Kolumbijski krawat - krwawa ozdoba rewolucji

Po połowie XX wieku Kolumbię ogarnęła fala przemocy, która pochłonęła do 300 tysięcy ofiar. Jej symbolem stał się kolumbijski krawat – jedna z najbrutalniejszych metod zabijania.

W Kolumbii od 1900 roku nieprzerwanie przez ponad 30 lat rządzili konserwatywni katolicy. Cała scena polityczna była dzielona przez dwie rywalizujące ze sobą partie: Kolumbijską Partię Konserwatywną i Partię Liberalną. Na marginesie były ugrupowania lewicowe, które doszły do głosu dopiero, kiedy powołały do życia własne bojówki.

Dopiero przez brutalną pacyfikację strajków robotniczych, do której doszło w 1928 roku, odsunięto od władzy prezydenta Miguela Abadię Mendeza. W wyniku starć, które przeszły do historii jako Masacre de la Bananeras zginęło od 800 do 3000 osób.  Dokładnej liczby zastrzelonych robotników nigdy nie udało się ustalić, ponieważ wiele zmasakrowanych ciał wrzucono do morza.

Reklama

Wówczas do głosu doszła opozycja z wybijającym się na pierwszy plan, młodym prawnikiem Jorge Eliécer Gaitanem, który dzięki oratorskiemu talentowi zdobywał tłumy robotników, zwłaszcza niewykształconych i wyrzuconych na margines życia społecznego. W wyniku wyborów 1930 roku liberałowie zdobyli większość mandatów, jednak zaczęli popełniać te same błędy, co konserwatyści.

Sam Gaitan zaczął odwracać się od swojej liberalno-katolickiej partii, zarzucając im populizm i demagogię. Coraz łaskawszym okiem spoglądał na odradzających się w Kolumbii socjalistów, zwłaszcza ich centrowe skrzydło. Dzięki ich wsparciu wkrótce został burmistrzem Bogoty, a później w centrolewicowym rządzie socjalistów i liberałów ministrem edukacji.

Prezydent ludu

W 1946 roku zaczął ubiegać się o nominację na fotel prezydencki z ramienia liberałów. Wówczas mu się to nie udało, gdyż władze partyjne krzywo patrzyły na jego romans z lewicą. Partia Liberalna wyznaczyła innego kandydata i przegrała wybory z kretesem. Wówczas Gaitan stanął na czele partii i już rok później był murowanym kandydatem na prezydenta. Co więcej - miał ogromne szanse na zwycięstwo.

Było to zupełnie nie na rękę rządzącym konserwatystom z prezydentem Ospiną Perezem na czele. Młody polityk musiał zginąć.

La Violencia

Gaitan zginął 9 kwietnia 1948 roku przed swoją kancelarią prawną, kiedy wychodził na spotkanie z Fidelem Castro, Enrique Ovaresem i Alfredo Guevarą, z którymi miał omówić swoje wystąpienie na Latynoamerykańskim Kongresie Młodzieży. Został dwukrotnie postrzelony w głowę i raz w klatkę piersiową. Mimo szybkiej interwencji lekarzy nie udało się go uratować - zmarł w godzinę po zamachu.

Śmierć bardzo popularnego polityka stała się impulsem do wybuchu antyrządowych zamieszek w Bogocie. Biedota ze slumsów wyszła na ulicę, a prywatna stacja radiowa należąca do Partii Liberalnej zaczęła wzywać do pomszczenia śmierci swego lidera. Wkrótce pojmano i zlinczowano prawdopodobnego mordercę Gaitana - Juana Rona Sierrę.

Agresywny tłum uzbrojony w koktajle Mołotowa, kije i kamienie demolował wszystko, co stanęło mu na drodze. Zrabowano cały kompleks rządowy, Nuncjaturę Apostolską i Klasztor Dominikanów. Społeczeństwo winiło za biedę, w jakiej żyli rząd i skoligacony z nim kler.

Wkrótce protestujący opanowali główną komendę policji, w której zdobyli broń. Prezydent Perez do walki przeciwko demonstrantom użył wojsko. W ciągu 10 godzin zginęło od 3 do 5 tysięcy osób, a większość stolicy spłonęła. Walki bardzo szybko rozlały się na cały kraj - zwłaszcza na tereny wiejskie.

Kolumbijski Krawat

Przez kolejne 10 lat w państwie królowało bezprawie i brutalna siła. Po całym terenie Kolumbii poruszały się uzbrojone po zęby bojówki liberałów, konserwatystów i komunistów, którzy w końcu przyłączyli się do walki o władzę.

Nikogo nie zaskakiwały publiczne egzekucje, groźby, czy tortury. W końcu okazało się, że najbardziej na wojnie domowej cierpią ci, o których prawa walczono - chłopi i robotnicy. To wówczas powstała jedna z najbrutalniejszych metod wykonywania kary śmierci - kolumbijski krawat.

Kara ta polegała na takim podcięciu gardła, aby zrobić otwór, przez który przeciąga się język, tak by wystawał on z otwartej rany. Ofiara umierała w okropnych męczarniach dusząc się i dławiąc krwią.

Miała to być kara, która odstraszała potencjalnych konfidentów zdradzających władzom miejsca pobytu bojówkarzy. Okazała się ona nad wyraz skuteczna - niewiele osób decydowało się na współpracę z policją.

Wojskowa władza

Rządy cywilne nie mogły sobie poradzić z bojówkarzami, choć oddziały konserwatystów działały właściwie w świetle prawa, ze wsparciem władz. Nie podobało się to jednak wojskowym i w 1953 roku doszło do puczu, na czele którego stanął generał Gustavo Rojas Pinilla. W ciągu kilku miesięcy wojskowym udało się podpisać zawieszenie broni z największymi grupami. Mniejsze jednak nadal terroryzowały państwo.

Kiedy już się wydawało, że sytuacja jest opanowana doszło do strajku studenckiego, w wyniku którego zginęło ponad 20 osób. Coraz większą rolę zaczęły odgrywać odziały komunistyczne. Sytuacja w państwie ustabilizowała się dopiero w 1957 roku, kiedy przywrócono władze cywilom i powołano ponadpartyjny Front Narodowy. Jednak nie był to koniec walk.

Dekada walk spowodowała rozbudowę sił rewolucyjnych w postaci Rewolucyjnych Sił Zbrojnych Kolumbii (FARC) i Armii Wyzwolenia Narodowego (ELN), które działają do dziś i utrudniają stabilizację w państwie. Tak jeden zamach zniszczył państwowość Kolumbii na całe dziesięciolecia.

Źródła:

Garry Leech; "Beyond Bogota: Diary of a Drug War Journalist"; Boston 2009
Richard Gott; "Guerrilla Movements in Latin America" Nelson 1970
Steven Dudley; "Walking Ghosts: Murder and Guerrilla Politics in Colombia"; Routledge 2004

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: historia | Kolumbia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy