El Dorado nie było złotym miastem, lecz rytuałem? Naukowcy wyjaśniają
Do tej pory legenda o złotym El Dorado rozgrzewa wyobraźnię poszukiwaczy skarbów. Jednakże naukowcy wskazują, że może w niej nie chodzić o złote miasto, lecz o starożytny rytuał, gdzie wykorzystywano złoty pył. Niestety poszukiwacze mogą być rozczarowani wynikami badań archeologicznych, które właśnie się ukazały.
Jak mówi profesor Juan Pablo Quintero-Guzmán z Museo del Oro, legenda do złotym El Dorado miała swoje źródło w opisie specjalnej ceremonii koronacyjnej ludu Muisca, która była przeprowadzana na terenie obecnej Kolumbii nad jeziorem Guatavita. Opis powstał za sprawą XVII-wiecznego hiszpańskiego kronikarza Juana Rodrígueza Freyle'a.
Opis, który dał początek legendzie o El Dorado
Według skryby przyszły następca tronu najpierw miał spędzić w jaskini sześć lat. Przez ten czas nie mógł jeść soli, ani wychodzić w ciągu dnia. Potem w trakcie właściwej ceremonii jego ciało w całości pokrywano sproszkowanym złotem. Dalej transportowany był na tratwie wypełnionej artefaktami ze złota i klejnotami na środek wspomnianego wcześniej jeziora. Punktem kulminacyjnym było wrzucenie wszystkich kosztowności do wody.
W zapiskach znajduje się fragment: "Złoty Indianin złożył ofertę, rzucając całe złoto, jakie miał u swoich stóp, na środek jeziora. Od tej ceremonii przyjęli słynną nazwę El Dorado, która kosztowała tyle istnień ludzkich i gospodarstw". W ten sposób Freyle nawiązywał do licznych wypraw do nieistniejącego złotego miasta.
W najnowszym artykule naukowym można przeczytać: "Sława jeziora Guatavita jako najważniejszego sanktuarium Muisca była podsycana przez hiszpańskie kroniki z XVI i XVII wieku, które opisywały je jako rdzeń masowych ceremonii ofiarowania lub wystawnych rytuałów inwestytury wodza, które karmiły zarówno historię, jak i mit El Dorado".
Przesłankami wskazującymi na istnienie El Dorado (czy to w formie złotego miasta, czy specjalnego rytuału) było m.in. odnalezienie w 1912 licznych złotych artefaktów i klejnotów na dnie jeziora Guatavita. Z kolei w 1969 r. odnaleziono w pobliskiej jaskini niewielki złoty model tratwy Muisca, na której znajduje się figurka przedstawiająca nowego wodza.
Archeolodzy na tropie legendarnego El Dorado. Nie tego się spodziewali
Profesor Quintero-Guzmán w czasopiśmie naukowym Latin American Antiquity przedstawił wyniki badań archeologicznych, które były przeprowadzone wokół jeziora Guatavita w Kolumbii. Głównym celem było odnalezienie artefaktów, które wskazywałyby, że na tym obszarze regularnie odbywały się ceremonie na dużą skalę.
Mimo zastosowania nowoczesnych narzędzi poszukiwawczych odnaleziono jedynie... 157 fragmentów ceramiki.
Po szczegółowych analizach tych fragmentów okazało się, że znajdują się na nich pozostałości po napoju alkoholowym chicha. Naukowiec sugeruje, że płyn ten był używany podczas ceremonialnych wydarzeń.
W artykule naukowym można przeczytać: "Rodzaj i rozmieszczenie kultury materialnej sugeruje, że istniała tam świątynia, w której zamiast rzucających się w oczy uroczystości składano rytualne ofiary na małą skalę".
Ponadto prof. Quintero-Guzmán dodał, że: "Istnieje bardzo mało dowodów na poparcie ciągłości praktyk rytualnych [nad jeziorem Guatavita] od wczesnego okresu Muisca do okresu kolonialnego". Jednocześnie podkreśla, że "nie dochodzi do wniosku, że ceremonia El Dorado nigdy nie istniała".
Badacz sugeruje, że wyjątkowa ceremonia El Dorado mogła odbyć się tylko raz w całej historii - nie była zatem powracającą tradycją. Quintero-Guzmán przypuszcza, że niezwykła złota ceremonia mogła być zorganizowana przez wodza w czasie napięć politycznych, jako próba demonstracji własnej dominacji nad rywalami. Wydarzenie to mogło również być szczególnym zabieganiem o względy bogów.
Jak pisze naukowiec: "Gdy porządek społeczno-polityczny się ustabilizował, ofiary były kontynuowane w świętych miejscach, takich jak jezioro Guatavita, z tym wyjątkiem, że nie była to już ceremonia złotego człowieka. Kiedy przybyli Hiszpanie, napotkali grupy, które słyszały o ceremonii wykonanej przez ich przodków i to właśnie je opisali".