Depesze, które wstrząsnęły światem

Ucieczka radzieckiego szyfranta Igora Guzenki dała początek zimnej wojnie.

Igoro Guzenko był wyjątkowo cenny - chcieli go i Rosjanie, i Zachód
Igoro Guzenko był wyjątkowo cenny - chcieli go i Rosjanie, i ZachódPolska Zbrojna

Niewiarygodny uciekinier

Następne 24 godziny po opuszczeniu ambasady przez Guzenkę można określić jako tragifarsę. Ufający sile mediów radziecki szyfrant pojawił się wraz z ciężarną żoną Svetlaną i piętnastomiesięcznym synkiem w redakcji dziennika "Ottawa Journal". Ze zdenerwowania plątał mu się język, co przy jego twardo akcentowanym, skąpym angielskim sprawiło, że dziennikarze odprawili go z kwitkiem. Poszedł więc do ministerstwa sprawiedliwości, gdzie spławił go stróż.

Sowiecko-kanadyjskie starcie

Guzenkowie wrócili do mieszkania zdruzgotani. Na wszelki wypadek RCMP wysłała pod ich dom dwóch tajniaków. Małżonkowie myśleli, że to oficerowie NKGB (radzieckiego ministerstwa bezpieczeństwa), więc zwrócili się o pomoc do sąsiada. Kanadyjczyk, oficer sił powietrznych, przyjął ich pod swój dach i zawiadomił policję. Nocą czterech oficerów NKGB z odpowiedzialnym za ochronę ambasady drugim sekretarzem (w rzeczywistości szefem rezydentury NKGB) Wiktorem (Vitalim) Pawłowem na czele wyważyło drzwi do mieszkania Guzenków. Wtedy do akcji wkroczyli przybyli na miejsce policjanci kanadyjscy. Sowieci wycofali się, a Guzenków przejęła RCMP.

Ostrożny do bólu King powiedział, że to "politycznie gorący kartofel, lepiej się trzymać od niego z daleka". Zasugerował, że najlepszym rozwiązaniem byłoby... samobójstwo Guzenki. W tym czasie w Ottawie bawił szef British Security Coordination - ekspozytury brytyjskiego MI6 w Ameryce Północnej - Kanadyjczyk William Stephenson. "Bierzcie tego szyfranta natychmiast", poradził Robertsonowi.

Kanadyjczycy ukryli Guzenkę w tajnej bazie "X" koło Toronto nad jeziorem Ontario, w której w czasie wojny Brytyjczycy szkolili oficerów dywersji. Ponieważ w centrali RCMP tylko dwóch oficerów miało pojęcie o kontrwywiadzie, Kanadyjczycy zwrócili się o pomoc do sojuszników. 10 września szef FBI wysłał dwóch doświadczonych funkcjonariuszy. Edgar Hoover uznał sprawę Guzenki za najwyższy priorytet FBI. Brytyjczycy również wydelegowali dwóch swoich ludzi.

Pierwsze przesłuchania Guzenki i lektura przetłumaczonych w ciągu 36 godzin dokumentów wykazały, że od czasu założenia w 1942 roku przedstawicielstwa dyplomatycznego ZSRR w Kanadzie Sowieci werbowali do szpiegostwa obywateli tego kraju, a także innych państw.

Asy Sowietów

Guzenko niewiele mógł powiedzieć na temat siatki NKGB. Wiedział natomiast, że dla GRU pracowało co najmniej 36 Kanadyjczyków i przedstawicieli innych narodowości. Sowieci mieli swoje źródła w kanadyjskich ministerstwach spraw zagranicznych i obrony oraz ośrodkach badawczo-rozwojowych. Największą zdobyczą GRU był doktor Alan Nunn May, angielski fizyk, który po przeniesieniu w 1943 roku brytyjskiego programu atomowego do Kanady i włączeniu do amerykańskiego projektu "Manhattan" był jego ważnym uczestnikiem. Wykradzione przez Maya próbki izotopów U-233 i U-235 trafiły pocztą dyplomatyczną do Moskwy.

Dla Sowietów pracowali także inni naukowcy zatrudnieni w programach badawczych związanych z zaawansowanymi technologiami radarowymi i mikrofalowymi. W złamaniu łączności szyfrowej pomogły GRU kancelistki w brytyjskiej wysokiej komisji oraz centrali kanadyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych. Ich agentem był komunista kapitan Gordon Lunan, który pisał przemówienia dla Paula Martina, późniejszego lidera rządzącej partii liberalnej, ojca premiera Kanady.

Brytyjczycy dowiedzieli się od niego o agencie o kryptonimie "Elli". Jego tożsamość ustalono dopiero w latach sześćdziesiątych. Okazało się, że był nim Leo Long, który został zwerbowany przez Anthony'ego Blunta, jednego z "piątki szpiegów z Cambridge", po wojnie wiceszef brytyjskiego wywiadu wojskowego w Niemczech Zachodnich. Dopiero w 1952 roku zaprzestał współpracy z KGB, by nie narażać nowo założonej rodziny.

Dla własnego bezpieczeństwa Igor Guzenko występował publicznie w papierowej torbie na głowie
Polska Zbrojna

Guzenko wsypał także rezydenta GRU na zachodnim wybrzeżu USA Ignacego Witczaka, czyli podpułkownika GRU Zalmana Vulfovicza Litvina. W 1938 roku przybył on do Los Angeles, by, zgodnie z instrukcjami, podjąć studia na Uniwersytecie Południowej Kalifornii. Podszył się pod przybyłego do Kanady Polaka, który wyjechał do Hiszpanii, by wesprzeć komunistów w wojnie domowej. GRU sądziło, że prawdziwy Witczak zginął w walce.

Ten jednak przeżył, przez co Litvin miał kłopoty z przedłużeniem ważności paszportu. Udało się dzięki interwencji wspomnianego wcześniej Sama Carra i łapówce. Na ten ślad natrafili później śledczy. Litvin wtopił się w środowisko akademickie - idealne miejsce do prowadzenia rekrutacji. Został doktorantem i wykładowcą. Zwerbował dziesięć osób do pozyskiwania najnowszych osiągnięć amerykańskiej techniki wojskowej w dziedzinie inżynierii lotniczej i radiowej oraz budowy okrętów.

Chcieli go złapać na gorącym uczynku

Przywódcy alianccy zgodzili się koordynować śledztwo i aresztowania. Uznali, co istotne, że afera nie powinna przeszkodzić w budowie wspólnie z ZSRR powojennego ładu. W listopadzie 1945 roku do FBI zgłosiła się skruszona komunistka Elizabeth Bentley, która przez kilka lat była kurierem NKWD/NKGB. W swoich zeznaniach potwierdziła wiele doniesień Guzenki, ujawniając przy tym 80 wysoko uplasowanych w USA agentów NKGB. Współpraca sojusznicza była zatem pożądana.

Tymczasem o najdrobniejszych szczegółach dochodzenia była na bieżąco informowana... Moskwa. Jej najcenniejszy agent Kim Philby był wówczas szefem sekcji IX MI6 (ZSRR). Na jego biurko trafiały raporty ze śledztwa. To on ostrzegł w porę Witczaka, co spowodowało, że ten zdążył uciec do ZSRR. Sprawił też, że nie doszły do skutku planowane spotkania Maya z oficerem prowadzącym w Londynie.

Sojusznicy pozwolili fizykowi opuścić Kanadę, mieli bowiem nadzieję, że przyłapią go na gorącym uczynku. W dodatku w brytyjskiej ambasadzie w Waszyngtonie I sekretarzem był dobry kolega Philby'ego - Donald Maclean, również członek "siatki z Cambridge."

Po okresie zauroczenia ZSRR media kanadyjskie wywołały antysowiecką histerię. Moskwa uznała akcję za początkową salwę długo przygotowywanej trzeciej wojny. Był to zarzut o tyle absurdalny, że jeszcze do niedawna oficjele kanadyjscy hołubili prężne Towarzystwo Przyjaźni Kanadyjsko-Radzieckiej i z lubością uczęszczali na suto zakrapiane wódką i obfitujące w kawior przyjęcia w ambasadzie ZSRR.

Zarzuty usłyszało 21 osób. Różnie motywowali swoją współpracę: przeważnie chęcią udzielenia pomocy wojennemu sojusznikowi, ideologią marksistowską, walką z faszyzmem i antysemityzmem, czasami zasłaniali się niewiedzą Jedenaście osób dostało wyroki od dwóch do dziesięciu lat. Z braku wystarczających dowodów bądź z powodu odmowy zeznań osiem uniewinniono, w tym pracownika biura informacji mającego na nazwisko Poland. Najsurowszy wyrok - 10 lat - dostał osądzony w Londynie Nunn May. W Kanadzie najdłużej siedzieli w więzieniu dwaj agenci polsko-żydowskiego pochodzenia Fred Rose i Sam Carr. Ten drugi do 1949 roku ukrywał się w USA.

Pierwszy do odstrzału

Panicznie bał się zamachu. Kiedy w czasie podróży z obozu X do Ottawy, w której towarzyszyła mu eskorta RCMP, zatrzymał się na obiad w podrzędnej restauracji, wszyscy zatruli się salmonellą. Guzenko był przekonany, że to próba zamachu. Jego obawy nie były bezpodstawne. Wasilij Mitrochin (major KGB, który po upadku ZSRR przekazał Wielkiej Brytanii sowieckie dokumenty) wspomina, że Guzenko był na pierwszym miejscu opracowanej w 1962 roku przez I Zarząd KGB listy zdrajców do odstrzału.

RCMP nigdy nie zapałała sympatią do Guzenki. Wielu osobom działał na nerwy swoją megalomanią. Ci, którzy go bliżej poznali, uważali, iż przeszedł na stronę Zachodu nie dlatego, że - jak później twierdził - miłował demokrację, lecz dlatego, że pragnął materialnego komfortu. Choć rząd kanadyjski przyznał mu dożywotnią pensję, ciągle narzekał na rzekome skąpstwo władz niepomnych jego zasług.

W Kanadzie każdy pracownik administracji państwowej przed dopuszczeniem do tajnych informacji miał być prześwietlony przez służby, co było nowością. Rygorystycznie potraktowano notabene żołnierzy II Korpusu, których 5 tysięcy przygarnęła w latach 1946-1947 Kanada. Wysłani do Włoch oficerowie RCMP szczegółowo przesłuchiwali Polaków, szukając "agentury w szeregach II Korpusu". Na tym tle omal nie doszło do buntu wśród żołnierzy.

Zaostrzono przepisy dotyczące przechowywania informacji niejawnych. Jeszcze w latach 1945-1946 akta Guzenki były składowane w kartonach po whisky marki Corby w gabinecie szefa ministerstwa spraw zagranicznych. Stąd sprawie nadano kryptonim "Corby".

Nieprzejednany wróg Kanady

W PRL znaleźli też spokojny kąt po odsiedzeniu wyroków Fred Rose i sam Carr. Rose, któremu odebrano obywatelstwo kanadyjskie, redagował propagandowy periodyk angielskojęzyczny o Polsce "Poland". Zmarł w 1983 roku. Carr do końca swoich dni pozostał nieprzejednanym wrogiem kapitalistycznej Kanady. Ich oficer prowadzący pułkownik Nikołaj Zabotin po odwołaniu wrócił do ZSRR w grudniu 1945 roku, po czym wraz z żoną i dzieckiem wylądował w Gułagu. Triumfująca w rozgrywce z GRU NKGB oszczędziła swojego ottawskiego rezydenta Wiktora Pawłowa. W latach 1973-1984 kontynuował on karierę jako rezydent KGB w Polsce. Odszedł na emeryturę w stopniu generała.

Rafał Domisiewicz, doktorant na wydziale politologii Carleton University w Ottawie. Należy do Stowarzyszenia Euro-Atlantyckiego.

Śródtytuły pochodzą od redakcji portalu INTERIA.PL.

Polska Zbrojna
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas