Rakiety zamiast masła
Niemiecki naukowiec Wernher von Braun budował rakiety dla III Rzeszy, a po wojnie pomógł Amerykanom polecieć na Księżyc.
Zniszczyć Londyn
Było to miejsce projektowania i produkcji tak zwanej broni odwetowej (po niemiecku Vergeltungswaffe), do której zaliczano: bezzałogowy samolot odrzutowy (V-1), rakietę balistyczną dalekiego zasięgu (V-2) oraz działo miotające pociski balistyczne (V-3), które zostało zainstalowane poza ośrodkiem (między innymi we Francji).
Głównym zadaniem samolotu-pocisku V-1 było zniszczenie Londynu. Start odbywał się ze specjalnych wyrzutni w kształcie skoczni narciarskiej. Jednym z konstruktorów tej broni był właśnie Wernher von Braun. Pierwszy pocisk wystrzelono na stolicę Anglii w nocy z 13 na 14 czerwca 1944 roku. Łącznie wyprodukowano ich około 30 tysięcy, z czego użyto 10 492: 2419 spadło na Londyn, 800 na Antwerpię, a 341 na Liege.
Alianci nie wiedzieli o pracach nad nową bronią
Alianci przez kilka lat nic nie wiedzieli o pracach nad nową bronią. Dopiero w 1943 roku wywiad Armii Krajowej poinformował rząd Jego Królewskiej Mości o zaawansowaniu prac Niemców w tej dziedzinie. Sytuacja wymagała błyskawicznej reakcji. 17 sierpnia 1943 roku alianci, w ramach operacji "Hydra", z użyciem 596 samolotów, zbombardowali ośrodek w Peenemünde.
Zniszczenia zmusiły władze niemieckie do przeniesienia części prac w inne miejsca (między innymi do wsi Blizna). Kolejne naloty w 1944 roku znacznie zmniejszyły potencjał wytwórczy ośrodka na wyspie Uznam i w rezultacie został on zamknięty w lutym 1945 roku.
Podobny los spotkał kolejny wielki kompleks rakietowy umiejscowiony w Mimoyecques na północy Francji. To tu rozbudowano ostatnią z "broni odwetowych" - V-3. Nie była to rakieta, lecz działo, na stałe wycelowane w Londyn. Miało niezwykłą konstrukcję - do podziemnej 127-metrowej lufy co kilka metrów przyłączone były pod kątem 45 stopni rury z kolejnymi ładunkami, które, eksplodując, nadawały pociskowi coraz większą prędkość.
Nie był to pomysł pionierski, gdyż niemieccy inżynierowie wzorowali się na pracach Amerykanów, Azela Lymana oraz Jamesa Haskella, którzy w XIX wieku opracowali prototyp tego rodzaju działa. Nowa niemiecka broń, przed którą nie było obrony, miała zmusić ostatecznie rząd brytyjski do ustępstw. Trzysta pocisków na godzinę wystrzeliwanych przez każde z dział na Londyn musiałoby skłonić Anglików do rokowań, prowadzących ostatecznie do zawieszenia broni. Brytyjczykom udało się jednak wykryć ośrodek w Mimoyecques i w lipcu 1944 roku zniszczyć go nowymi bombami Tallboy - 5-tonowymi kolosami, których ciężar i siła rażenia sprawiły, że rozwiały się sny Niemców o zakończeniu wojny na Zachodzie.
Silniki nowej generacji
Równocześnie z von Braunem prace w tej samej dziedzinie prowadził profesor Hellmuth Walter. Jego konkurencyjny silnik, wykorzystujący paliwo w postaci nadtlenku wodoru, był bardziej niezawodny, bezpieczniejszy i znacznie ułatwiał pilotom kontrolowanie maszyny. W 1939 roku oblatano pierwszy samolot napędzany silnikiem rakietowym na paliwo ciekłe - Heinkel He 176, który nie wszedł do masowej produkcji z powodu braku zainteresowania ze strony niemieckiego ministerstwa lotnictwa.
Zaawansowane prace w tej dziedzinie doprowadziły do skonstruowania przez firmę Messerschmitt samolotu myśliwskiego Messerschmitt Me-262 Schwalbe - pierwszego o napędzie odrzutowym. Wprowadzony do użytku w końcowym okresie wojny (w latach 1944-1945 wyprodukowano ich 1430) stał się kolejnym dowodem technologicznego zaawansowania III Rzeszy, ale od klęski już jej nie uchronił.
Polowanie na naukowców
W tej sytuacji niemieccy naukowcy, zgromadzeni wokół doktora Wernhera von Brauna, jego brata Magnusa oraz komendanta ośrodka badań rakietowych w Peenemünde generała doktora Waltera Dornbergera, znając okrucieństwo sowieckich żołnierzy wobec jeńców wojennych, postanowili oddać się w ręce Amerykanów. 2 maja 1945 roku, a zatem kilka dni przed kapitulacją III Rzeszy, przekazali im sprzęt oraz dokumentację rakiet.
Był to wielki cios dla radzieckich sojuszników, którzy doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że prędzej czy później czas przymierza dobiegnie końca i że te cenne znaleziska będą rzutować na powojenną grę między mocarstwami. Gwoli ścisłości, Rosjanie również mieli pewne sukcesy poszukiwawcze. Udało im się mianowicie odnaleźć wielu techników oraz pokaźną liczbę sprzętu, między innymi naddźwiękowy samolot rakietowy DFS 346, rakietowe myśliwce Me-163 B, 41 rakiet na paliwo stałe i osiem na płynne. Odkryli również w berlińskiej farbiarni 130 ton tlenku uranu, co znacznie przyczyniło się do uruchomienia ich własnego reaktora atomowego.
Czysta karta od Amerykanów
Agencja wywiadu USA zatroszczyła się o zafałszowanie przeszłości von Brauna i jego współpracowników. W nowych papierach nie było żadnej wzmianki o NSDAP czy SS. W imię wyższego celu Amerykanie dali tym ludziom czystą kartę.
Wkrótce von Braun został zatrudniony w powstałej właśnie Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (NASA), gdzie zrobił błyskotliwą karierę. Stał się jedną z najważniejszych postaci amerykańskich programów podboju kosmosu. Był to czas wyścigu na Księżyc. Amerykanie nie zamierzali ponownie dać się wyprzedzić Rosjanom, którzy w 1957 roku jako pierwsi wystrzelili na orbitę sztucznego satelitę Sputnik, a w 1968 roku wysłali w Kosmos pierwszego człowieka, Jurija Gagarina.
Nagroda od Amerykanów
W 1972 roku niemiecki naukowiec odszedł z NASA. Przez kilka ostatnich lat swojego życia pracował w firmie Fairchild Aircraft - wytwórni samolotów i sprzętu lotniczego. W roku 1975 roku otrzymał National Medal of Science - odznaczenie przyznane przez prezydenta USA "za prace nad płynnym paliwem rakietowym oraz wkład w ulepszanie pojazdów kosmicznych, które umożliwiły zrealizowanie programu >Apollo<".
Jacek Skrzypczyk
Śródtytuły pochodzą od redakcji portalu INTERIA.PL