Polak nauczył wiedeńczyków pić kawę
Bohater ostatnich dni, żołnierz Jerzy Franciszek Kulczycki, we wrześniu 1683 r. stoi przed królem Janem III Sobieskim. Kilka dni wcześniej w dużej mierze przyczynił się do uratowania Wiednia przed Turkami. - Panie, nie żądam żadnych nagród ani przywilejów. Jedyne, czego pragnę, to te worki pełne paszy dla wielbłądów. Daruj mi je, proszę - mówi do władcy.
Doskonały tłumacz
Ojciec wspierał zdolnego syna i wkrótce Jerzy potrafił płynnie mówić po polsku, rosyjsku, turecku, niemiecku, węgiersku i rumuńsku. Karl z podziwem unosi brwi i pociąga kolejny łyczek kawy - teraz próbuje tej cedzonej. - Ta jest chyba jeszcze lepsza! - wykrzykuje z zachwytem, przerywając opowieść Kulczyckiego. Właściciel kawiarni przyjmuje pochwałę i kontynuuje swoją historię: - Zacząłem pracować w Belgradzie jako tłumacz w jednym z oddziałów austriackiej Wschodniej Kompanii Handlowej. Kiedy przyszli Turcy, zostawiłem to i wyjechałem do Wiednia. Miał już wystarczająco dużo pieniędzy, by otworzyć tam własną spółkę handlową.
Pomyłka króla
- Największym wyróżnieniem był jednak dar od króla Polski - opowiada, jak Jan III Sobieski (1629-1696) darował mu za pomoc podczas odsieczy wiedeńskiej 300 worków, które Turcy zostawili pod murami miasta. - Nie wiedział, biedny, że są pełne ziarnistej kawy, z której przygotowuje się ten pyszny napar. Myślał, że chodzi o paszę dla wielbłądów. Ja oczywiście znałem kawę od dawna - wspomina Jerzy.
Kosztując kolejnego specjału, pani Ute wyłuszcza sprawę, z którą przyszła: - Panie Kulczycki, mam znaczny kapitał, chciałabym prowadzić profesjonalną działalność. Nie zechciałby pan pomóc? Przedsiębiorczemu Polakowi konkurencja nie straszna. - Bardzo chętnie, madame, kawiarnie cieszą się dużą popularnością także w Anglii i we Francji. Ludzie je lubią, a ja nie obawiam się konkurencji - opowiada.
Od tamtej pory Wiedeń zaczyna zamieniać się w miasto kawiarń, wkrótce sławę zyskuje kawa po wiedeńsku. Dziesięć lat później, 20 lutego 1694 r., właściciel pierwszej w historii kawiarni Kulczycki umiera. Jego lokal wkrótce zostaje zamknięty.
Andrzej Bicz