Dwina. Prywatna krucjata Churchilla przeciw bolszewikom

Brytyjska interwencja w północnej Rosji okazała się dla Sztabu Imperialnego bardzo kosztowną lekcją, z której nie wyciągnięto żadnych wniosków. Stracono natomiast bezpowrotnie okręty i ludzi. Jak się wkrótce okazało była to prywatna inicjatywa ministra wojny.

z
zINTERIA.PL/materiały prasowe
Monitor HMS M.27 w czasie operacji na Dwinie w 1919 roku
Monitor HMS M.27 w czasie operacji na Dwinie w 1919 rokuarchiwum S. ZagórskiegoINTERIA.PL/materiały prasowe

W lipcu 1917 roku Winston Churchill po służbie na Froncie Zachodnim powrócił do rządu, w którym objął stanowisko ministra uzbrojenia. Dwa lata później był już ministrem wojny - otrzymał jedno z kluczowych ministerstw w rządzie Lloyda George‘a. Na tym stanowisku podjął decyzję o interwencji Brytyjczyków w rosyjskiej wojnie domowej po stronie Białych.

Churchill jako zadeklarowany przeciwnik bolszewizmu twierdził, że "bolszewizm należy zdusić w zarodku". Interwencja nie zyskała poparcia zarówno wśród polityków jak i społeczeństwa.Po zakończeniu wojny nie mieli ochoty brać udziału w kolejnym i w dodatku odległym konflikcie. Minister musiał uciekać się do oszustw, kłamstw i cenzury mediów by wysłać oddziały mające pokonać bolszewików.

Jego przebiegłość i nieprzejednanie najlepiej widać było na froncie nad rzeką Dwiną, gdzie skierował największe i najlepiej wyposażone siły - Dwińską Flotyllę Rzeczną, dwa bataliony Royal Fusiliers, dwie brygady piechoty (kanadyjską i australijską), około 35 samolotów (Fairey F.14 Campania, Short Type 184, Airco D.H.4 i myśliwców Sopwith Camel). Od strony morza siły te były wspierane przez flotyllę liczącą około 20 okrętów, w tym krążowniki i tendery wodnosamolotów. Ponadto pod brytyjskim dowództwem znajdowały się bataliony Białych, Brygada Brytyjsko-Słowiańska złożona z Brytyjczyków, Serbów, Polaków i Czechów, oraz samodzielne jednostki polskie, francuskie i kanadyjskie. Wszystko to najpierw bez formalnej zgody rządu. Kiedy taka, pod jego naciskami się pojawiła, żołnierze byli już w drodze na północ.

Bliźniak HMS "Humber", HMS "Mersey" na początku Wielkiej Wojny
Bliźniak HMS "Humber", HMS "Mersey" na początku Wielkiej WojnyWikimedia CommonsINTERIA.PL/materiały prasowe

Na północy

Flotylle rzeczne i organiczne lotnictwo wchodzące w ich skład oddało wielkie zasługi na frontach wojny domowej. Zwłaszcza, że często w wielu rejonach jednostki rzecznestanowiły jedyne wsparcie, na jakie mogli liczyć pozbawieni artylerii piechurzy. Na rosyjskich bezdrożach i bagnistych ziemiach północy jedynie artyleria kanonierek kierowana z powietrza mogła dać skuteczne wsparcie.

Dość szybko przekonano się o tym na Dwinie, gdzie pierwsze siły alianckie pojawiły się już w 1915 roku, kiedy Murmańsk i Archangielsk stały się głównymi portami przeładunkowymi dla transportów sojuszniczej pomocy. Kiedy po rewolucji październikowej Rosja przestała być sojusznikiem, którego można być pewnym Brytyjczycy w marcu 1918 roku wysadzili desant, który zajął Murmańsk i linię kolejową prowadzącą na południe, a następnie w sierpniu Archangielsk, z którego prowadziły dwie niezwykle ważne drogi w głąb kraju: linia kolejowa do Wołogdy i droga wodna Dwiną do Kotłasu. W operacji  współpracowali z polskimi oddziałami Murmańczyków, walczących przeciwko bolszewikom. Głównie z Oddziałem Dwińskim, zwanym również "Lwami Północy", dowodzonym przez kpt. Sołodkowskiego. Miał się on jeszcze wielokrotnie wsławić udanymi operacjami wzdłuż linii kolejowej na prowadzącej na południe i Dwiny.

