Niespodziewana katastrofa. Tsunami w środku Europy
Patrząc na mapę niszczycielskich tsunami, które w ostatnich dwudziestu latach dotknęły ludzkość, można dojść do złudnego przekonania, że mieszkańcy Europy nie są narażeni na podobne kataklizmy. Nic bardziej mylnego. Wzburzone fale, wywołane trzęsieniem ziemi, z równą mocą uderzały na Starym Kontynencie. Są nawet wzmianki o tym, że do podobnych zdarzeń dochodziło na polskim wybrzeżu.
Drugi dzień świąt Bożego Narodzenia w 2004 roku przyniósł jedną z najczarniejszych katastrof naturalnych w historii. W wyniku trzęsienia ziemi na Oceanie Indyjskim i wywołanego przez nie tsunami zginęło - według różnych szacunków - od 220 do prawie 300 tys. osób, a kilka milionów straciło dach nad głową.
11 marca 2011 roku żywioł zaatakował wybrzeże Japonii. Fale tsunami, wysokie niczym wieżowce, zalały porty, miasteczka, wsie, pola uprawne i zakłady pracy, wdzierając się miejscami dziesięć kilometrów w głąb lądu. Zginęło blisko szesnaście tysięcy osób, wielu ciał nie odnaleziono do dziś.
Trzy wstrząsy na Morzu Liguryjskim
Indonezja, Japonia, Samoa, Australia, Chile, Samoa, Sumatra, Nowa Zelandia, Hawaje, Polinezja Francuska... Szukając na mapie świata miejsc, gdzie w XXI wieku przydarzyło się tragiczne w skutkach tsunami można pomyśleć, że Europejczyków, o ile oczywiście nie podróżują do zagrożonych miejsc, ryzyko nie dotyczy.
Historia pokazuje, że nie jest to prawdą.
W środę 23 lutego 1887 roku pod Morzem Liguryjskim (część Morza Śródziemnego) zatrzęsła się ziemia. Silne wstrząsy odczuli mieszkańcy Sardynii, Rzymu, Pordenone, czy francuskiego Dijonu.
Z raportu amerykańskiej Narodowej Agencji Oceanów i Atmosfery (NOAA):
"Doszło do trzech wstrząsów. Pierwszy, najsilniejszy, miał miejsce ok. godz. 6:20, drugi nastąpił dziewięć minut później, a trzeci, silniejszy od drugiego, ale krótszy, o godz. 8:53. Statki kursujące między Ligurią a Korsyką zakołysały się w różnych kierunkach, tak jakby uderzyły o twardy grunt. (...) Ryby głębinowe i rzadkie zimą gatunki zostały wyrzucone przez wodę na nadbrzeże w Nicei, San Remo czy Savonie".
Nie ma oficjalnych danych na temat ofiar. Szacunki zakładają, że z powodu trzęsienia ziemi i tsunami we włoskiej Ligurii i na francuskim Lazurowym Wybrzeżu zginęło ok. dwa tys. osób.
Lizbona i Mesyna zrównane z ziemią
Trzęsienie ziemi i tsunami sprzed 134 lat nie jest tylko wyjątkiem potwierdzającym regułę.
Historia zna więcej wielkich katastrof naturalnych wywołanych przez wstrząsy sejsmiczne oraz gargantuicznych rozmiarów fale, które nakazują czujność mieszkańcom niektórych regionów naszego kontynentu.
W połowie XVIII stulecia ludzkość nie dysponowała bronią jądrową, lecz skutki kataklizmu, który przeszedł przez Lizbonę można porównać do wybuchu bomby atomowej.
Rankiem 1 listopada 1755 roku w stolicy Portugalii ziemia zatrzęsła się tak gwałtownie, że pogrzebała żywcem pod gruzami domów, budynków i kościołów tysiące osób.
Miasto legło w gruzach, ale to nie był koniec katastrofy. Kilkadziesiąt minut później nadbrzeżne miejscowości Portugalii zalało tsunami. Szacuje się, że siła wstrząsu mogła sięgnąć nawet 9 stopni w skali Richtera. Zginęło od 30 do 90 tys. osób.
Niemal 150 lat później potęga natury z ogromną siłą zdziesiątkowała włoską Mesynę. Epicentrum trzęsienia ziemi (7,5 w skali Richtera) znajdowało się w dzielącej Sycylię od Kalabrii Cieśninie Mesyńskiej. Wywołane przez wstrząsy tsunami, wysokie na dwanaście metrów, kompletnie zdewastowało port i sporą część miasta.
28 grudnia 1908 roku zginął co drugi mieszkaniec Mesyny. Łącznie w wyniku trzęsienia ziemi i następującego niedługo po nim tsunami zginęło tego dnia ok. 120 tys. osób.
Ślady Morskiego Niedźwiedzia w Polsce
To tylko niektóre z największych tego typu katastrof naturalnych, które w ostatnich stuleciach przetoczyły się przez Europę. Co ciekawe, są dowody świadczące o tym, że fale tsunami w przeszłości uderzały również w wybrzeże Polski.
W starych kronikach znajdujemy wzmianki o “Morskim Niedźwiedziu", jak ze względu na dźwięki towarzyszące wdzierającym się falom w głąb lądu nazwano tsunami. Poza zapisami kronikarzy, o wysokim nawet na trzy metry tsunami mają świadczyć m.in. warstwy piasku, które 1,4 km od morza mogły zostać przeniesione jedynie przez wysokie fale.
Najstarsze ślady po tsunami pochodzą z Darłowa i Darłówka (1497), w XVIII stuleciu wysokie fale miały również nawiedzić m.in. Kołobrzeg (1757) oraz Łebę (1779).
Skąd tsunami wzięło się na Bałtyku? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Badacze wskazują na podmorskie trzęsienie ziemi, eksplozję metanu, uderzenie meteorytu czy meteotsunami powstałę w wyniku rzadkiego układu ciśnień. Kto wie, czy nie ważniejsze pozostaje pytanie o to, czy tsunami w Polsce może się powtórzyć?