Historyczne graffiti w katakumbach w Izraelu. Ma 1400 lat i jest początkiem wielkiej zagadki
Izraelscy badacze przyjrzeli się zapiskom w katakumbach starożytnej nekropolii Bet Sze’arim, których przez wiele lat dało się w ogóle odczytać. Teraz po raz pierwszy natrafiono na poszlaki, które mogą pomóc w zrozumieniu inskrypcji. Wprowadzają jednak nową, zupełnie nieoczekiwaną zagadkę do już tajemniczej historii.
Niezwykłe 1400-letnie inskrypcje, które... nagle zniknęły
Bet Sze’arim to jedno z najważniejszych miejsc dla kultury Izraela. Powstało bowiem tuż po zniszczeniu Jerozolimy w 70 roku n.e, jako schronienie dla uciekających Żydów. Przez wieki było to jedne z najważniejszych skupisk Izraelitów.
Inskrypcje w katakumbach nekropolii znaleziono w latach 50. XX wieku, eksplorując sekcję najbogatszych pochówków. Przykuły uwagę wyjątkowym zapisem. Nie pasuje on bowiem do tradycyjnych inskrypcji na grobach i sarkofagach w Bet Sze’arim. Archeolodzy przez lata próbowali je rozszyfrować, ale bezskutecznie. A żeby tego było mało inskrypcje... nagle zniknęły. Mogą za tym stać erozje czy podtopienia, jednak bez względu na powód zniknięcia, dziś zapiski można zobaczyć tylko na zdjęciach. Przyjrzeli się im dwaj badacze z Uniwersytetu w Tel Avivie, Domenico Agostini i Jonathan Price.
Tajemnicze zapiski izraelskich katakumb rozwiązane?
Po raz pierwszy zetknęli się ze zdjęciami inskrypcji w 2021 roku. Jako eksperci w historii Iranu od razu odkryli, że zapis przypomina Phalavi (język średnioperski), system używany do zapisywania języka perskiego w czasach dynastii Sasanidów. Wgłębiając się w analizę, znaleźli coś jeszcze zupełnie niespodziewanego.
Kiedy to zobaczyłem, od razu pomyślałem, że to Pahlavi, ale gdy czytałem dalej, zdałem sobie sprawę, że podczas gdy alfabet był średnioperski, to sam już język nie. Byłem oszołomiony
Dalsze badania tylko skomplikowały sprawę. Naukowcy stwierdzili, że Phalavi w zapisie użyto do zapisania powszechniejszego dla Żydów języka aramejskiego. Taką praktykę można by porównać do próby zapisania języka hebrajskiego, używając liter polskiego alfabetu. Z takimi założeniami, Agostini i Price po raz pierwszy w historii odczytali część 1400-letnich inskrypcji z katakumb Bet Sze’arim. Otrzymany zapis jest... dziwny.
"Mieszkanie króla do Yanur [...] między Rasam i Naąna domu Panutas [...] a skarbnica nowej radości i wywyższenia moich ust [...] amen"
Na pierwszy rzut oka, trudno zrozumieć, o co tu chodzi. To tylko część większego zapisu, na dodatek złożona z jego niewielkiej części. Naukowcy ponadto zastrzegają, że tłumaczenie może być błędne. Jednak jest pierwszym realnym krokiem w rozszyfrowaniu tajemniczych zapisków od momentu ich znalezienia. Jednak wraz z tą próbą pojawiają się kolejne pytania.
Kolejne zagadki w tajemnicy 1400-letnich inskrypcji
Samo uznanie zapisu języka perskiego jest zaskakujące. Już to sugeruje, że autor, czyli tu niejaki Yanur, musiał być przyjezdnym. Jego postać otwiera nowe dno w zagadce 1400-letnich inskrypcji Bet Sze’arim.
Archeolodzy zakładają, że musiał być perskim urzędnikiem pochodzenia żydowskiego. To tłumaczyłoby wykorzystanie języka aramejskiego i chęć odwiedzenia nekropolii. Na podstawie odczytów naukowców z Tel Avivu, można założyć, że chciał swoim "graffiti" wyrazić szczęście, że udało mu się dotrzeć do Bet Sze’arim.
Nie tłumaczy to jednak, czemu zastosował tak specyficzny zapis. To niejako przekleństwo inskrypcji, bo gdy po raz pierwszy w historii odczytano część jej zapisów, od razu wyszły kolejne tajemnice. Niemniej Agostini i Price już zaczynają tworzyć teorie, czemu miał służyć ten zapis.
Być może [Yanur] chciał pozostawić tajną wiadomość, znaną niewielkiej liczbie osób. A może zwyczajnie był to rodzaj jego ćwiczenia, aby pozostawić coś wyjątkowego, co połączy jego język ojczysty z jego znajomością języka średnio-perskiego
Jaka jest jednak prawda? To dalej pozostaje zagadką, rozpoczynając nowy rozdział tajemnicy izraelskich katakumb.