FSO Warszawa: Rozkaz wydał sam Stalin

Podobno sam Stalin wydał polskim władzom rozkaz zerwania negocjacji z włoskim Fiatem i obdarował nas owocem pracy radzieckich inżynierów motoryzacji o nazwie GAZ-M20 Pobieda. Już wkrótce wyjechała na polskie drogi jako FSO Warszawa.

article cover

FSO Warszawa: Rozkaz wydał sam Stalin

Podobno sam Stalin wydał polskim władzom rozkaz zerwania negocjacji z włoskim Fiatem i obdarował nas owocem pracy radzieckich inżynierów motoryzacji o nazwie GAZ-M20 Pobieda. Już wkrótce wyjechała na polskie drogi jako FSO Warszawa.

W styczniu 1950 roku podpisana została polsko-radziecka umowa dotycząca produkcji auta o dumnej nazwie „pobieda” (zwycięstwo). Oznaczało to, że trwająca w stolicy budowa Fabryki Samochodów Osobowych będzie prowadzona pod kątem produkcji aut radzieckich, a nie włoskich – jak jeszcze niedawno planowano. Bez zmian pozostał tylko sposób zapłaty: i jednym, i drugim Polska miała się zrewanżować dostawami węgla…
Udało się też nieco przyciężkawą damę z ZSRR trochę odchudzić, pozbawiając ją 120 kilogramów zbędnych blach (w oryginalnej wersji ważyła 1460 kg – tyle, co dzisiejsze SUV-y) i wyprodukować w rozmaitych wersjach: jako pickup (wykorzystywany m.in. podczas Wyścigu Pokoju), furgon (w Pogotowiu Ratunkowym) czy kombi.
Pojazdy te woziły także milicjantów, strażaków, a nawet kolejarzy – i to po torach, gdyż na bazie FSO Warszawa powstała również drezyna. W 1961 roku samochód przeszedł lifting nadwozia, zyskując kształty sedana z płaskim bagażnikiem z tyłu. Mirosław StankiewiczAgencja FORUM
Pod maską „garbuski” krył się czterocylindrowy silnik o niebagatelnej pojemności 2120 cm3, który pozwalał rozpędzić się do nieco ponad 100 km/h, choć z iście radzieckim rozmachem pochłaniał na tym dystansie ok. 15 l benzyny. Ale kto się wtedy z tym liczył? Ważne było, że produkujemy własny (nawet jeśli nie całkiem) samochód!
Przy warszawie zaczęli też od początku „grzebać” nasi rodzimi specjaliści, co dało efekt w postaci bardzo wielu innowacji i przeróbek usprawniających pracę różnych elementów samochodu (przez 22 lata produkcji wprowadzono ok. 4000 zmian konstrukcyjnych). Mieszko SiemaszkoAgencja FORUM
Pod koniec produkcji „królowej Żerania” pod maską znajdowało się coraz więcej części rodem z Fiata i był to sygnał końca świetności warszawy. Ostatni egzemplarz zjechał z taśmy 30 marca 1973 roku, kiedy już od siedmiu lat montowano w Polsce Fiaty 125p. Pomysł na nowoczesną i elegancką Warszawę 210 – jak wiele w tamtym czasie – został pogrzebany i zapomniany. Choć może nie do końca: wielu uważa, że linia karoserii oraz wnętrze zostały „pożyczone” przez towarzyszy z ZSRR do stworzenia nowego modelu Wołgi. Ot, jak to w dawnym bloku bywało…
Niecały rok później, w rocznicę rewolucji październikowej, z taśmy żerańskiej fabryki zjechała pierwsza warszawa. „Jest to wspaniałe zwycięstwo nad ciemnymi siłami imperializmu usiłującymi popchnąć świat w odmęty nowej, krwawej rzezi wojennej” – piała z zachwytu ówczesna prasa. Czy słusznie? Konstrukcja była co prawda nieco przestarzała (opracowano ją jeszcze w latach II wojny światowej), lecz cieszyła oko miękkimi, ale dającymi wrażenie solidnej elegancji liniami karoserii.
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas