Żołnierze ochronią słonie
Nie tylko technologią żyje ten świat, bo każdego dnia w najróżniejszych zakątkach naszej planety z rąk kłusowników giną tysiące zwierząt. Niestety, w większości przypadków technologia, która ma za zadanie służyć ludziom i zwierzętom, po prostu jest bezużyteczna.
Nie tylko technologią żyje ten świat, bo każdego dnia w najróżniejszych zakątkach naszej planety z rąk kłusowników giną tysiące zwierząt. Niestety, w większości przypadków technologia, która ma za zadanie służyć ludziom i zwierzętom, po prostu jest bezużyteczna.
Dlatego Światowy Fundusz na rzecz Przyrody (WWF) chce powołać ponad tysiąc żołnierzy, by patrolowali i chronili tereny, na których żyją słonie sawannowe. Ekolodzy podjęli tak zakrojone na szeroką skalę środki, ponieważ są przerażeni ogromem kłusownictwa w środkowej Afryce. Tylko jednej nocy (14-15 marca) kłusownicy bez problemu byli w stanie zabić blisko 90 słoni.
WWF ocenia, że na terenach Sudanu, Kamerunu, Czadu i Republiki Środkowoafrykańskiej jest aktywnych nawet 300 kłusowników. To oni właśnie odpowiadają za największe masakry zwierząt, jakie przeprowadzone zostały w ubiegłym roku na terenach środkowej Afryki, w których zginęło blisko 330 słoni sawannowych.
Państwa środkowej Afryki uczestniczące w akcji walki z kłusownictwem, przeznaczą około 1,8 mln euro na kupno samochodów terenowych oraz telefonów satelitarnych, by usprawnić komunikację i dowodzenie nad operacją. Wysłana zostanie także misja dyplomatyczna ECCAS do Sudanu i Sudanu Południowego, skąd przypuszczalnie pochodzą kłusownicy.
Przypomnijmy, że w przeciągu ostatnich 30 lat populacja słoni sawannowych drastycznie zmalała z 80 tysięcy sztuk do zaledwie kilkuset. Jak donosi Komitet Konwencji o Międzynarodowym Handlu Dzikimi Zwierzętami i Roślinami Gatunków Zagrożonych Wyginięciem (CITES), skala nielegalnego handlu kością słoniową, a co za tym idzie kłusownictwa, są obecnie najwyższe od 20 lat.
Według CITES większość afrykańskiej kości słoniowej z nielegalnych źródeł trafia do państw azjatyckich. Towar szmuglowany jest najczęściej do Malezji i Wietnamu, a później do sklepów w Chinach i Tajlandii.