Obiekt 3003 "Templewo"

Mimo, że władze PRL-u wielokrotnie deklarowały, iż nasz kraj był strefą bezatomową, a nawet zgłaszały na forum międzynarodowym inicjatywę denuklearyzacji, prawda wyglądała zupełnie inaczej.

Wnętrze schronu "Granit"
Wnętrze schronu "Granit"Odkrywca

Bomby atomowe na rubieżach imperium

Dlatego prawdopodobnie już od początku lat 60. XX w. bronią jądrową dysponowały stacjonujące w Polsce jednostki Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej. Przyczyną szerszego rozlokowania broni atomowej poza granicami ZSRR była negatywna ocena ćwiczeń ataku jądrowego na Europę Zachodnią, które miały miejsce w lutym 1965 roku.

Transport bomb i głowic z terenu ZSRR, na lotniska i do miejsc odpalenia rakiet zawiódł - nastręczył wiele trudności i opóźnił się. Było to w czasie pokoju, a w warunkach wojny mogło być tylko gorzej. Jedynym rozwiązaniem poprawiającym czas przygotowania ataku było umieszczenie składów broni jądrowej blisko wojsk. Podjęto więc decyzję o budowie kilkunastu składów amunicji jądrowej rozmieszczonych w Polsce, NRD, Czechosłowacji, Bułgarii i na Węgrzech.

160 głowic w każdym schronie

Schrony magazynowe w składach "serii 3000" zostały zbudowane w latach 1967-1970 wg projektów dostarczonych przez stronę radziecką. Prace budowlane wykonały polskie jednostki saperskie oraz działające na rzecz wojska przedsiębiorstwa cywilne. Roboty zakończono w styczniu 1970 r., a gotowe obiekty przekazano jednostkom Armii Czerwonej do wyłącznego użytku.

Wybór lokalizacji na skraju poligonów spowodował, że obecność nowych pododdziałów wojska nie budziła zdziwienia mimo, że zajmowały tereny obejmujące po 300 hektarów. Same jednostki zorganizowano podobnie jak bataliony transportu samochodowego z mobilnymi warsztatami naprawczymi. Każdy ze składów "serii 3000" obejmował dwa schrony magazynowe mogące pomieścić po 160 głowic.

Schron typu "Granit" od strony ramp przeładunkowych
Odkrywca

Kilka linii płotów z drutu kolczastego

W centrum kompleksu znajdowały się dwa bliźniacze schrony magazynowe z podziemnymi halami oznaczone "T-7" (prawdopodobnie nazwę tą nadał wywiad USA). Obecnie wyróżniają się w lesie jako płaskie pagórki porośnięte gęstwiną drzewek iglastych (które miały je maskować?). Dzieli je odległość około 300 m, co pozwalało stworzyć osobno dozorowaną strefę wokół każdego z nich. Schrony ulokowano w terenie w taki sposób, aby ich osie podłużne znajdowały się prostopadle do siebie, a wejścia-wjazdy skierowane były w cztery różne strony świata. Każdy miał dwoje przeciwległych drzwi przeładunkowych i dwie duże śluzy przeciwgazowe.

Komunikacja pionowa poprowadzona była tylko po stalowych drabinach, a kondygnacja dolna usytuowana jest w całości poniżej poziomu terenu. Jej część centralna, pokrywająca się z kondygnacją górną, to hala przeładunkowo-obsługowa. Obok usytuowane są komory magazynowe, które umieszczono prostopadle do osi wejść - prawdopodobnie dla ograniczenia uszkodzeń po przełamaniu drzwi pancernych przez falę uderzeniową. Ponadto konstrukcja taka pozwalała na zalanie wodą poziomu magazynowego w razie "kłopotów".

Dolna kondygnacja ma wymiary około 26×42 m, a "długość" kondygnacji górnej to około 40 m (w osi wejść). Schrony są w całości obsypane ziemią, więc grubość ścian i stropów można jedynie szacować na około 1 m, sugerując się grubością ścian w wejściach.

Wrota schronu typu "Granit" zachowane w "Obiekcie 3001"
Odkrywca

Gazoszczelne śluzy

Ponieważ pierwsze głowice atomowe wymagały w czasie przechowywania odpowiedniej temperatury i wilgotności, to wnętrza magazynów były klimatyzowane i osuszane. Potrzebne pomieszczenia techniczne ulokowano naprzeciw komór magazynowych i prowadziły do nich drzwi pancerne. Była tu siłowania awaryjna, filtry powietrza, sala agregatów chłodzących, sprężarki, butle ze sprężonymi gazami, laboratorium i podręczne magazynki. Tu również mieścił się pokój oficera dyżurnego oraz ubikacja i umywalnia.

Pojemniki z głowicami transportowane były samochodami, a do za- i rozładunku służyły rampy wykonane przed magazynami i stanowiące bardzo charakterystyczny element wszystkich magazynów broni jądrowej. Pozwalało to na w miarę szybkie operowanie pojemnikami, które przewożono na ręcznie pchanych wózkach. Aby wózki transportowe mogły pokonać wysokie progi drzwi pancernych, w przedsionkach gazoszczelnych stosowano rampy i kliny. Wymagało to jednak sporego wysiłku, ponieważ wiele bomb i głowic starszych typów ważyło ponad pół tony...

Obecny stan hali przeładunkowo-obsługowej wschodniego schronu "T-7" w bazie pod Templewem
Odkrywca

Tunele ze stalowymi wrotami

Schrony tego typu wykonywano z obsypanych ziemią prefabrykowanych tubingów, które skręcono śrubami i ustawiono na betonowej płycie-posadzce. Mają formę przelotowego "tunelu" o średnicy około 6 i długości około 30 m. Końcowe odcinki z obu stron tworzą masywniejsze tubingi, a zamknięcie stanowiły stalowe wrota. Ściany oporowe po obu stronach wrót również wykonano z tubingów, co nadaje tym schronom charakterystyczny wygląd.

Jest tu niemalże wszystko, co miało brać udział w III wojnie światowej. Od okopów ze stanowiskami ogniowymi począwszy, poprzez schrony bierne z prefabrykatów, po żelbetowe stanowiska bojowe różnego typu (niestety stale ich ubywa). Oczywiście fortyfikacje te nie miały chronić zawartości składów przed bezpośrednim atakiem, lecz przed szeroko pojętą dywersją. W sytuacji narastającego konfliktu magazyny zostały by opróżnione, a głowice i bomby dostarczone jednostkom Wojska Polskiego.

Schrony przekazano Polakom w pełni wyposażone i utrzymane do końca w stanie gotowości operacyjnej…
Odkrywca

Dokumenty odtajniono dopiero 5 lat temu

Na szczęście taki scenariusz nigdy nie miał miejsca, a amunicję atomową wywieziono do ZSRR w roku 1990. Same magazyny i jednostki ochrony działały do roku 1992. Obiekty, wraz z koszarami, zostały przekazane stronie polskiej jako w pełni wyposażone i utrzymane do końca w stanie gotowości operacyjnej. Obecny stan jest rezultatem nieskrępowanego działania przestępców, którzy skradli niemalże wszystko, nawet stalowo-betonowe drzwi pancerne grubości 50 cm. Natomiast teczka operacji "Wisła" znalazła się wśród materiałów Układu Warszawskiego odtajnionych dopiero w roku 2006.

Zwiedzając mniej znane zakątki MRU, w tym budowle hydrotechniczne odcinka centralnego, warto wybrać się nad jezioro Buszno. Tuż przy drodze łączącej Wielowieś i Trzemeszno Lubuskie znajduje się interesujący jaz forteczny z 1934 roku (data odciśnięta jest w elewacji nad kanałem). Stąd mijając jezioro i ładną plażę widoczną z szosy, należy pojechać na zachód jeszcze około 1 km, do miejsca, gdzie szosa krzyżuje się z drogą brukowaną. Dalej, około 1 km, prowadzi droga brukowana, a następnie betonowa.

Zobacz także

    Położenie podziemnych hal wskazują wzniesienia pokryte iglastymi zagajnikami, które wyraźnie odróżniają się od okolicznej zieleni. Droga zatacza pętle wokół tych wzniesień, natomiast położenie wjazdów do podziemnych magazynów wyznaczają krótkie odnogi zakończone rampami. Niestety, wjazdy są zasypane, lecz wejście do środka jest możliwe (uwaga: jest to niebezpieczne!). Dojechać można także drogą nr 137 z Międzyrzecza.

    W rejonie Templewa, skręcamy do przysiółka Templewko położonego około 2,5 km na południowy zachód od wsi. Dalej prowadzi droga leśna, około 3 km, na pierwszym odcinku utwardzona kamieniem, a następnie betonowa.

    Jerzy Sadowski

    Śród tytuły pochodzą od redakcji portalu INTERIA.PL

    Odkrywca
    Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
    Dołącz do nas