Prohibicja w USA. Nieudany eksperyment

Amerykanie głośno protestowali przeciwko zakazom, domagając się piwa /Getty Images
Reklama

Amerykanie nazwali prohibicję „Szlachetnym Eksperymentem”. Jak się okazało, zakaz produkcji i spożywania alkoholu przyniósł więcej szkody niż pożytku.

Prohibicja nie była nowym wymysłem. W XX wieku pierwszy taki zakaz pojawił się w Rosji w chwili wybuchu I wojny światowej. W dniu ogłoszenia dekretu o powszechnej mobilizacji, 31 lipca 1914 roku, ukazał się także ukaz cara zakazujący produkcji i sprzedaży alkoholu na terenie całego Imperium. Pierwotnie zakaz miał obowiązywać podczas mobilizacji. Jednak niemal natychmiast został przedłużony na czas nieokreślony - do czasu zakończenia działań wojennych. Zakaz ten wynikał z doświadczeń wojny z Japonią, kiedy mobilizacja utrudniona była przez pijaństwo poborowych.

Rosyjski eksperyment się nie sprawdził. Wzrosła produkcja wódki destylowanej w gospodarstwach domowych i konsumpcji surogatów. Faktycznie po wprowadzeniu zakazu pojawiły się w miastach meliny, a na wsiach zaczęto na potęgę pędzić bimber z trocin, buraków i kukurydzy. Co ciekawe w drogich restauracjach, dostępnych jedynie dla arystokracji i bogatych przemysłowców i handlarzy alkohol można było kupić bez problemu. Podobnie skończyło się to w Stanach Zjednoczonych.

Reklama

Droga do prohibicji

Ruchy pragnące zakazu sprzedaży alkoholu rosły w siłę od połowy XIX wieku. Bardzo silnie działały w nich zwłaszcza kobiety i księża. Po wojnie secesyjnej powstała Partia Prohibicji i Chrześcijański Związek Kobiet na Rzecz Wstrzemięźliwości, które doprowadziły do pierwszego zakazu sprzedaży alkoholu. Najpierw w Kansas, a potem w kilku innych stanach południa. Piewcami zakazów byli przede wszystkim protestanci, którzy uważali, że lokale, w których sprzedaje się alkohol, są siedliskiem wszelkiego zła i rozpusty.

Głosy domagające się całkowitego zakazu produkcji alkoholu stały się głośniejsze po wybuchu Wielkiej Wojny, a po przystąpieniu do niej Stanów Zjednoczonych wręcz zaczęto naciskać na Senat i prezydencką administrację. Jednym z argumentów było przekonanie, że zakaz produkcji alkoholu pozwoliłby na oszczędzenie zasobów zboża, które można by wykorzystać w innym celu. Presja, jaką wywierali na politykach, doprowadziła do uchwalenia rezolucji, która wzywała rząd do wprowadzenia prohibicji.

Po długich bojach parlamentarnych i wbrew prezydentowi Wilsonowi, 16 stycznia 1919 roku ratyfikowana została poprawka, która zakazywała produkcji, przechowywania i przewożenia alkoholu. Dziewięć miesięcy później, 28 października 1919 roku wprowadzono ją w życie ustawą Volsteada, która zaczęła obowiązywać 17 stycznia 1920 roku.

Ustawa pozostawiała kilka furtek, które pozwalały na wytwarzanie na potrzeby domowe wina i cydru. Rocznie można było wytworzyć 200 galonów napojów, czyli około 757 litrów. Stąd wielu przeciwników wprowadzenia zakazu żartowało, że zwłaszcza w południowych stanach trudno będzie ratyfikować poprawkę, ponieważ, choć "Południe jest suche i będzie głosowało za suchością. A przynajmniej każdy, kto będzie wystarczająco trzeźwy aby dotoczyć się do urn".

Nieudany eksperyment

Wkrótce okazało się, że zakaz przynosi więcej złego niż dobrego. Alkohol nadal był produkowany w krajach ościennych - Kanadzie i Meksyku. Wzrósł przemyt i nielegalny handel. Musiano oddelegować ponad 1000 agentów rządowych, aby pilnowali przestrzegania ustawy. Mimo licznych nalotów, serii aresztowań i walki z mafiami, nielegalny rynek rósł w oczach. Tylko w Nowym Jorku istniało nawet 100 tys. miejsc, w których można było nielegalnie kupić alkohol. Mimo to zwolennicy zakazu uważali, że sprawdza się i ma pozytywny wpływ na społeczeństwo.

Zaczęli zmieniać zdanie dopiero po masakrze w Dniu św. Walentego, kiedy gangsterzy Ala Capone zabili sześciu członków konkurencyjnej grupy i przypadkowego świadka. Oburzeni byli nawet mafijni bossowie, którzy stwierdzili, że Al powinien trafić do więzienia. Rząd z kolei zintensyfikował działania antymafijne. Ustawa traciła jednak na poparciu społecznym. Zwłaszcza po wybuchu Wielkiego Kryzysu coraz częściej zaczęto domagać się przywrócenia alkoholu w legalnym obrocie.

Dokonał tego Franklin D. Roosevelt 22 marca 1933 roku. 21. poprawka do konstytucji została ratyfikowana 5 grudnia tego samego roku. Od tego dnia ponownie można było legalnie kupić alkohol. Obecnie produkcja, przechowywanie i sprzedaż alkoholu jest legalne, jednak aby prowadzić produkcję na skalę przemysłową, należy spełnić szereg wymogów, które sprawiają, że opłacalność produkcji małoskalowej jest niska. Amerykanie korzystają jednak z tego, że na własne potrzeby mogą wyprodukować ponad 700 litrów alkoholu rocznie.


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy