Historia czołgów. Jak powstały stalowe potwory?

Zniszczony podczas bitwy pod Arras brytyjski czołg Mark IV (zdjęcie koloryzowane) /Roger Viollet /East News
Reklama

Pojawienie się czołgów na polu bitwy zmieniło obraz konfliktów. Od tej pory lądowe krążowniki przejęły od okrętów rzecznych rolę szybkich odwodów artyleryjskich.

Pierwsze wizerunki czołgów pojawiły się pod koniec XV wieku, dzięki geniuszowi Leonardo da Vinci. Pierwsza makieta, która powstała w 1484 roku, mogła się obracać wokół własnej osi, jednak jeszcze nie była w stanie poruszać się do przodu. Na pełnoprawny opancerzony wóz bojowy trzeba było poczekać jeszcze 432 lata. Wówczas brytyjskie konstrukcje pojawiły się na polach Pikardii.

12 lutego 1916 roku brytyjskie ministerstwo wojny złożyło zamówienie na 100 seryjnych pojazdów Mark I. Potem tę liczbę zwiększono o kolejne 50. Jednocześnie starano się utrzymać istnienie pojazdów w tajemnicy. Pierwsze czołgi typu Mark I wysłano na front do Francji w sierpniu 1916 roku.

Reklama

Na 15 września alianci zaplanowali ofensywę nad Sommą, którą miały przeprowadzić 13. dywizja Commonwealthu oraz francuski 4. Korpus. Atak piechoty miało wspierać 49 czołgów Mark I. Niestety jeszcze przed rozpoczęciem bitwy Brytyjczycy stracili większość pojazdów.

Z różnych przyczyn na pierwszą linię dotarły jedynie 32 czołgi. W dodatku pięć z nich ugrzęzło w podmokłym terenie, a dziewięć uległo awarii. Pozostałe 18 wozów nie odegrało decydującej roli w przebiegu walk.

Winna była błędna taktyka - pojazdy atakowały w grupach po dwa-trzy wozy w znacznym rozproszeniu. Nie mogły osłaniać się wzajemnie ogniem i dość szybko zostały unieruchomione lub zmuszone do odwrotu. Jednak mimo to efekt ich użycia był piorunujący.

Niemcy w szoku

Niemcy byli zaskoczeni użyciem nowej broni, na którą nie mieli jeszcze wystarczająco skutecznej broni (na pierwszej linii nie posiadani artylerii strzelającej ogniem na wprost). W dodatku atak pod osłoną czołgów okazał się zbawienny dla piechoty - straty atakujących były niższe, niż w przypadku innych szturmów.

Jednak dowódca Brytyjskiego Korpusu Ekspedycyjnego, generał Douglas Haig, był sceptyczny. Dopiero kolejne operacje czołgów zmieniły jego stosunek do nowej broni. W walkach pod Courcelette, Martinpuich i Flers wieczorem 15. i przez cały dzień 16 września spowodowały, że szala zwycięstwa przechyliła się na korzyść Brytyjczyków.

Kolejny raz czołgi zaatakowały w bojach o Thiepval, Combles i Gueudecourt. Ich atak był miażdżący. Okazało się, że czołgi zrobiły we froncie znaczną wyrwę, którą z braków odpowiednich środków nie udało się zapełnić. Z powodu niedoborów w zaopatrzeniu czołgi musiały się wycofać oddając Niemcom teren.

Rzeź we Francji

Bitwa nad Sommą skończyła się 18 listopada 1916 roku z powodu złych warunków atmosferycznych - błoto, ciągłe opady deszczu i niska podstawa chmur uniemożliwiły prowadzenie operacji. Po nieco ponad czterech miesiącach walk front przesunął się o 12 kilometrów na froncie o szerokości 40 kilometrów. Tylko w ciągu pierwszego miesiąca walk zginęło po obu stronach 196 081 żołnierzy. W sumie nad Sommą krew przelało  1 666 289 żołnierzy, w tym 513 289 Brytyjczyków,  434 000 Francuzów i 719 000 żołnierzy armii niemieckiej.

W pierwszej połowie listopada u ujścia rzeki Ancre do Sommy po raz pierwszy w historii współpracowały ze sobą okręty rzeczne i czołgi. Kanonierki typu "Dislère" wspierały ogniem kontrbateryjnym atak brytyjskich Mark I. Później czołgi i kanonierki współpracowały ze sobą jeszcze podczas operacji w Szampanii. Z czasem nowa broń wyparła okręty rzeczne w roli szybkich odwodów artyleryjskich. Co więcej - okazały się znacznie bardziej uniwersalne, dzięki czemu w kolejnych wojnach stanowiły trzon sił armii.

Co czuli żołnierze, kiedy po raz pierwszy wjeżdżali na pole bitwy w tych gigantycznych metalowych potworach? Dowiesz się we wtorek 24 listopada o godzinie 22.00 z programu Historia czołgów na POLSAT DOKU.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama