Kazimierz Smogorzewski. „Wywiad u Kanclerza Rzeszy Adolfa Hitlera”
26 stycznia 1935 roku pierwsza strona „Gazety Polskiej” wyglądała zupełnie inaczej niż zwykle. Obok dumnego portretu Führera widniał nagłówek: „Wywiad u Kanclerza Rzeszy Adolfa Hitlera”. Rozmowę przeprowadził Kazimierz Smogorzewski – jedyny polski dziennikarz, któremu dyktator udzielił wywiadu.
Smogorzewski pojawił się w Berlinie w charakterze reportera pod koniec 1933 roku. Jego kariera publicysty rozpoczęła się jednak wcześniej, gdy związany był z takimi tytułami jak "Gazeta Warszawska" i "Ilustrowany Kuryer Codzienny". W latach 30. XX wieku rozpoczął współpracę z prorządowym dziennikiem "Gazetą Polską".
Na stanowisku korespondenta w niemieckiej stolicy Smogorzewski zastąpił Floriana Sokołowa. Ten ostatni na własne oczy widział jak naziści przejmowali władzę w Niemczech. Nie wiadomo dlaczego dziennikarza odwołano ze stanowiska, ale najbardziej prawdopodobną przyczyną było jego żydowskie pochodzenie. Sokołow znalazł nowe miejsce w Londynie.
Smogorzewski pisał dla "Gazety Polskiej" o Trzeciej Rzeszy aż do rozpoczęcia wojny. To właśnie z jego artykułów przeciętny Polak mógł wyrobić sobie opinię o hitlerowskich Niemczech. Na łamach pisma dziennikarz kreślił między innymi sylwetki najważniejszych członków NSDAP. W Berlinie nawiązał kontakty z osobistościami z nazistowskich elit. Wśród nich był szef wydziału prasowego Otto Dietrich i dyplomata Joachim von Ribbentrop.
Rozmowa z führerem
Był początek 1935 roku. Polsko-niemieckie relacje - pomimo wzmocnienia obustronnym podpisaniem "Deklaracji o niestosowaniu przemocy" - były coraz bardziej napięte. W Warszawie rodziły się wątpliwości jaki jest prawdziwy stosunek Hitlera do Polski i co zamierza on w stosunku do sąsiedniego kraju. MSZ poleciło Smogorzewskiemu, aby wykorzystał swoje kontakty i przeprowadził wywiad z kanclerzem, który opublikowany zostanie na łamach prorządowej prasy. Pozytywne wypowiedzi führera o Polsce miały ostatecznie rozwiać wszelkie obawy.
Wywiad na łamach dziennika został opublikowany 26 stycznia, z okazji pierwszej rocznicy podpisania "Deklaracji". Rozmowa odbyła się w Kancelarii Rzeszy. Smogorzewski pisał:
"W obawie, abym czegoś nie zapomniał, uważnie słuchałem odpowiedzi Kanclerza Hitlera na moje pytania. (...) obserwowałem przez cały czas mego wybitnego rozmówcę. Z niezwykłą uprzejmością i całkiem swobodnie odpowiadał na moje pytania."
Dziennikarz zwracał się do kanclerza per "Ekscelencjo". Wywiad zawierał liczne dyplomatyczne zwroty i kurtuazje. Hitler mówił o polityce wewnętrznej i ustroju Rzeszy. Nie brakowało także ostrzejszych sformułowań jak: "Wyplenimy bezwzględnie wszelkie zjawiska, powstałe w najbardziej smutnych czasach dynastycznego egoizmu".
Kanclerz prawił również sporo o trudnościach w relacjach z Ligą Narodów mówiąc, że Niemcy nie będą należeć do żadnego związku międzynarodowego, w którym mogłyby został pozbawione "równouprawnienia". Kilkakrotnie podkreślał, że Rzesza nie ma zamiaru negować istnienia żadnego z sąsiednich państw. Pod koniec rozmowy Hitler wygłosił coś na kształt oświadczenia do polskiego narodu:
"Cieszy mnie bardzo, iż mogę obecnie, po roku na nowo kształtujących się stosunków niemiecko-polskich spojrzeć wstecz na owocność tego rozwoju. (...) Skorygowaliśmy mianowicie błędną opinię, jakoby między obu narodami stale i na zawsze istniał stan wrogi, jako pewien rodzaj dziedziczności. Sadzę, że jest wprost przeciwnie (...). Ustrój narodowo socjalistyczny w Niemczech nie zaniecha niczego, co może się przyczynić do rozwoju tej współpracy i do przemienienia jej powoli w trwałą przyjaźń. Dzień dzisiejszy szczególnie mnie uprawia do wiary w urzeczywistnienie naszego pragnienia."
Wywiad z Adolfem Hitlerem odbił się w Polsce szerokim echem. Sprzeciw wyraziła prasa lewicowa, w której pisano, że dziennikarz zwracał się zbyt uprzejmie do führera i "padł plackiem przed wodzem faszyzmu niemieckiego". Smogorzewski w późniejszych latach w ogóle nie wracał do kwestii wywiadu. Dopiero kilkadziesiąt lat później zgodził się ujawnić dodatkowe kulisy swego pierwszego spotkania z Hitlerem.
W Norymberdze i Berchtesgaden
Smogorzewski, odkąd pojawił się w Berlinie, był obecny na wszystkich Parteitagach NSDAP w Norymberdze. W pamięci utkwił mu przede wszystkim zjazd partii z 1936 roku. To właśnie wtedy został wyróżniony przez nazistów. Dziennikarz pisał w swej późniejszej relacji dla "Gazety Polskiej":
"Dr Dietrich, szef prasowy NSDAP, zaprosił mnie abym wraz z paroma innymi kolegami z zagranicy jechał tuż za samochodem wiozącym kanclerza, abym był naocznym świadkiem jego niezwykłej popularności."