Aby zabezpieczyć tę ostatnią do Rosji trafiły brytyjskie monitory M.23, M.25, (typu M.15, wcześniej służyły w Dover Patrol), a następnie w maju 1919 roku M.24, M.26 (typ M.15) i M.31, M.33 (typu M.29), a także HMS "Humber" (przerzucony wraz z okrętami typu M.29 z Morza Śródziemnego), oraz "kanonierki chińskie": "Cicala", "Cricket", "Glowworm" i "Cockchafer", które trafiły na daleką północ z Bliskiego Wschodu. Z tych okrętów pod koniec maja 1919 roku zorganizowano brytyjską flotyllę rzeczną, którą objął kmdr Altham. Flotyllę wkrótce wsparła utworzona z samolotów Short Type 184 i, pochodzących z tendera wodnosamolotowów HMS "Nairana“, Fairey F.14 Campania, rzeczna eskadra aeroplanów.

Okręty Flotylli Dwińskiej. Od lewej: okręt warsztatowy "Hyrebard", zdobyczny parowiec "Borodino", HMS "Humber", kanonierka HMS "Cicala", rzeczny tender wodnosamolotów i monitor M.31
Okręty Flotylli Dwińskiej. Od lewej: okręt warsztatowy "Hyrebard", zdobyczny parowiec "Borodino", HMS "Humber", kanonierka HMS "Cicala", rzeczny tender wodnosamolotów i monitor M.31archiwum S. ZagórskiegoINTERIA.PL/materiały prasowe

Starcia na rzece

Jednak nim to nastąpiło pojedyncze okręty zostały przydzielone do jednostek lądowych i rozpoczęły działania przeciw bolszewikom. 26 i 28 sierpnia 1918 roku pod wsią Tułgas M.25 stoczył bitwę z bolszewicką Flotyllą Dwińską dowodzoną przez Pawła F. Winogradowa. Podczas starcia okręt został trafiony pojedynczym pociskiem w nadbudówkę, wyniku czego zginęło czterech marynarzy, a siedmiu zostało rannych. Do kolejnego starcia doszło 14 września. Tym razem górą byli Brytyjczycy - bezpośrednie trafienia pociskami kalibru 190,5 mm posłały na dno bolszewicki statek uzbrojony "Moguczyj".

W tym starciu ogniem okrętów kierowały załogi samolotów Short. Na lądzie okręt był osłaniany przez Oddział Dwiński kpt. Sołodkowskiego, który zdobył trawler i barkę artyleryjską.

Kanonierka typu "Insect", HMS "Cicala" na Dwinie. W tle widocze samoloty eskadry rzecznej
Kanonierka typu "Insect", HMS "Cicala" na Dwinie. W tle widocze samoloty eskadry rzecznejarchiwum S. ZagórskiegoINTERIA.PL/materiały prasowe

Na szeroką skalę

Po przerwie w działaniach na rzece wywołanej zlodowaceniem, do kolejnych starć doszło wiosną 1919 roku. Wówczas korpus aliancki ruszył w górę Dwiny, aby zdobyć Kotłas i połączyć się dalej na południe z wojskami gen. Kołczaka.

Jak pisał kmdr Altham: "Z zaskoczeniem dowiedziałem się zaraz po przybyciu, że jest decyzja o natychmiastowym natarciu na Kotłas, a moja rzeczna armada prawdopodobnie nie zdąży wziąć udział w walce." Problem stanowił spodziewany minimalny poziom wody w rzece, który miał miejscami osiągnąć zaledwie 60 centymetrów. Kmdr Altham ze zdziwieniem przyjął do wiadomości, że Admiralicja nie wzięła pod uwagę tak ważnego czynnika podczas planowania operacji. Tym bardziej, że HMS "Humber" posiadał zanurzenie na poziomie 170 cm, monitory typu M.29 około 180 cm, a najmniejsze kanonierki 120 cm.

Na rozkaz dowódcy rozpoczęto budowę prowizorycznych kryp artyleryjskich, jednak niewydolne zakłady remontowe nie były w stanie przygotować odpowiedniej ilości jednostek. Ostatecznie zrezygnowano z tego pomysłu i zdecydowano się na odchudzanie jednostek ciężkich. Dowódca pisał w swoich wspomnieniach: "Pływające dźwigi pozwoliły nam usunąć ciężkie działa, instalacje i nawet główne silniki, ogołocić dwa największe monitory niemal do samych kadłubów. 'Humber' stracił cały pancerz boczny."

Mimo to nie udało się odchudzić okrętów na tyle by bezpiecznie przepłynęły w rejon operacji. W południe 12 czerwca na mieliźnie osiadł M.27, godzinę później to samo spotkało M.33, któremu jednak udało się szybko zejść na głęboką wodę. Jednakże już w Bierezniku osiadł ponownie na łasze piasku. W ciągu kolejnych dwóch dni jeszcze kilka razy musiał korzystać z pomocy holowników.

Jakby tego było mało, flotylla cały czas była narażona na ostrzał prowadzony z bolszewickich kanonierek, które mając mniejsze zanurzenie mogły bez obaw operować na Dwinie. Kolejnym zagrożeniem okazały się miny płynące z nurtem rzeki, których Brytyjczycy nie mieli czym trałować. Z Wysp nie dostarczono jeszcze odpowiednich okrętów.

Ciągłe niebezpieczeństwo, brak odpowiedniej aprowizacji, dokuczliwy upał (latem w tych rejonach często występowały tropikalne wręcz temperatury), wszędobylskie owady i niskie morale powodowały, że coraz częściej załogi okrętów odmawiały wykonania rozkazu. W połowie czerwca załoga HMS "Cicala" odmówiła wykonania wypadu przeciw bolszewickiej baterii artylerii nadbrzeżnej.

Głównodowodzący Royal Navy w północnej Rosji adm. S.W.B. Green zagroził: "wykonujcie rozkazy, inaczej ostrzelają was okręty brytyjskiej eskadry". Chcąc nie chcąc marynarze popłynęli na południe, mimo że nikt oficjalnie nie wypowiedział bolszewikom wojny. Powszechnie panowała opinia, że jest to prywatna wojna Churchilla. Jeden z oficerów HMS "Humber" pisał z żalem: "(Rozważano - przyp. SZ) sprowadzenie na brzeg wszystkich załóg i powrót lądem do Archangielska (...) jesteśmy tutaj całkowicie osamotnieni, w niezłych tarapatach; śmiechu warte, że to nas nazywają wojskami posiłkowymi."

Było w tym wiele prawdy. Ściągnięta z rzek Mezopotamii kanonierka HMS "Moth" została ad hoc zmodernizowana w Chatham i pośpiesznie wysłana na północ bez... dział artylerii głównej. Dopiero na miejscu wyszabrowano jedno z uszkodzonej HMS "Cockchafer". Mimo to "Moth" nie wzięła udziału w walkach. Poziom wody w Dwinie spadł do najniższego w historii.

Okręt warsztatowy HMS "Hyderabad"
Okręt warsztatowy HMS "Hyderabad"archiwum S. ZagórskiegoINTERIA.PL/materiały prasowe

Trojca i Topsa

Dowodzący całością sił na północy Rosji generał Ironside postanowił poprzez miasta Trojca i Topsa przebić się w kierunku Kotłasu. Trojca miała zostać główną bazą flotylli i eskadry rzecznej. W ataku wiodącą rolę mieli przejąć Biali Rosjanie. Oni siłami dwóch batalionów białogwardyjskiego 3. północnorosyjskiego pułku strzelców mieli zająć Topsę. Białogwardziści odnieśli ogromny sukces zdobywając miasto i wypierając z niego oddziały Czerwonych. Ogromną pomoc otrzymali ze strony kanonierki "Cockchafer", która wspierała ogniem pozbawioną ogranicznej artylerii piechotę. Mimo to Rosjanie stracili 100 zabitych.

Do szczególnie zaciętych walk doszło w rejonie Trojcy i Sielcy, gdzie bolszewikom przede wszystkim dał się we znaki M.27 przezbrojony tuż przed przybyciem do Rosji w szybkostrzelne podwójnie sprzężone działa kalibru 102 mm. Niestety w tym przypadku sztabowcy niedoszacowali siły przeciwnika i miasto zostało zaatakowane jedynie przez dwie kompanie 2. batalionu Pułku Hampshires pod dowództwem podpułkownika J. Sherwooda Kelly’ego.

Niestety bardzo udaną operację aliancką przerwał bunt w niektórych oddziałach Białych, w skutek którego wielu żołnierzy przeszło na stronę bolszewików. Przyciśnięci do ziemi żołnierze Kelly’ego w ciągu jednej nocy z 20 na 21 czerwca odparli trzy kontrataki. W raporcie można było przeczytać: "Morale nieprzyjaciela wcale nie niskie; o ataku uprzedzili ich dezerterzy z 4. batalionu północnorosyjskich strzelców. Stawiali opór całą noc; piechota, za nią karabiny maszynowe." Przeciwko niespełna 300 Brytyjczykom stanęło ponad 2500 bolszewików. Jedynie przytomny umysł Kelly’ego uratowały oddział od wycięcia w pień. Oficerowie sztabowi byli innego zdania i Kelly'emu postawiono zarzuty, jednak ze względu na jego osiągnięcia podczas wojny we Francji uniknął sądu wojennego.

Tym bardziej, że nie zawinił. Major Allfrey tak ocenił akcję: "Według mnie, a także pułkownika Davisa, to, co widzimy to taktyczny błąd. (...) Po pięciu latach wojny niedopuszczalne jest, by przeklęta głupota jakiegoś wyczerpanego psychicznie, starego zawodowego oficera niespełna rozumu przyprawiała dobrych żołnierzy o takie paskudne kłopoty." Major miał tu na myśli brygadiera Grahama, który planował operację, a później winę za jej klęskę chciał zrzucić na pułkownika Kelly’ego.

Zatopiony w wyniku eksplozji miny trałowiec "Sword Dance"
Zatopiony w wyniku eksplozji miny trałowiec "Sword Dance"archiwum S. ZagórskiegoINTERIA.PL/materiały prasowe

Bezsens misji

Trojcę, mimo przeszkód, zdobyto nieco później. Przerzucono do niej rzeczną eskadrę aeroplanów i część okrętów flotylli rzecznej. Jednak nikt ze stacjonujących tam żołnierzy nie wierzył w to, że uda się zdobyć Kotłas.

Do takiego wniosku doszedł nawet generał Ironside, który zapisał w swoim pamiętniku: "Zupełnie nie wierzę w możliwość dotarcia do Kotłasu." Komandor Altham wysłał natomiast telegram do Admiralicji: "Rzeka gwałtownie wysycha. Zgasły wszystkie nadzieje na wyprawę na Kotłas."

Jakby generał Ironside miał mało kłopotów, 7 lipca w jednym z batalionów wybuchł bunt. Prowodyrzy zastrzelili trzech brytyjskich i czterech rosyjskich oficerów. Dwóch kolejnych zmarło z ran. Wśród nich był kpt. Barr, który dotarł wpław na zacumowany na środku rzeki flagowy okręt flotylli HMS "Humber" i wszczął alarm. Z jego ciała wyciągnięto później 10 pocisków. Nim skonał na pokładzie generał Ironside odznaczył go Krzyżem Wojskowym zdjętym z własnej piersi. Po stłumieniu buntu na śmierć skazano 18 żołnierzy. Jedenastu z nich rozstrzelano.

Wkrótce o buncie dowiedziała się brytyjska prasa, która w minorowym tonie pisała o problemach z dyscypliną wśród żołnierzy, którzy po długiej wojnie w Europie zostali wysłani na kolejną - tym razem niewypowiedzianą i niepotrzebną, która "nie leży w interesie Królestwa". Bolszewicka propaganda podchwyciła niezadowolenie w Wielkiej Brytanii i wkrótce na głowy brytyjskich, serbskich i polskich żołnierzy zaczęły spadać ulotki zrzucane przez samoloty Północnego Hydro-lotniczego Batalionu Czerwonej Floty.

9 lipca na pokładzie HMS "Humber" odebrano bolszewicką wiadomość skierowaną do marynarzy: "Widzicie, jak powstają żołnierze służący w armii białych? To znak dla was. Podajmy sobie ręce. Precz z carami, kajzerami, królami, straszliwymi kapitalistami i bankierami!"

W tym samym czasie nadeszły wiadomości o utracie Permu i Kunguru. W związku z tym, oraz niskim poziomem wody na Dwinie uznano, że dalsze prowadzenie operacji w kierunku Kotłasu traci sens. Mimo to nadal prowadzono operacje zaczepne, oraz walczono z minami.

Kmdr. Altham pisał: "Odtąd mieliśmy stale do czynienia z trudnościami i zagrożeniami wynikającymi z obecności min w rzece." Jednostki przysłane z Wielkiej Brytanii okazały się nieprzydatne. Trałowce HMS "Sword Dance" i "Fandago" zatonęły na minach. Monitor M.33 osłaniający operację trałowania został trafiony pociskiem nadbrzeżnej baterii w nadbudówkę. Na pokładzie było kilku zabitych.

Morale spadało coraz niżej. Marynarz Jowett służący na "Humberze" pisał w liście do rodziny: "Bolszewicy przerzucają ulotki na naszą stronę. Pytają w nich, czemu bijemy się z nimi zamiast w domu cieszyć się pokojem po pięciu latach wojny itd. To straszne, ale my sami chcielibyśmy to wiedzieć. (...) Postępujemy pięknie, walczymy w imieniu ludzi, którzy wcale nas nie chcą i zwracają się przeciwko nam przy lada okazji."

Zdekompletowana kanonierka HMS "Cockchafer"
Zdekompletowana kanonierka HMS "Cockchafer"INTERIA.PL/materiały prasowe

Odwrót

26 sierpnia wyleciała w powietrze krypa amunicyjna przycumowana do burty HMS "Glowworm". W eksplozji zginęło 27 marynarzy, w tym dowódca kanonierki. Tego dnia dotarł też rozkaz odwrotu w kierunku Archangielska. Na nieszczęście niski stan wód bardzo utrudnił operację odwrotową. Rozpoczęcie odwrotu przesunięto z 1 na 10 września, mimo to musiano przeładować na barki część wyposażenia okrętów.

Niestety pomimo tak drastycznych kroków M.25 i M.27 osiadły na mieliźnie i pozbawione osłony piechoty, która zdążyła odejść na północ, musiały być wysadzone w powietrze, co miało miejsce 16 września 1919 roku. Komandor Altham wspominał późńiej: "Gdy tylko minął je ogon konwoju, biedne, małe, dzielne okręty, które tak dobrze się spisywały zostały rozerwane przez zręcznie umieszczone ładunki prochu."

Pozostałe okręty po przejściu do Archangielska zostały przeholowane do Wielkiej Brytanii do 4 listopada. W tym czasie na Wyspach prasa rozpisywała się o klęsce i bezsensowności operacji w Rosji. 6 września w "Sunday Express" tytuły krzyczały: "Dwulicowość Churchilla w kwestii rosyjskiej", "Opinia publiczna oszukana - posiadacz Krzyża Wiktorii zwraca się do narodu". Posiadaczem Krzyża Wiktorii, o którym mowa był pułkownik Kelly, którego haniebnie oskarżono o nieudolność. W opublikowanym liście pisał: "Wielce sławiona lojalna armia rosyjska to w większości wzięci do niewoli bolszewicy ubrani w mundury khaki, całkiem niegodni zaufania, stanowiący większe zagrożenie dla naszych niż nieprzyjaciel." Kelly opisał, w jaki sposób całe jednostki były wysyłane na północ. Oświadczył, że żadnego z żołnierzy nie pytano o zdanie. Tymczasem Churchill w Izbie Gmin i w prasie zapewniał, że "służą tam ochotnicy gorąco przekonani o swej misji".

Na Churchilla spadały kolejne gromy. "Daily Express" pisał: "To z winy pana Winstona Churchilla (nastąpiła klęska - przyp. SZ), z zamiłowania awanturnika i ryzykanta, któremu koledzy (ministrowie - przyp. SZ) nie potrafią się przeciwstawić."

Po stronie rozgoryczonego Kelly’ego, którego Churchill kazał osadzić w areszcie domowym, stanęła prasa i weterani walk na północy. Wspomniany marynarz Jowett tak to później opisał: "Wszyscy żołnierze, którzy byli w górze rzeki są zgodni, że opisy pułkownika zamieszczone w prasie są trafne. Ciekaw jestem, co na to ten prominent z ministerstwa wojny."

Ostatnie oddziały brytyjskie zostały wycofane z Rosji w 1920 roku. Flotylla rzeczna straciła dwa monitory, trzy trałowce i kilka jednostek pomocniczych. Flagowy HMS "Humber" we wrześniu 1920 roku został sprzedany i przebudowany na pływający dźwig i w tej formie pływał do końca drugiej wojny światowej. Monitory typu M.15 i M.29 służyły później jako przybrzeżne stawiacze min, oraz różne jednostki pomocnicze. Jedynie kanonierki typu "Insect" zachowały swą pierwotną funkcję i w takiej postaci dotrwały do końca II wojny światowej walcząc na wodach Morza Śródziemnego i rzekach Dalekiego Wschodu.

Od 25 kwietnia 2015 roku w Narodowym Muzeum Royal Navy w Portsmouth można podziwiać uczestnika zmagań na Dwinie - dla szerokiej publiczności jest otwarty monitor HMS M.33.

HMS M33 w doku Portsmouth Historic Dockyard
HMS M33 w doku Portsmouth Historic Dockyard INTERIA.PL/materiały prasowe

Źródła:

Ian Buxton; "Big Gun Monitors"; Seforth 2008

Clifford Kinvig; “Krucjata Churchilla. Brytyjska inwazja na Rosję 1918-1920"; Warszawa 2008

Edmund Ironside; “Archangel 1918-1919"; Londyn 1953

Michael Kettle; "Churchill and the Archangel Fiasco"; Londyn 2005

Edward Altham; “The Dwina Campaing"; Londyn 1923

Henryk Bagiński; "Wojsko Polskie na wschodzie 1914-1920"; Warszawa 1921

Maciej S. Sobański; "Monitory rzeczne typu Javary/Humber"; OW nr 1/2008

Maciej S. Sobański; "Brytyjskie monitory typu M.15 i M.29, cz. II"; OW nr 6/2006

Wykorzystano fragmenty przygotowywanej książki "Rzeczne pancerniki. Polskie monitory i kanonierki opancerzone"

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas