Groźna choroba wróciła. Może dosłownie "wymazać" odporność
Wprowadzenie obowiązkowego szczepienia przeciwko odrze spowodowało, że od 1997 roku zachorowania w Europie zdarzały się sporadycznie, ale sytuacja zmieniła się po ustąpieniu pandemii COVID-19. Według WHO i UNICEF w zeszłym roku w Europie i Azji Środkowej zgłoszono najwyższą od 1997 roku liczbę przypadków odry, a mianowicie 127 350, co oznacza dwukrotny wzrost zachorowań względem roku poprzedzającego (na świecie aż 359 521).

Eksperci nie mają więc wątpliwości, że choroba, która od lat była w odwrocie (wiele krajów mogło się pochwalić statusem "wolnych od odry"), wraca i ponownie stwarza poważne zagrożenie. Sytuacja w naszym kraju też jest daleka od idealnej, bo w 2024 roku w systemie nadzoru epidemiologicznego zanotowanych zostało 279 przypadków odry ( ponad osiem razy więcej niż w 2023 roku). W tym roku było ich już kilkadziesiąt, a w ostatnich dniach dotarły do nas niepokojące wieści o potencjalnej chorej z Olsztyna i chociaż na razie mówimy o zaledwie jednym przypadku, to sytuacji nie można bagatelizować.
Odra jest chorobą śmiertelną (a przy powikłaniach mogącą spowodować trwałe kalectwo) i odpowiada rocznie za ok. 120 tys. zgonów na całym świecie. Zachorowaniu można prawie całkowicie zapobiec poprzez szczepienie, ale z powodu bardzo wysokiej zakaźności odry, przekraczającej 95 proc., szacuje się, że 95 proc. populacji musi zostać zaszczepione dwiema lub więcej dawkami, aby wytworzyć odporność stadną, osiągnąć i utrzymać eliminację. Tymczasem na skutek dezinformacji i rosnącej niechęci do immunizacji zaszczepionych dzieci jest coraz mniej i zaczynamy obserwować tego skutki.
Odra cofa układ odpornościowy do stanu "zero"
Jak podkreśla Antony Black z University of Westminster w swojej nowej publikacji na łamach, oznacza to, że coraz więcej dzieci pozostaje bez ochrony, a odra potrafi wyrządzić znacznie większe szkody niż się powszechnie sądzi. Poza ostrym przebiegiem choroby, z wysoką gorączką, zapaleniem płuc i ryzykiem ślepoty, wirus dosłownie "czyści" pamięć immunologiczną dziecka. Naukowcy nazwali to zjawisko "amnezją odpornościową", a jego skutki mogą trwać latami.
Układ odpornościowy działa jak system pamięci, tzn. rozpoznaje wcześniejsze infekcje i lepiej reaguje przy kolejnym ataku patogenu. Tymczasem, jak wykazało jedno z badań na niezaszczepionych dzieciach, wirus odry potrafi zniszczyć nawet 73 proc. przeciwciał skierowanych przeciwko innym chorobom, więc po przechorowaniu dzieci są ponownie narażone na infekcje, z którymi ich organizm wcześniej radził sobie bez problemu.
Wirus odry nie tylko wywołuje chorobę w danym momencie - on może cofnąć lata ochrony immunologicznej
Szczepionka, która wzmacnia ogólną odporność
Co ciekawe, z drugiej strony szczepionka przeciw odrze może oferować szerszą ochronę, niż do tej pory sądzono. Naukowcy mówią o "nieswoistym efekcie", czyli wzmacnianiu całego układu odpornościowego przeciwko różnym patogenom, nie tylko wirusowi odry.
To zasługa tego, że szczepionka zawiera żywego, ale osłabionego wirusa, który "trenuje" komórki odpornościowe. Podobne działanie zaobserwowano w przypadku szczepionki przeciw gruźlicy, również opartej na żywym atenuowanym patogenie - w efekcie dzieci szczepione na odrę mają nie tylko mniejsze ryzyko zachorowania, ale też ogólnie lepsze wyniki zdrowotne.