Krwawa jatka pod Monte Cassino
Dokładnie 66 lat temu, 18 maja 1944 r., polscy żołnierze zdobyli ruiny klasztoru na Monte Cassino. Przełamanie trwającego ponad cztery miesiące niemieckiego oporu i otwarcie drogi na Rzym, zostało okupione życiem nawet stu tysięcy alianckich żołnierzy...
Niemożliwa do pokonania Linia Gustawa
Po zdobyciu tego wąskiego przesmyku droga na Rzym pozostawała otwarta. Dlatego też wzgórza w okolicach miasteczka Cassino zostały perfekcyjnie przygotowane przez Niemców do obrony przed Aliantami, którzy od momentu wylądowania w 1943 r. na Sycylii parli na północ Włoch.
Nadciągające oddziały miały powstrzymać niemieckie dywizje spadochroniarzy i elitarnych strzelców górskich, czekających w umocnionych kryjówkach, jaskiniach i ziemiankach połączonych systemem tuneli i łączności. Siłę ognia karabinów maszynowych i moździerzy Niemcy wspierali dodatkowo artylerią. Taki system umocnień zatrzymał Aliantów pod Monte Cassino na cztery, długie, miesiące.
Trzy bolesne niepowodzenia Aliantów
Następnie, po wprowadzeniu do walki kolejnych dywizji, próbowano atakować od flanki, w szczególności na sąsiadujące z Monte Cassino Monte Calvario (nazywane także wzgórzem "593"). Również te działania okazały się nieskuteczne, a straty amerykańskie i brytyjskie wyniosły łącznie pięć dywizji.
Trzecie, rozpoczęte 15 marca, natarcie alianckie także zakończyło się niepowodzeniem. Pomimo 3,5-godzinnego bombardowania miasteczka Cassinio, prze które przebiegały obydwie drogi łączące Neapol z Rzymem, Nowozelandczykom i Hindusom nie udało się na dłużej utrzymać zdobytych pozycji i musieli wycofać się na wcześniej zajmowane. W ciągu 11 dni trwania operacji dotkliwe straty ponosili także Brytyjczycy i Amerykanie. Było to najkrwawsze z dotychczasowych natarć - życie straciło wtedy kilka tysiące alianckich żołnierzy.
Do czterech razy sztuka
Generał Władysław Anders, dowodzący 2. Korpusem Polskim, gdy tylko dowiedziała się o planowanym natarciu, przystał na propozycję, nie pytając o zgodę przełożonych. Doskonale zdawał sobie sprawę z sytuacji na Monte Cassino, zaciętości niemieckiego oporu oraz strat, jakie niechybnie nastąpią. Jak sam wspominał w biografii "Bez ostatniego rozdziału":
"Zdawałem sobie jednak sprawę, że Korpus i na innym odcinku miałby duże straty. Natomiast wykonanie tego zadania ze względu na rozgłos, jaki Monte Cassino zyskało wówczas w świecie, mogło mieć duże znaczenie dla sprawy polskiej. Byłoby najlepszą odpowiedzią na propagandę sowiecką, która twierdziła, że Polacy nie chcą się bić z Niemcami. Podtrzymywałoby na duchu opór walczącego Kraju. Przyniosłoby dużą chwałę orężowi polskiemu. Oceniałem ryzyko podjęcia tej walki, nieuniknione straty oraz moją pełną odpowiedzialność w razie niepowodzenia".
Wystrzelani, jak kaczki
Polskie natarcie skoncentrowano na ataku na bardzo ważne wzgórza "593" i "569", na które nacierał 2. batalion ppłk. Brzoski z 3 DSK. Na farmę Massa Albaneta próbował dostać się natomiast 1. bat. ppłk. Raczkowskiego. Polakom początkowo udało się zając wzgórze "593", ale pod naciskiem zaciekle kontratakujących Niemców polscy żołnierze stopniowo wycofywali się z zajmowanych pozycji.
Dramatycznie rosły straty, tak w sprzęcie, jak i ludziach. Zaprawione w bojach pod Stalingradem kompanie spadochroniarzy kontratakowały wzgórze "593" sześć razy. Do południa 12 maja 1944 r. polskie pozycje utrzymywało tylko 17 żołnierzy dowodzonych przez jednego oficera. Łącznie straty 3 DSK, głównie z 1. i 2. batalionu, wyniosły tylko tego dnia ponad 700 ludzi.
Niemcy dziesiątkowali także polskie bataliony z 5. Brygady Wileńskiej płk. Kurka (wchodzącej w skład 5. KDP), które atakowały wzgórze "Widmo" oraz "San Angelo". Polacy, praktycznie zupełnie rozbici w tzw. dolinie śmierci, pełnej pułapek minowych rozpadlinie, wycofali się. O godzinie 14.00 12 maja 1944 r. gen. Anders dał rozkaz do odwrotu.
Posłuchaj korespondencji dziennikarza BBC, nadanej po zakończeniu bitwy:
Raz jeszcze Polacy zaatakowali Monte Cassino 16 maja. W trakcie poprzedniego natarcia dowiedziano się od schwytanych Niemców o niskim morale obrońców. Zażarte kontrataki żołnierzy Wehrmachtu pozwoliły natomiast na zlokalizowanie najsilniejszych punktów oporu. Mimo trwającego cztery dni ostrzału artyleryjskiego Niemcy dalej zaciekle się bronili. Straty polskie, pomimo dużych postępów w natarciu, były ogromne.
Przełom przyniósł 17 maja 1944 r., kiedy to oddziały Wolnych Francuzów przedarły się przez linie obrony na zachód od doliny Liri i zmusiły Niemców do odwrotu do fortyfikacji na Linii Hitlera. Droga na Rzym stała dla Aliantów praktycznie otworem.
W trakcie walk o Monte Cassino poległo 923 żołnierzy 2. Korpusu Polskiego, 2931 zostało rannych, a 345 uznano za zaginionych. Ogólne straty wojska alianckich są dużo wyższe. Szacuje się, że mogą one wynosić nawet sto tysięcy poległych. W bitwie zginęło także około 20 tys. żołnierzy Wehrmachtu...
Marcin Wójcik