YouTube ma poważne problemy w Niemczech
W związku z zamknięciem jakiś czas temu MegaUpload jednym z argumentów podnoszonych przez obrońców serwisu było to, że działa on na dokładnie takiej samej zasadzie jak YouTube, do którego nikt nie ma żadnych zastrzeżeń. Do czasu - jak widać. Niemiecki sąd wydał właśnie wyrok, z którego wynika, że YouTube jest odpowiedzialny za treść umieszczaną przez użytkowników w serwisie i musi zainstalować odpowiednie filtry, które już w momencie wrzucania przez użytkowników do sieci muzyki będą wyłapywać treści chronione przez GEMA (Gesellschaft für musikalische Aufführungs- und mechanische Vervielfältigungsrechte) - niemiecki odpowiednik naszego ZAIKS-u.
W związku z zamknięciem jakiś czas temu MegaUpload jednym z argumentów podnoszonych przez obrońców serwisu było to, że działa on na dokładnie takiej samej zasadzie jak YouTube, do którego nikt nie ma żadnych zastrzeżeń. Do czasu - jak widać. Niemiecki sąd wydał właśnie wyrok, z którego wynika, że YouTube jest odpowiedzialny za treść umieszczaną przez użytkowników w serwisie i musi zainstalować odpowiednie filtry, które już w momencie wrzucania przez użytkowników do sieci muzyki będą wyłapywać treści chronione przez GEMA (Gesellschaft für musikalische Aufführungs- und mechanische Vervielfältigungsrechte) - niemiecki odpowiednik naszego ZAIKS-u.
YouTube broniło się oczywiście tak jak zawsze - twierdząc, że błyskawicznie reagowało na prośby posiadaczy praw autorskich do usunięcia materiału z serwisu, i że zapewnia ono tylko techniczne ramy do publikowania treści.
Przegrana może wiązać się z wielkimi odszkodowaniami, gdyż GEMA zresza około 60 tysięcy artystów. Organizacja pragnie wykorzystać wyrok, aby podpisać jak najkorzystniejszą ugodę z właścicielem YouTube - Google.
Już wcześniej ta organizacja próbowała się z Google dogadać - rozmowy były prowadzone od kwietnia 2009 roku, a doprowadziły one tylko do tego, że GEMA złożyła w sądzie pozew w 2010 roku. Organizacja ta doprowadziła także do tego, że z Niemiec wycofał się Grooveshark.