Broń żołnierzy Powstania Warszawskiego. Walczyli tym, co mieli pod ręką

Żołnierze walczący w Powstaniu Warszawskim musieli mierzyć się z potężnym, lepiej uzbrojonym i liczniejszym wrogiem. Bronią Polaków była garstka pistoletów i karabinów, granaty zaczepne tworzone samodzielnie w piwnicach, siekiery, kilofy i prowizoryczny pojazd pancerny „Kubuś”.

Walczący w Powstaniu Warszawskim odznaczyli się odwagą i bohaterstwem
Walczący w Powstaniu Warszawskim odznaczyli się odwagą i bohaterstwemmarekusz123RF/PICSEL

Według dostępnych informacji na 25 walczących w Powstaniu tylko jedna osoba była uzbrojona. Brakowało pistoletów i karabinów, a o ciężkim sprzęcie można było tylko pomarzyć. Pozbawionym uzbrojenia powstańcom oznajmiono, że mają walczyć siekierami i kilofami. Musieli sobie radzić w ciężkich warunkach, dlatego też stworzyli własny pojazd pancerny "Kubuś" oraz tysiące granatów zaczepnych, które powstawały w warunkach konspiracyjnych.

Żołnierze Powstania Warszawskiego mierzyli się z silnym i bezwzględnym wrogiem wyposażonym w nowoczesny, jak na owe czasy, sprzęt wojskowy. Nazistowscy Niemcy mieli pod dostatkiem karabinów, amunicji i artylerii. W swoich działaniach przeciwko powstańcom wykorzystali wszystko. Z kolei Polakom brakowało wszystkiego, mimo to odznaczyli się oni niebywałą odwagą i bohaterstwem. Eksperci wskazują, że warszawiacy, walcząc z okupantem, posługiwali się niemal wyłącznie... bronią ręczną.

Jaką bronią walczyli powstańcy warszawscy?

Specjaliści zauważają, że 1 sierpnia 1944 roku powstańcy mieli do dyspozycji ponad 3800 pistoletów, ponad 2600 karabinów, 145 ręcznych karabinów maszynowych, prawie 660 pistoletów maszynowych oraz prawie 50 ciężkich karabinów maszynowych. Do niszczenia ciężkiego nazistowskiego sprzętu służyło zaledwie 29 karabinów przeciwpancernych i granatników PIAT, 2 działka przeciwpancerne, 16 moździerzy i granatników oraz ponad 410 granatów przeciwpancernych.

Powstańcy w swoim uzbrojeniu mieli również prawie 44 000 granatów ręcznych, około 12 000 butelek zapalających i około 1270 kg materiałów wybuchowych. Co ciekawe, posługiwali się nawet miotaczami ognia, których było 30. Z drugiej strony eksperci wskazują, że tylko część broni i amunicji dostarczono na czas. Według dostępnych informacji amunicji starczyło zaledwie na 2-3 walki. Żołnierze nieposiadający broni mieli otrzymać rozkaz mówiący o uzbrojeniu się w siekiery, łomy, czy w kilofy.

Warto również wspomnieć, że powstańcy otrzymywali amunicję i broń z alianckich zrzutów. Ponadto żołnierze aktywnie zdobywali sprzęt w trakcie walk. Taką zdobyczą były dwa niemieckie czołgi Panzerkampfwagen V Panther, dwa transportery opancerzone Sd.Kfz. 251, samochód pancerny FAI, a także samobieżny niszczyciel czołgów Jagdpancer 28(t)Hetzer.

Powstańcy tworzyli broń z tego, co było pod ręką

Koniecznie trzeba podkreślić, że powstańcy sami skonstruowali prawdziwy samochód pancerny, który nazwali pieszczotliwie "Kubuś". Specjaliści wskazują, że był to w zasadzie transporter opancerzony. Pojazd powstał na bazie samochodu ciężarowego Chevrolet model 157 o ładowności 3 ton. Sprzęt mieścił w sobie w sumie 12 osób (dwie osoby załogi i 10 żołnierzy). Uzbrojony był w ręczny karabin maszynowy DP kal. 7,62mm, granaty ręczne, a także w miotacz ognia wzór K.

Tak prezentował się polski samochód pancerny "Kubuś"
Tak prezentował się polski samochód pancerny "Kubuś"/Autor nieznany/ Źródło: Jerzy Piórkowski (1957) Miasto Nieujarzmione, Warszawa: Iskry, s. 123 bez ISBN/domena publiczna Wikipedia

Samochód pancerny "Kubuś" wraz z transporterem "Jaś" przeprowadził 3 sierpnia 1944 roku atak na okupowany przez nazistów Uniwersytet Warszawski. Niestety 6 września 1944 roku doszło do unieruchomienia "Kubusia" i jego utraty. Obecnie pojazd można zobaczyć w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie. Natomiast jego replika znajduje się w Muzeum Powstania Warszawskiego.

Walka z okupantami była niezwykle trudna i uciążliwa, oprócz tego, że brakowało sprzętu, to brakowało również jedzenia i wody. By zrekompensować sobie chociaż uzbrojenie, żołnierze samodzielnie tworzyli broń. Takim sprzętem były granatniki projektu inż. Łopuskiego, które były budowane ze zwykłych rur kanalizacyjnych. Opracowano także sposób tworzenia katapult z resorów samochodowych, które wykorzystywane były do wyrzucania granatów zaczepnych.

Filipinka, Sidolówka i Karbidówka. Tym rzucali w okupantów

Trzeba wskazać, że powstańcy atakowali niemieckie oddziały okupacyjne butelkami zapalającymi własnej produkcji (które działały identycznie jak słynne koktajle Mołotowa). Do dyspozycji mieli także granaty przeciwpancerne, czy granatniki przeciwpancerne, jednakże ich liczba była jedynie kroplą w morzu potrzeb.

Wśród granatów wykorzystywanych przez powstańców była tzw. Filipinka, czyli granat ET-40. Broń została opracowana w czerwcu 1940 roku przez Edwarda Tymoszaka (ps. "Filip" lub "Chmielnicki"), który był podporucznikiem Armii Krajowej. Granat powstał w jego mieszkaniu w Rembertowie. Na przestrzeni lat łącznie powstało aż 240 000 sztuk tego granatu.

Granat "Filipinka" (ET-40)
Granat "Filipinka" (ET-40)User:Halibutt/the Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported licenseWikipedia

Początkowo korpus Filipinki zbudowany był z ebonitowej puszki o średnicy 52 mm i wysokości 95 mm. W później zaczęto wykorzystywać tłoczoną puszkę ze zwykłej blachy stalowej. Granat zawierał szedyt, był to materiał wybuchowy bazujący na chloranie potasu - produkowany był w warunkach konspiracyjnych. W środku można było także znaleźć sproszkowany trotyl lub tzw. brytyjski plastik (plastyczny materiał wybuchowy). Sam wybuch miał miejsce w momencie uderzenia w ziemię, wówczas uruchamiał się zapalnik uderzeniowo-bezwładnościowy.

Powstańcy podczas walk używali również Sidolówek, były to granaty R-42. Broń ta została skonstruowana w 1942 roku przez pirotechnika Władysława Pankowskiego (ps. "Władysław"). Granat swoją nietypową nazwę zawdzięcza swojemu kształtowi, który był podobny do puszki "Sidolu". "Sidol" przed wojną był popularnym środkiem do czyszczenia wyrobów mosiężnych, chromowanych, a także okuć.

Granat Sidolówka (R-42)
Granat Sidolówka (R-42)User:Halibutt/ the Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported licenseWikipedia

W ciągu kilku lat stworzono w sumie ponad 350 000 sztuk tej broni. Puszka granatu miała średnicę 55 mm i wysokość 150-165 mm. W środku znajdował się szedyt oraz amonal (składał się z 8-30 proc. trotylu, 47-78 proc. azotanu amonu i 7-25 proc. proszku aluminiowego - substancja tworzy silnie egzotermiczną reakcję utleniania aluminium). Wybuch następował z opóźnieniem wynoszącym około 4,5 sekundy, zaś sam granat ważył około 0,3 kg.

 Konspiracyjna produkcja ręcznych granatów "sidolówek" - Okręg Lwów Armii Krajowej. Widoczni od lewej: plut. Marian Czajkowski ps. "Dunin", Stanisław Andrusikiewicz ps. "Chochołowski".
Konspiracyjna produkcja ręcznych granatów "sidolówek" - Okręg Lwów Armii Krajowej. Widoczni od lewej: plut. Marian Czajkowski ps. "Dunin", Stanisław Andrusikiewicz ps. "Chochołowski".Autor nieznany/ Archiwum Dokumentacji Mechanicznej/Narodowe Archiwum Cyfrowe/domena publicznaWikipedia

Warszawiacy w walkach wykorzystywali także inny granat zaczepny, czyli Karbidówkę. Korpusem granatu była puszka od lampy karbidowej. Miała ona szerokość 70 mm i wysokość 126 mm. Puszki tego typu znajdowały się wówczas niemal w każdym polskim domu, zatem materiału do produkcji broni było pod dostatkiem.

Do środka wkładano około 0,2 kg szedytu, do całości montowano zapalnik GR-31 - wybuch następował po około trzech sekundach. Granat ważył niecały kilogram. Jak wskazują eksperci zaletą tej broni była łatwość w użytkowaniu, prostota oraz tania produkcja. Jednakże do głównych wad należy zaliczyć zawodność oraz nieporęczność. W ciągu wojny wyprodukowano ich około 100 000 sztuk.

Granat Karbidówka
Granat KarbidówkaUser:Halibutt/the Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported licenseWikipedia

Straszne skutki Powstania Warszawskiego. Co straciła Warszawa?

W wyniku prowadzonych walk polskie siły straciły około 16 000 żołnierzy, z kolei 20 000 zostało rannych, a 15 000 zostało wziętych do niewoli. Ponadto w wyniku nazistowskich nalotów, ostrzału artyleryjskiego, czy masakr ludności cywilnej zginęło od 150 000 do 200 000 osób. Wielu cywilów umarło także z powodu niezwykle ciężkich warunków życia, które panowały w zniszczonej i odciętej od świata stolicy.

Większość lewobrzeżnej Warszawy uległa zniszczeniu, zarówno na skutek walk, jak i przez późniejsze systematyczne wyburzanie budynków przez okupantów. Bezpowrotnie utracono wiele zabytkowych kamienic oraz innych obiektów o dużej wartości kulturalnej i duchowej.

***

Co myślisz o pracy redakcji Geekweeka? Oceń nas! Twoje zdanie ma dla nas znaczenie.

***

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

„Polacy za granicą”: Posiadłość należała do Tori Amos. Polka nim rozporządzaPolsat Play
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas