Słowianie: Burzliwa historia największego ludu Europy
Udokumentowana wiedza historyczna o początkach państwa polskiego sięga X wieku. Znamy imiona pierwszych władców i wiemy, jakie plemiona zostały przez nich zjednoczone. Ale co było przedtem? W mrokach przeszłości nadal kryje się wiele faktów. To, co działo się wcześniej, da się z trudem zrekonstruować na podstawie relacji greckich i rzymskich kronikarzy, znalezisk archeologicznych oraz bezcennej wiedzy, jakiej dostarczają nam badania językowe.
Dzięki temu udało się pewne rzeczy określić z dużą dozą prawdopodobieństwa. Zarówno dla historyków, jak i lingwistów nie ulega dzisiaj żadnej wątpliwości, że kiedyś wszyscy Słowianie mówili tym samym językiem - zwanym prasłowiańskim - i stanowili jedną wspólnotę kulturową. Zakłada się, że trwało to od XV wieku p.n.e. do VII wieku n.e. - czyli ponad dwa tysiące lat.
W latach 40. XX wieku polski językoznawca Tadeusz Lehr-Spławiński postawił hipotezę, że kolebką Słowiańszczyzny są ziemie położone między Odrą a Wisłą, czyli dzisiejsze terytorium Polski. Zgadzałoby się to z legendą o Lechu, Czechu i Rusie - oznaczałoby, że Lechici pozostali w swoich rodzinnych stronach, podczas gdy ich pobratymcy wyruszyli na wędrówkę, osiedlając się na wschodzie i południu. Swoją drogą, nie najlepiej świadczyłoby to o nas, jako o narodzie niezbyt skorym do podejmowania wyzwań i poznawania świata.
Teoria ta ciągle jeszcze znajduje wśród naszych rodaków swoich zwolenników, lecz nie da się jej obronić w świetle odkryć i ustaleń innych badaczy. Znacznie bardziej prawdopodobne wydaje się umiejscowienie praojczyzny Słowian o wiele dalej na wschodzie, w pobliżu ujścia Wołgi do Morza Kaspijskiego. To stamtąd rozpoczęli swoją ekspansję na zachód, stopniowo zajmując obszary dzisiejszej Ukrainy oraz Polski.
Dalszą wędrówkę powstrzymały germańskie plemiona Wandalów i Burgundów w dorzeczu Odry. Przy ustalaniu prasłowiańskiego "obszaru 0" szczególnie owocna okazała się współpraca językoznawców i... biologów. Przeprowadzili oni coś w rodzaju drobiazgowego śledztwa. W jego trakcie sporządzili listę nazw roślin i zwierząt, które funkcjonują (choć w różnej postaci fonetycznej) we wszystkich językach słowiańskich. Oznacza to, że są bardzo stare - jeszcze z czasów prasłowiańskich - i pozwalają na odtworzenie środowiska naturalnego, w jakim żyli nasi przodkowie.
I tak ustalono, że obszar ten porastały dęby, brzozy, wierzby i lipy, a zamieszkiwały takie zwierzęta, jak wilki, lisy, niedźwiedzie czy sarny. Nie było tam buków (nazwę tę zapożyczyliśmy od plemion germańskich), zatem pierwotne siedziby Słowian leżały poza zasięgiem występowania tego drzewa. Dokładniejsza analiza słownictwa z zakresu przyrody nieożywionej przyniosła równie zaskakujące wyniki.
Tereny te musiały być w dużej mierze bagienne, rozlewiskowe lub podmokłe (w językach słowiańskich występuje ogromna liczba słów opisujących wilgotną glebę), przecięte licznymi rzekami i praktycznie pozbawione wyższych wzniesień (starych wyrazów nazywających góry jest zadziwiająco mało). Przed wiekami wszystkie te warunki spełniały obszary położone nad dolną Wołgą.
Pierwsza faza wędrówki na zachód przebiegała raczej powoli. Pozwoliło to naszym przodkom zetknąć się z licznymi ludami przemierzającymi lasy i stepy Europy Wschodniej. Sąsiedztwo bywało mniej lub bardziej pokojowe. Na pewno musiało dojść do takiego kontaktu z irańskimi Sarmatami i Scytami (zapożyczyliśmy od nich takie wyrazy, jak "bóg", "niebo" czy "topór"), a później z germańskimi Gotami, którzy ciągnęli z południowej Skandynawii nad wybrzeża Morza Czarnego.
Od nich z kolei przyjęliśmy wyrazy, które w języku polskim przybrały postać "miecz", "chleb", "książę" i "pieniądz". Tak więc w procesie pokojowego zasiedlania oraz - w razie potrzeby - za pomocą włóczni (a później topora i miecza) Słowianie zdobywali niespiesznie terytoria na zachód od swych pierwszych siedzib. Aż nadszedł czas, kiedy w Europie wybuchła panika na niespotykaną dotąd skalę.
To bezprecedensowe wydarzenie nosi dziś nazwę wielkiej wędrówki ludów. Sprawcami całego zamieszania byli mongolscy Hunowie, którzy pod koniec IV wieku ruszyli swoją konną armią przez czarnomorskie stepy w kierunku granic cesarstwa rzymskiego. Spowodowali gigantyczny efekt domina. Ludy i plemiona, które znalazły się na ich drodze, były błyskawicznie podbijane i zmuszane do wspomagania najeźdźców w dalszych walkach. Te, do których dotarły wieści o nadciągającej katastrofie, nie czekając na rozwój wypadków, rozpoczęły ucieczkę na zachód. Zaczęły się wzajemnie spychać i zajmować swoje terytoria.
Szczególnego "rozpędu" w tym pospiesznym odwrocie nabrały ludy germańskie: Ostrogotów i Wizygotów. Przełamali oni granicę na Dunaju. Cesarstwo rzymskie zalała także fala żądnych łupów wojowników z plemienia Wandalów. "Ogniem i mieczem" przebijali się przez kolejne prowincje aż do północnej Afryki. Jeśli dodamy do tego trwającą pół wieku okupację Hunów na ogromnych terenach środkowej i zachodniej Europy, otrzymamy pełny obraz kontynentalnej zawieruchy.
W drugiej połowie V wieku Hunowie wycofali się na wschód, co sprawiło, że przed Słowianami pojawiła się historyczna szansa. Już wcześniej, ulegając masowej panice, przemieścili się na zachód, by uniknąć najeźdźców z mongolskich stepów. Ku ich zaskoczeniu okazało się, że wkraczają na ziemie niemal praktycznie wyludnione - wieści o inwazji dotarły tu wcześniej, dlatego napotykali tylko resztki tubylczej ludności.
Do końca VI wieku Słowianie opanowali teren, ograniczony na północy wybrzeżem Bałtyku, na zachodzie linią Łaby, a na południu górami Półwyspu Peloponeskiego. Nie udałoby się to, gdyby nie pewien sojusz, czasami przekształcający się wręcz w układ poddańczy, z jednym z najbardziej wojowniczych i tajemniczych ludów wczesnośredniowiecznej Europy - Awarami. Wiemy o nich niewiele, ale pewne jest, że musieli być bardzo wysocy - zanim zniknęli w mrokach historii, od ich nazwy plemiennej powstały w języku polskim (po licznych przekształceniach fonetycznych) słowa "olbrzym" i "olbrzymi".
Jak wyglądały wtedy ziemie Słowian? W Europie Środkowej ich stan posiadania był znacznie większy niż obecnie. Zachód Słowiańszczyzny stanowiły plemiona połabsko-pomorskie, które osiedliły się na dzisiejszym obszarze Pomorza oraz wschodnich i północnych Niemiec. Germańscy sąsiedzi nazywali ich Wendami - później walczyli z nimi zarówno Niemcy, jak i Polacy. Do czasów współczesnych zdołali przetrwać jedynie Kaszubi i nieliczni Słowińcy.
