Latrun - legenda izraelskiej armii

Latrun stało się miejscem symbolicznym. To tam Izraelczycy zapłacili krwią za marzenie o własnym państwie.

s
sINTERIA.PL/materiały prasowe
Żołnierze legionu transjordańskiego w LatrunWikimedia CommonsINTERIA.PL/materiały prasowe

Armia izraelska jest uznawana za jedną z najlepszych na świecie, wręcz niezwyciężoną. Mit ten zbudowała na serii błyskotliwych zwycięstw odniesionych w wojnach z arabskimi sąsiadami (1947-1948, 1956, 1967, 1973). Mało zaś mówi się o porażkach, jakie Hagana i Israel Defense Forces poniosły podczas wojny o niepodległość, szturmując fort w miejscowości Latrun, broniony przez żołnierzy transjordańskiego Legionu Arabskiego.

Operacja "Bin Nun"

Latrun to niewielka miejscowość położona na wzgórzach ciągnących się wzdłuż drogi Jerozolima-Tel Awiw-Jafa. Znajdujące się tam fort oraz klasztor, właśnie ze względu na położenie, odgrywały strategiczną rolę w toczącej się wojnie. Izraelczycy (Brygada "Harel") zajęli co prawda wioskę w nocy z 15 na 16 maja 1948 roku, ale w wyniku nieskładnego planowania strategicznego i trudności z zaopatrzeniem opuścili tę pozycję. Legion transjordański zajął wówczas Latrun, odcinając tym samym Izraelczykom dostęp do Jerozolimy. Na mocy rezolucji ONZ miała ona status międzynarodowy, ale po ogłoszeniu przez Izrael niepodległości (14 maja 1948 roku) została zablokowana przez legion, a znajdujące się w niej jednostki Hagany odcięto od zaplecza.

Premier Dawid Ben Gurion obawiał się, że upadek Jerozolimy doprowadzi również do końca nowo powstałego państwa żydowskiego. Rozkazał zatem dowodzącemu Frontem Centralnym płk. Jigalowi Allonowi zajęcie fortu. Operacja otrzymała kryptonim "Bin Nun". W rejonie Latrun ześrodkowano następujące siły: 7 Brygadę Pancerną, dowodzoną przez płk. Szlomo Szamira w sile 1650 ludzi, 32 Batalion Brygady "Alexandroni" (450 osób) oraz 300 żołnierzy Brygady "Harel". Główny ciężar ataku spoczywał na 32 Batalionie. 72 Batalion 7 Brygady atakował pozycje jordańskie na południe od Latrun, 71 Batalion pozostawał w odwodzie, a 73 Batalion pancerny zapewniał wsparcie transportowe. Izraelczycy dysponowali dwiema francuskimi armatami wzoru 1906, 53 karabinami maszynowymi oraz 15 opancerzonymi wozami bojowymi, ale bez dział. Siły jordańskie w rejonie fortu składały się z 2 i 4 Batalionu 3 Brygady Legionu (1200 osób) i były wyposażone w 12 brytyjskich dział 25-funtowych oraz 105-milimetrowe. Jordańczycy mieli również 17 wozów pancernych uzbrojonych w działa.

Szturm po szturmie

Pierwszy izraelski szturm na fort miał się rozpocząć 25 maja o północy, ale w związku z problemami z ześrodkowaniem sił opóźnił się i doszło do niego o świcie. Wywiad Hagany ustalił, że pozycja jest broniona przez oddział partyzantów w sile około tysiąca osób i chociaż przed atakiem dowiedziano się o wzmocnieniu Latrun, nie zmieniono planów. Jordańczycy natychmiast dostrzegli wychodzący na pozycję 32 Batalion i silnym ogniem artyleryjskim oraz maszynowym zmusili go do odwrotu. Dowodzony przez kpt. Haima Laskowa 73 Batalion pancerny próbował udzielić mu wsparcia, ale ogień 25-funtówek jego również zmusił do odwrotu. Podobny los spotkał zresztą żołnierzy 72 Batalionu. Straty izraelskie były dotkliwe - 74 zabitych, sześciu wziętych do niewoli, 140 rannych.

Pomimo porażki ponawiano próby zdobycia Latrun. W nocy z 30 maja na 1 czerwca żołnierze płk. Szamira przypuścili kolejny atak. Po jego niepowodzeniu przegrupowano siły. 7 Brygada została zastąpiona brygadami "Yiftach" i "Harel", które przystąpiły do ataku 8-9 czerwca, ale ciągle był on bezskuteczny. Dwa dni później został ogłoszony rozejm, który Izrael wykorzystał na zakup i sprowadzenie do kraju niezbędnego uzbrojenia. Po jego wygaśnięciu, 15-16 lipca przeprowadzono kolejny atak - ciągle bez sukcesu.

Ostatnią próbę zdobycia pozycji podjęto 18 lipca, wspierając piechotę kilkunastoma specjalnie ściągniętymi z innych odcinków frontu pojazdami pancernymi, w tym dwoma czołgami typu Cromwell. W wyniku awarii jednej z maszyn oraz kłopotów z łącznością zdobycie wzgórza i tym razem okazało się niemożliwe. Tego dnia ogłoszono kolejny rozejm, który ostatecznie zakończył izraelskie próby opanowania wioski.

Izraelska sanitarka na "drodze birmańskiej"Wikimedia CommonsINTERIA.PL/materiały prasowe

Droga birmańska

Izraelczykom nie udało się odblokować drogi między Tel Awiwem a Jerozolimą. Po niepowodzeniu drugiego szturmu znaleźli jednak inne rozwiązanie - wybudowali nowy szlak, wykorzystując częściowo już istniejącą trasę, który omijał Latrun. Była to tak zwana droga birmańska. Dlaczego zatem wciąż ponawiano ataki na wzgórze? Hagana wiązała w ten sposób znaczne siły legionu transjordańskiego, które dzięki temu nie mogły być użyte na innych odcinkach frontu. Głównym powodem był jednak rozkaz Bena Guriona, który, wbrew opinii Allona, uważał, że jest to jedyny sposób ocalenia tego miasta.

Jakie były przyczyny klęski kolejnych szturmów? Izraelczycy nie mieli w tym czasie oddziałów, które mogłyby się równać pod względem wyszkolenia i doświadczenia bojowego z legionem. Kadrę oficerską w tej jednostce w około 2/3 wciąż stanowili Brytyjczycy. Pozycje jordańskie dominowały nad okolicą, a Izraelczycy nie mieli niezbędnego w tych warunkach wsparcia artyleryjskiego i lotniczego.

Ogromną rolę odegrały również słabe rozpoznanie sił przeciwnika oraz błędy w planowaniu i kiepska koordynacja działań poszczególnych jednostek. Znaczną część żołnierzy stanowili nowo przybyli do Palestyny żydowscy emigranci z krajów europejskich. Nie dość, że byli kiepsko wyszkoleni, to na dodatek mówili różnymi językami, więc często nie mogli się porozumieć ani między sobą, ani z dowództwem. Wysłano ich jednak do walki, gdyż nowo powstającym Siłom Obronnym Izraela brakowało ludzi. Ponadto Ben Gurion chciał, aby pokolenie Szoah "wrosło" w nową ziemię. Mówił: "Jest problem z ocalonymi z Holocaustu. Oni nie poświęcili jeszcze nikogo w obronie Ojczyzny".

Latrun stało się miejscem symbolicznym. To tam Izraelczycy zapłacili krwią za marzenie o własnym państwie. Bitwy obrosły mitem, a poniesione straty zostały wyolbrzymione. W 1985 roku jeden z członków Knesetu, Uzi Landau, mówił o 2 tys. poległych (w rzeczywistości zabitych i rannych zostało kilkaset osób). Jeden z weteranów tak skomentował rezultat walk: "Bitwy o Latrun same w sobie były porażką. Ale jeśli spojrzeć na nie jako na część większej całości, nie jestem tego pewien. Utrzymaliśmy komunikację z Jerozolimą. Czy nie to było celem?".

Legion transjordański pozostawał w Latrun do 10 sierpnia. Tego dnia hrabia Folke Bernadotte, będący mediatorem z ramienia ONZ w toczącym się konflikcie, ogłosił, że arabskie jednostki opuściły fort. Nazajutrz polecił Izraelczykom, aby wycofali się ze wzgórza 312, zajętego już po wejściu w życie rozejmu. Latrun pozostało po stronie transjordańskiej. Izraelczycy zdobyli je dopiero w czasie wojny sześciodniowej.

Rafał Ciastoń

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas