Chwile grozy na Bałtyku. Na turystów płynął okręt podwodny
W trakcie rejsu po Morzu Bałtyckim niemiecka para turystów zauważyła płynący na nich niezidentyfikowany okręt podwodny. Nie odpowiadał na sygnały radiowe i zmusił podróżnych z Niemiec do zmiany kursu. Para płynęła jachtem z Polski na Litwę, stąd podejrzenia padły na działania Rosji.

Z Władysławowa do Kłajpedy z "niespodzianką" po drodze
Para niemieckich turystów, Gerd i Anke Schekahn, wybrała się niedawno w podróż jachtem Malö 40 o nazwie "Emaloca" po Morzu Bałtyckim, płynąc z Władysławowa do litewskiej Kłajpedy. Według niemieckiego dziennika "Tagesspiegel", turyści w pewnym momencie zauważyli niezidentyfikowany okręt podwodny bez oznaczeń identyfikacyjnych.
Próby kontaktu przez radio nie powiodły się, a okręt płynął prosto na nich, zmuszając ich do zmiany kursu. Według relacji turystów, przez pół godziny okręt podążał równolegle do jachtu, po czym zniknął z pola widzenia. Podejrzewa się, że był to okręt rosyjski. Zdarzenie miało miejsce w czerwcu br. i według doniesień nie jest odosobnione.
Płynęli przez Morze Bałtyckie. Nagle zobaczyli okręt podwodny
Źródło wyjaśnia, że para z Niemiec przebywała daleko od rosyjskiej strefy przybrzeżnej, ale w wyłącznej strefie ekonomicznej rosyjskiego obwodu królewieckiego. Rosja ma tam suwerenne prawa do badania i eksploatacji zasobów naturalnych, ale poza tym obowiązuje tam prawo swobodnej żeglugi. Turyści relacjonowali, że w minionych latach niejednokrotnie obierali ten kurs i nigdy nie byli niepokojeni.
W Kłajpedzie para z Niemiec dowiedziała się, że podobne incydenty na tym obszarze stają się coraz częstsze. Ponadto notowane są zakłócenia GPS nad Bałtykiem. Doniesienia tego typu napływają z Polski, a "Tagesspiegel" informuje, że także m.in. badacz polarny Arved Fuchs twierdzi, że "nigdy nie doświadczył zakłóceń GPS o takiej intensywności".

Doniesienia o działaniach nad Bałtykiem. Napięta sytuacja
Incydent pokazuje, jak napięcia geopolityczne mogą wpływać na cywilną żeglugę nawet w pozornie dostępnych rejonach. NATO utrzymuje stałą obecność w regionie ze względu na rosnące napięcia. Dowódca niemieckiej fregaty, Steffan Langeg, w rozmowie z "Tagesspiegel" porównał sytuację na Bałtyku do realiów zimnej wojny.
W opinii ekspertów przytaczanej przez "Float Magazin" działania Rosji w tamtym okresie mogły dotyczyć cyklicznych międzynarodowych ćwiczeń sił morskich państw sojuszu NATO przeprowadzanych od lat 70. XX wieku corocznie na Morzu Bałtyckim, organizowanych od wielu lat tradycyjnie w czerwcu. Rosja zapowiadała, że w tym czasie przeprowadzi też swoje coroczne manewry, które zwykle odbywały się później.