Największa solna pustynia świata zdumiewa. "Lustro Ziemi" to cud natury
Świat pełen jest niezwykle pięknych i ciekawych miejsc, a jednym z nich jest boliwijskie Salar de Uyuni, jeden z cudów Ameryki Południowej. To największa solna pustynia na świecie, skrywająca ogromne zasoby litu, znana m.in. z efektu gigantycznego lustra. Olga i Krzysiek, którzy niedawno odwiedzili to niesamowite miejsce, opowiedzieli Geekweekowi o wrażeniach i podzielili się praktycznymi wskazówkami. Kiedy jechać na Salar de Uyuni i jak się do tego przygotować?

Salar de Uyuni w Boliwii. Miejsce jak z surrealistycznych snów
Salar de Uyuni zwane też Salar de Tunupa zajmuje obszar ponad 10 500 km² i leży w południowo-zachodniej Boliwii, na płaskowyżu Altiplano w Andach, na wysokości ok. 3653 metrów n.p.m. Pustynia robi niesamowite wrażenie, nie tylko ze względu na połacie soli, ale między innymi też dlatego, że jest miejscem wspaniałego zjawiska optycznego - momentami solnisko przypomina gigantyczne lustro. Obszar ten jest niezwykły także pod inny względem - jest jednym z najbardziej płaskich terenów na Ziemi - różnica wzniesień to zaledwie ok. 41 cm.
To przyciąga tłumy podróżników z całego świata. Wśród nich znajdują się także Polacy. O realiach wyprawy do Salar de Uyuni i podróżowaniu mi.in. przez Boliwię opowiedzieli Geekweekowi Olga i Krzysiek, którzy "rzucili wszystko i ruszyli do Ameryki Południowej", a teraz relacjonują tę podróż na profilu "Mijamy Lamy" na Instagramie. Co warto wiedzieć o największym solnisku świata i jak przygotować się do wyprawy na Salar de Uyuni?
- Od początku marca jeździmy po tym kontynencie. Na Salar de Uyuni byliśmy w czerwcu - mówią nam Olga i Krzysiek z profilu "Mijamy Lamy". - To jest takie miejsce, do którego można w dowolnym czasie pojechać, tylko zawsze coś się wybiera - albo jest mokro i ciepło, albo jest sucho i zimno. My byliśmy w porze suchej - i to dobrze - natomiast byliśmy też w porze zimnej. Kiedy wychodziliśmy na wschód słońca, było -12 stopni Celsjusza! - relacjonują, dodając, że każda pora przynosi inne niesamowite widoki i przeżycia.

Boliwijskie solnisko zachwyca. To prawdziwy cud natury
Salar de Uyuni to naprawdę jedno z najbardziej niezwykłych miejsc na planecie. Nic dziwnego, że nie tylko jest główną atrakcją Boliwii, ale i jednym z 7 naturalnych cudów Ameryki Południowej. Pustynia jest niemal idealnie płaska, dlatego wykorzystywana jest m.in. do kalibracji satelitów. W porze suchej, mniej więcej od maja do października, widać połacie białej soli, a w czerwcu, lipcu i sierpniu potrafi spaść tam sporo śniegu. Natomiast od listopada do kwietnia solnisko zmienia się niekiedy w ogromne naturalne lustro. Jednak, jak powiedzieli Geekweekowi Olga i Krzysiek, nawet w porze suchej można doświadczyć tego niesamowitego zjawiska.
- Żeby w porze suchej trafić na punkt, który widać na filmie z Instagrama, że są hektary pustki, bez tłumów i samochodów na horyzoncie, trzeba mieć przewodnika, który ma rozeznanie - wyjaśniają podróżnicy. - Nasz przewodnik wiedział, gdzie pojechać i przede wszystkim, jak to zrobić bezpiecznie. Jednak takie słynne ujęcia z lustrem są wykonywane przede wszystkim, gdy jest tu lato - ale wtedy istnieje też ryzyko, że będzie tu lało i wówczas też nie wszystkie atrakcje są dostępne - dodają Olga i Krzysiek. - Za to w porze suchej, co ważne, przy takich niskich temperaturach niektóre rzeczy nie działają w hotelach, więc na przykład trzeba było się pożegnać z prysznicem na te parę dni pobytu na solnisku! - powiedzieli podróżnicy. - Wydaje się, że najlepszym czasem na odwiedziny Salar de Uyuni jest nasza jesień, czyli tutejsza wiosna.
Zwiedzanie Salar de Uyuni. Jak dostać się do tego niezwykłego miejsca?
Salar de Uyuni jest dostępny dla turystów przez cały rok. Zwiedzanie odbywa się zwykle w zorganizowanych grupach, z lokalnymi przewodnikami. Dostępne są zróżnicowane opcje wyprawy, często łączone z wizytą w Narodowym Rezerwacie Eduardo Avaroa, gdzie można zobaczyć gejzery, gorące źródła i kolorowe laguny z flamingami, kolibrami i lamami. Jest kilka opcji dostania się do Salar de Uyuni.
- Można wyruszyć tam z Chile, albo polecieć do La Paz i stamtąd zorganizować wycieczkę, dostać się tam z miasta Uyuni, albo po prostu podróżować po Boliwii i w którymś momencie odbić na solnisko - wymieniają Olga i Krzysiek. - Najczęściej jest to podróż z przewodnikiem, który prowadzi jeepa, a także zapewnia nam noclegi w miejscach po drodze, jedzenie, wszystko. My wybraliśmy opcję wycieczki z przewodnikiem z Chile. Start był z San Pedro de Atacama i przez granicę potem prowadziła taka trzydniowa wyprawa. Bardzo fajna opcja, przy takiej kilkudniowej wycieczce z Chile można zobaczyć znacznie więcej, jadąc m.in. przez rezerwat Eduardo Avaroa, podziwiając kolorowe jeziora, tysiące flamingów, lamy i alpaki. Naprawdę warto.

- Wybierając jednak podróż z La Paz, warto pamiętać, że jest ono jednym z najwyżej położonych miast, więc dostanie się tam z poziomu morza jest ryzykowne, można skończyć z solidną chorobą wysokościową - podkreślają autorzy profilu "Mijamy Lamy". - Samo Uyuni też jest wysoko, więc warto dać sobie trochę czasu na stopniową aklimatyzację na większych wysokościach, aby uniknąć np. nieustannych mdłości podczas podróży podskakującym na solnisku jeepem. My najpierw byliśmy jeszcze na pustyni Atakama, która jest po stronie chilijskiej, bo ona jest trochę niżej i powoli człowiek się przyzwyczaja do wysokości.
Największe solnisko na Ziemi. Miliardy ton soli, ogrom litu i sporo tajemnic
Największe solnisko na Ziemi powstało po wyschnięciu prehistorycznego jeziora Ballivián - miało to miejsce w epoce plejstocenu, który trwał od ok. 2,58 miliona do ok. 11,7 tysiąca lat temu. Jezioro po prostu odparowało, a na jego dnie została imponująca warstwa soli - szacuje się, że jest jej tu nawet ponad 10 miliardów ton! Co więcej, pod powierzchnią solniska pokrytego miejscami nawet kilkumetrową skorupą solną, znajduje się niezwykle bogata w lit solanka, która sięga nawet do ok. 60 metrów w głąb. Prognozy wskazują, że zawiera ona 50-70 proc. światowych zasobów litu - kluczowego surowca dla baterii i technologii przyszłości.

Miejsce ma też sporo tajemnic. Przekazy ludu Ajmara, grupy etnicznej Indian Ameryki Południowej mówią na przykład, że Salar de Uyuni powstało z łez bogini Tunupy, której porwano dziecko. Jej łzy i mleko stworzyły solną pustynię. Niewielkie góry w pobliżu solniska symbolizują utracone dziecko, a sama Tunupa jest wiązana z wulkanem górującym nad okolicą. Znajduje się on na północy solniska, oferujący spektakularne widoki na otaczającą pustynię solną i góry. W innych wierzeniach znaleźć można też wzmianki o tym, że Tunupa był mężczyzną, bogiem wulkanów i błyskawic lub jeszcze inaczej - władcą mórz, jezior i rzek.
Polacy w Ameryce Południowej. Jak zwiedzać efektywnie i bezpiecznie?
Trudno znaleźć inne opinie podróżujących tam osób niż te, że Salar de Uyuni to miejsce wręcz niewiarygodne. Warto jednak przy tym pamiętać, że to nie tylko bajkowa, ale także dość zdradliwa okolica. Rzadko się o tym wspomina na stronach z ofertami podróży do Salar de Uyuni, a jednak warto zdawać sobie sprawę nie tylko z czekających tam atrakcji, ale i zagrożeń.
- Jeśli możemy ludzi przed czymś przestrzec, to żeby nie próbowali zwiedzać na własną rękę i robili porządne rozeznanie przy doborze przewodnika. Nawet okoliczni mieszkańcy nie zawsze wiedzą, jak zachowuje się solnisko, a co dopiero podróżnik z Europy - zaznaczają Olga i Krzysiek. - Trzeba bardzo uważać, bo solnisko to nie jest stabilny grunt. W wielu miejscach jest jakby taka delikatna skórka z soli, a pod spodem są albo puste przestrzenie, albo woda.

- My jeszcze zdążyliśmy, ale w tej chwili jest tam środek zimy. Przez ostatnie zdaje się 2 tygodnie nie odbywały się żadne wycieczki na Uyuni, bo po prostu była tam śnieżyca i było zbyt niebezpiecznie. Ogólnie jak się trafi na mało ogarniętego przewodnika, to niestety można skończyć bardzo źle. Słyszeliśmy sporo historii, w lokalnej prasie można nawet znaleźć wieści z zeszłego tygodnia o wypadku z udziałem turystów - ostrzegają podróżnicy. - Będąc w takiej porze jak my, warto też pamiętać o odpowiednim ubiorze. Siedem par skarpetek! Bo jeszcze kalosze się zakłada, no i przy -12 trzeba mieć coś pod spodem - śmieją się Olga i Krzysiek.
Olga i Krzysiek dzielą się poradami i wskazówkami na temat podróży do Salar de Uyuni
Słuchając opowieści autorów "Mijamy Lamy" widać przede wszystkim, że ważne jest, by wcześniej zapoznać się dokładnie z ofertą wycieczek, zweryfikować kompetencje przewodników i odpowiednio przygotować się do wyprawy do Boliwii i na Salar de Uyuni - także pod kątem finansowym.
- Jak ktoś planuje podróż do Boliwii, warto wziąć dużo gotówki - dolarów, ewentualnie euro, najlepiej w wysokich nominałach i żeby banknoty były w dobrym stanie. W tej chwili dla Polaków jest bardzo tania - i jest też oficjalny i nieoficjalny kurs dolara. Oficjalny, przy korzystaniu np. z banków, to 6 boliwianów za dolara. Nieoficjalny, gdy idzie się do kantoru (casa de cambio) z dolarami w gotówce i wymienia, to w momencie gdy rozmawiamy 15 boliwianów za dolara, a więc dostaje się dwa razy więcej niż przy użyciu karty - podpowiadają podróżnicy z "Mijamy Lamy".
O solnisku i jego okolicach można by rozmawiać godzinami, jest tam tyle do zobaczenia i tak ciekawe i odmienne od naszych są te realia. Co najbardziej zachwyciło w tej wyprawie Olgę i Krzyśka?
- Zachwyca m.in. wschód i zachód słońca i gwiazdy. To jest w ogóle cały pas tutaj przez Atakamę, wszystkie te góry i aż do solniska, gdzie jest małe zanieczyszczenie światłem. I po prostu gwiazdy widać absolutnie niesamowicie, widać gołym okiem Drogę Mleczną, Obłoki Magellana i to jest aż niewiarygodne. Wschód słońca też był cudowny, bo kolory zmieniające się na niebie i odbite w tym solnym lustrze były przepiękne - wymieniają z zachwytem moi rozmówcy.

- Po drodze do solniska najpiękniejszym miejscem była natomiast Laguna Colorada z tysiącami flamingów, gejzery też były niesamowite, gorące źródła, przepiękne formacje skalne i świetne było też to, że mijaliśmy sporo zwierząt, w tym wiskacze, gryzonie, które wyglądają jak pracownik korpo o poranku, takie zmęczone - śmieją się Olga i Krzysiek. - W dodatku wszechobecne alpaki czy lamy są oznaczane przez właścicieli specjalnymi pomponami, po których potem rozpoznają, czy to ich zwierzęta, czy nie, każdy ma swój wzór pompona i to wygląda po prostu fantastycznie. Taka przygoda życia trochę, szczególnie że poza samym Salar de Uyuni, Boliwa ma mnóstwo innych ciekawych miejsc do zaoferowania - podsumowują autorzy "Mijamy Lamy".