Obserwujący tłum reporter, wspominał później:
"(...) słyszałem tylko jeden przeciągły krzyk; widziałem przepełnione place, balkony i okna domów; w oczach migały mi twarze starych lub młodych, mężczyzn i kobiet, ale twarze zawsze rozradowane i roześmiane."
Zaraz po przejechaniu wyznaczonej trasy, dziennikarz został zaproszony na spotkanie z Hitlerem. Rozmowa nie była długa - to führer głównie mówił. Przede wszystkim przestrzegał przed zagrożeniem, jakim według niego jest komunizm w wydaniu sowieckim.
Ostatni raz Smogorzewski widział się z Hitlerem w jego willi w Berchtesgaden w lutym 1937 roku. Spotkanie obejmowało rozmowy z kombatantami i dziennikarzami kilku państw. Podczas rozmowy z polskim reporterem führer wyrażać miał podziw dla Marszałka Piłsudskiego. Na koniec wszyscy goście uwiecznili swą wizytę u nazistowskiego przywódcy wspólną fotografią.
Od "Free Europe" do współpracy z wywiadem PRL
W 1939 roku relacje polsko-niemieckie ulegały coraz bardziej pogorszeniu. W kwietniu Adolf Hitler wypowiedział porozumienie o niestosowaniu przemocy; w maju Józef Beck wygłosił przemówienie krytykujące agresywną politykę Niemiec. Gwarancje Wielkiej Brytanii i Francji dla Polski, na wypadek wojny z Rzeszą, tylko dolały oliwy do ognia. W ślad za niepokojącymi wydarzeniami kontakty Smogorzewskiego z nazistami zostały nadwerężone i dziennikarz musiał opuścić Berlin.
Okres wojny Smogorzewski spędził na emigracji. W Londynie redagował dwutygodnik "Free Europe". Na jego łamach pisał o potrzebie integracji europejskiej. Po zakończeniu wojny pozostał w Anglii i dołączył do prestiżowego grona redaktorów "Encyclopaedia Brittanica".
Nie tylko jednak wywiad z Hitlerem stał się plamą na jego życiorysie. Kolejną okazała się współpraca dziennikarza z wywiadem PRL. Chociaż informacje, które przekazywał "nie przedstawiały sobą - zdaniem agentów - żadnej wartości operacyjnej", to sam Smogorzewski za kooperację pobierał pieniądze i dokładał starań, aby złagodzić wizerunek Polski Ludowej w oczach emigracji.
Prawda o wywiadzie z Hitlerem
W swych publikacjach Smogorzewski nigdy nie poruszał kwestii wywiadu. Po wojnie, opinia publiczna dość szybko o nim zapomniała. Dopiero na kilka lat przed śmiercią o kulisy spotkania z Hitlerem zapytał reportera dziennikarz "Przeglądu", Leszek Konarski.
Smogorzewski niechętnie, ale udzielił odpowiedzi koledze po fachu. Znacząco odbiegała ona od tego jak opisał spotkanie w "Gazecie Polskiej". Powiedział on, że rozmowę zrealizował z polecenia polskiego MSZ. Napisał list do Joachima von Ribbentropa, aby pomógł zorganizować wywiad. Ten wyraził zgodę, ale pod warunkiem, że führer wcześniej otrzyma pytania na piśmie. Samo spotkanie z Hitlerem, Smogorzewski opisał następująco:
"Hitler przyjął mnie bardzo miło, choć wyczułem, że nie patrzy mi w oczy, lecz gdzieś wyżej. Powiedział, że odpowiedział na wszystkie moje pytania, i wręczył mi kilka kartek maszynopisu. Zapytał, jak się czuję w Niemczech, co sądzę o sytuacji gospodarczej w świecie. Po chwili zaprosił mnie do sąsiedniego pomieszczenia i poczęstował szampanem. Rozmawialiśmy o rzeczach bardzo ogólnych, nic o wywiadzie, nic o stosunkach polsko-niemieckich. Widać było, że bardzo uważał, aby nie powiedzieć czegoś, co mógłbym wykorzystać w gazecie. Nie wyjąłem nawet pióra i notesu. Nic nie zanotowałem. Rozstaliśmy się w bardzo miłej atmosferze."
Po otrzymaniu pisemnych odpowiedzi dziennikarz przetelegrafował ich treść do Warszawy. Opublikowany w "Gazecie Polskiej" tekst zawierał fikcyjne opisy rzekomej rozmowy polskiego reportera z Hitlerem.
Kazimierz Smogorzewski do końca życia pozostał na emigracji. W historii zapisał się jako jeden z najwybitniejszych dziennikarzy międzywojennej Polski. Zmarł 4 listopada 1992 roku w Shepperton pod Londynem. Miał 96 lat. Rok po śmierci jego prochy spoczęły na Cmentarzu Powązkowskim.
Zainteresował cię ten tekst? Na łamach portalu CiekawostkiHistoryczne.pl poznasz również 10 najgłupszych decyzjach militarnych Hitlera
Bartosz Borkowski - Historyk, Absolwent Wydziału Historii UW. Pedagog, pasjonat historii Dwudziestolecia Międzywojennego oraz dziejów najnowszych. Twórca kanału popularnonaukowego na YouTube - "Oblicza XX Wieku"