Obok nich odłam zachodni tworzyły plemiona polskie, czeskie, słowackie oraz łużyckie (dziś na terenie Brandenburgii i Saksonii). Wschód to przede wszystkim szczepy ruskie, które dały początek dzisiejszym Rosjanom, Ukraińcom i Białorusinom. Na południu osiedlili się Słoweńcy, Chorwaci, Serbowie, Bułgarzy i Macedończycy. Z historycznego punktu widzenia odnieśli oni wszyscy błyskotliwy sukces. Brakowało im tylko jednego: państwa.
"Gdy bowiem zajdzie pomiędzy nimi różnica zdań, wówczas albo w ogóle nie mogą dojść do zgody, albo nawet jeśli się pogodzą, to postanowienia ich zaraz inni przekroczą, jako że każdy myśli co innego i żaden nie chce ustąpić drugiemu" - opisywał Słowian w VII wieku Pseudo-Maurycy. Komentarz jak ulał pasowałby i do współczesności, ale w tamtym czasie był świadectwem, jak ważne dla naszych przodków było ustanowienie niezależnej i silnej władzy zwierzchniej.
Pierwsze wzmianki mówiące o powstaniu organizmu państwowego na ziemiach słowiańskich pochodzą z wieku VII. Udało się wówczas zjednoczyć Słowian na terenie dzisiejszych Czech, Słowacji i Austrii. Nie dokonał tego żaden z plemiennych książąt, lecz... frankijski kupiec Samon, którego tamtejsza starszyzna obwołała władcą po uniezależnieniu się od Awarów.
Państwo to istniało, póki żył cieszący się powszechnym autorytetem Samon - po jego śmierci natychmiast się rozpadło. Na gruzach tej wspólnoty książę Mojmir zbudował na początku IX wieku tzw. Rzeszę Wielkomorawską, która swoim zasięgiem objęła najprawdopodobniej także plemię polskich Wiślan. Jednak i ten twór przetrwał zaledwie pół wieku. Dopiero od X stulecia rozpoczyna się prawdziwy rozkwit narodowych państw słowiańskich. Powstają księstwa i królestwa Czechów, Polaków, Chorwatów, Serbów i Rusinów.
Stabilizuje się też sytuacja na Nizinie Panońskiej. Koniec końców zdobywają ją spokrewnieni z dzisiejszymi Finami i Estończykami Madziarzy. Narzucają tamtejszym plemionom swój język (to dlatego tak trudno nam ich dzisiaj zrozumieć), ale jednocześnie stapiają się z ludnością słowiańską i awarską, dając początek współczesnym Węgrom. Z odwrotną sytuacją mamy do czynienia na północno-wschodnich Bałkanach.
W VII wieku powstało tu państwo tureckich Bułgarów rządzonych przez chana Asparucha. Stopniowo ulegli oni jednak kulturowym wpływom Słowian - z czasem przyjęli ich język oraz chrześcijaństwo w obrządku wschodnim. Dla nas także nadchodzi czas chrztu i tym samym "legalizacji" państwa w 966 roku. Wiek X możemy więc uznać za symboliczne zamknięcie okresu rozbicia, wędrówek i szukania domu przez dawnych Słowian. Polska Mieszka I, która objęła plemiona zamieszkujące Wielkopolskę, Małopolskę, Śląsk, Mazowsze i Pomorze, określiła swoje granice i dążenia polityczne.
Znalazła się w szeregu suwerennych krain słowiańskich, które stały się ważną częścią chrześcijańskiej Europy. Rzym, Galia, Germania i ta, która najpóźniej do nich dołączyła: Słowiańszczyzna, utworzyły fundament przyszłego porządku na kontynencie. Słowianie odegrali tu kluczową rolę, jako ci, którzy "zamknęli drzwi" po zakończeniu wielkiej wędrówki ludów. A o ich sile i historycznym potencjale może świadczyć fakt, iż są dzisiaj najliczniejszą grupą etniczną w Europie: liczą ponad 300 milionów osób.