Schizma tylawska. Łemkowie wywieźli księży na taczkach

Łemkowie nie godzili się na ukrainizacyjną politykę biskupów ze Lwowa. Na zdjęciu m.in.: abp. Andrzej Szeptycki, bp.Grzegorz Chomyszyn, bp. Nikita Budka, bp. Jozafat Kocyłowski /domena publiczna
Reklama

Schizma tylawska była nie tylko wyrazem sprzeciwu wobec praktyk ukraińskich księży, ale także symbolem jedności narodowej Łemków.

Wydarzenia w Tylawie z 16 listopada 1926 miały bardzo szerokie konsekwencje nie tylko dla Łemków, ale także dla pozycji Kościoła rzymskiego na południu II Rzeczpospolitej. Nie był to problem chwili, ale narastający sprzeciw wobec prób ukrainizacji, a także sztuczności politycznego tworu, jakim była Cerkiew greckokatolicka, powołana do życia postanowieniami unii brzeskiej. Niechęć Łemków do kościoła unickiego sięgała XIX wieku i okresu odrodzenia narodowego.

W europejskiej historii XIX wiek zapisał się jako okres, w którym narody nie posiadające własnych państw zaczęły podnosić dumnie głowy, domagając się swobody. Największe państwa wielonarodowościowe: Wielka Brytania, Francja, Austro-Węgry i Imperium Rosyjskie, były niezbyt skłonne do dawania jakiejkolwiek autonomii narodom zamieszkującym ich terytoria.

Reklama

Ucisk społeczny i brak możliwości decydowania o własnym losie spowodowały, że mieszkańcy większości państw europejskich wystąpili przeciwko władzy. Wielkie rewolucje, zwane Wiosną Ludów, przetoczyły się po całym kontynencie. Poprzez działaczy węgierskich, kierujących Powstaniem Węgierskim w 1848 roku, idee wolnościowe dotarły również do Rusinów.

Droga ku wolności

W pierwszej połowie XIX wieku wśród Rusinów, w tym i Łemków, zaczęła rodzić się świadomość narodowa, która rozwijała się głównie w kierunku ruchu początkowo językowo-literackiego, a później społeczno-politycznego, opowiadającego się za wspólnotą narodowo-kulturową, następnie również państwową i polityczną ze wszystkimi wschodnimi Słowianami. Miał on być przeciwwagą dla polonizacji tych terenów i zdecydowanie przeciwstawiał się narodowemu nurtowi ukraińskiemu.

W drugiej połowie XIX wieku, kiedy partie ukraińskie zaczęły rosnąć w siłę i zdobywać coraz większy posłuch w austriackim parlamencie walka polityczna między obiema opcjami sięgnęła zenitu. W mniemaniu Ukraińców ziemie rusińskie - Ruś Preszowska, Zakarpacka i Łemkowyna, jako terytoria potencjalnie etnicznie ukraińskie, powinny trafić pod skrzydła ukraińskiego państwa. Jednak nurt ukraiński nie znalazł nigdy szerokiego posłuchu wśród Łemków i żadne z działań Ukraińców na tych ziemiach nie przyniosły skutku. Bezskuteczne okazały się działania stworzonych przez ideologów ukraińskich filii spółdzielni "Silśkyj hospodar", "Łemkiwśkyj bank", czy Towarzystwa "Proświta".

Rusińska Narodowa Republika Łemków

Już na początku 1918 roku zaczęły się poważne dyskusje dotyczące przyszłości "ruskich ziemi". Przodowali w tym działacze niepodległościowi mieszkający w Stanach Zjednoczonych, którzy stworzyli silne lobby domagające się, początkowo autonomii, a później niepodległości.

Rusini na południowych i północnych stokach Karpat zaczęli zgodnie z założeniami 14 punktów Woodrowa Wilsona, tworzyć struktury niepodległego państwa. Dziesiąty punkt programu pokojowego mówił o stworzeniu możliwości autonomicznego rozwoju narodom Austro-Węgier.

5 grudnia 1918 roku we wsi Florynka zebrali się delegaci Ruskich Rad, tworzonych od połowy listopada, którzy powołali organ nadrzędny - Naczelną Radę Łemkowyny - pierwszy łemkowski rząd. Pojawiły się też wyraźne głosy nawołujące do całkowitej odrębności. Jeden z delegatów mówił: "Chcemy żyć w jedności z całym narodem ruskim. To jest także hasło całego chrześcijańskiego narodu ruskiego z byłych Węgier. Nie chcemy ani Węgrów, ani Polaków i nie znamy żadnej Ukrainy!"

Republika przetrwała do marca 1921 roku, kiedy została zajęta przez Wojsko Polskie i siłą zlikwidowana. Polacy sami korzystając z wolności danej przez założenia Wilsona, zabrali ją Łemkom.

Przeciw ukrainizacji

Lata międzywojnia upłynęły na walce z ukrainizacją, w której wspierał ich polski rząd, uważając Łemków za przeciwwagę dla ukraińskiego nacjonalizmu. Łemkowie przez krótki moment mogli nawet uczyć się w państwowych szkołach swego języka. Ukraińcy głównie dzięki wpływom cerkwi greckokatolickiej starali się prowadzić agitację nacjonalistyczną. Działania te wywoływały bunt i ferment wśród wiernych. Niezadowolenie z działalności młodych ukraińskich księży podsycała zachłanność i bizantyjski styl życia, jaki wiedli proboszczowie. Tym bardziej, że niezbyt zamożni Łemkowie często nie mogli sobie pozwolić za wygórowane ceny posług.

Jednakże główną przyczyną niezadowolenia wiernych była ukrainizacja nabożeństwa - rezygnacja z modlitwy określającej źródło wiary ("za was, wszystkich prawosławnych chrześcijan"), wprowadzenie do liturgii elementów języka ukraińskiego i kultu Jozafata Kuncewicza - unickiego biskupa, znanego z walki z prawosławiem. Łemkowie nie godzili się na te nowinki, a zwłaszcza na przekonywanie ich, że są Ukraińcami, tylko jeszcze nie zostali o tym dostatecznie poinformowani.

Miarka przebrała się 16 listopada 1926 roku. Tego dnia mieszkańcy Tylawy i Trzciany, w obecności prawosławnego biskupa Adama Filipowskiego, ogłosili powrót do prawosławia. W kolejnych dniach zwrócili się do biskupa Dionizego o ustanowienie parochii prawosławnej. Do Tylawy został oddelegowany Pantelejmon - Piotr Ruryk. Okazało się jednak, że przejście całej parafii na prawosławie nie będzie takie łatwe.

Konkordat z 1925 roku gwarantował Kościołowi rzymskiemu, że nawet na wyraźne żądanie wiernych, władze państwowe nie mogły przekazać Cerkwi i budynków gospodarczych parafianom. Cerkwie, choć wybudowane rękoma wiernych, należały do Watykanu. Rząd polski dość niechętnie patrzył na tworzące się nowe wspólnoty. Ciche popieranie Łemków przeciw ukraińskiemu nacjonalizmowi to jedno, ale chęć zachowania dobrych stosunków z Watykanem i niechęć dla prawosławia były ważniejsze. Stąd aż do lat 30. nie wydawano pozwoleń na budowę nowych cerkwi.

Na wozie - kierunek wschód

Skala konwersji zaskoczyła wszystkich: Cerkiew prawosławną, Watykan, polski rząd, a nawet samych Łemków. W dużej ilości przypadków, zwłaszcza tam, gdzie proboszczami byli Łemkowie, na prawosławie przechodziły całe parafie. Tam, gdzie proboszczami byli Ukraińcy, na prawosławie przechodzili mieszkańcy, pozostawiając księży samych sobie. W kilku miejscach, zwłaszcza na zachodniej Łemkowynie, zdarzało się tak, że parafianie pakowali parochów z rodzinami oraz dobytkiem na wóz i wskazywali kierunek na wschód.

Wkrótce okazało się, że zaczyna brakować w Polsce prawosławnych księży, którzy mogliby objąć łemkowskie parafie. Do wiary ojców wróciło około 20 tysięcy Łemków. Cerkiew prawosławna zyskała sobie wśród Łemków szacunek dzięki zrozumieniu ich potrzeb i szerokiej działalności kulturalno-oświatowej. Parafie wydawały gazety, prowadziły czytelnie, a przede wszystkim współorganizowały łemkowskie święta, pielęgnując poczucie tożsamości narodowej.

Przyczyny schizmy i mechanizmy polityczno-religijne, które za nią stały zostały rozpoznane dość późno, by Watykanowi udało się zatrzymać konwersje. Dopiero w 1934 roku zorganizowano trójstronne spotkanie zorganizowane przez rząd polski, na które zostali zaproszeni przedstawiciele nuncjatury i łemkowscy działacze polityczni. Na kolejnych posiedzeniach postanowiono wydzielić z Cerkwi greckokatolickiej jednostkę, Administrację Apostolską Łemkowszczyzny, podległą wyłącznie Watykanowi, którą będą zarządzać łemkowscy księża i która zachowałaby tradycyjną liturgię. Co dla Łemków było najważniejsze, zarówno Watykan, jak i rząd polski, zgodzili się, aby z Łemkowyny usunięci zostali ukraińscy księża. Zastąpili ich Rusini-Łemkowie. Ustalenia te spowodowały spowolnienie, a potem zatrzymanie konwersji.

Kolejni administratorzy Administracji Apostolskiej Łemkowszczyzny wprowadzili zakazy używania języka ukraińskiego w liturgii i prenumerowania przez księży ukraińskich pism. Była to prawdziwie łemkowska organizacja. Sytuacja zmieniła się po wybuchu II wojny światowej. Pod naciskiem nacjonalistycznego Ukraińskiego Komitetu Centralnego w połowie 1940 roku na wikariusza generalnego powołano zdeklarowanego ukrainofila, Aleksandra Malinowskiego, który po dość tajemniczej śmierci Jakuba Medweckiego, zastąpił go na stanowisku administratora. Wówczas pod skrzydłami Niemców zaczęła się ponowna ukraińska agitacja i prześladowanie łemkowskich działaczy. Wprowadzono do liturgii język ukraiński, a ukraińscy księża jawnie popierali swych pobratymców walczących u boku III Rzeszy.

Kolejny raz wzbudziło to sprzeciw Łemków, którzy chcieli zachować swą odrębność i niezależność, jednak przez wysiedlenia z lat 1944-47, coraz trudniej było ją zachować. Obecnie większość Łemków należy do Cerkwi prawosławnej. Wokół niej skupiona jest także większość rusińskich działaczy politycznych. Ukraińska Cerkiew greckokatolicka nadal stara się prowadzić agitację w łemkowskich parafiach, ukrainizując język liturgii, usuwając zwrot "wszystkich prawosławnych chrześcijan" i desygnując ukraińskich księży do prowadzenia posługi, co wywołuje cichy sprzeciw niektórych wiernych.

Źródła:

Paweł Robert Magoczi; "Narod Nyvydky. Istorija Karpatorusinov"; Użhorod 2007

Bogdan Horbal; "Działalność polityczna Łemków na Łemkowszczyźnie 1918-1921"; Wrocław 1997

Roman Dubec, "Z dziejów parafii prawosławnych na Łemkowszczyźnie w okresie międzywojennym", Gorlice 2011

Sławek Zagórski; "Na skrzydłach historii"; Kraków 2012


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy