowania konfliktów zbrojnych, w których będzie brał udział uzbrojony tylko i wyłącznie w kamerę. Później materiał zdobyty w wirze walki trzeba będzie obrobić w nadający się do wyemitowania w wieczornych wiadomościach skrót.

W grze ma głównie chodzić o historię oraz o zaangażowanie emocjonalne graczy. Stawiane przed nami wybory będą niejednokrotnie trudne z moralnego punktu widzenia - co ma właśnie oddawać realia pracy korespondentów wojennych.

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas