Drony rozbijają się w okolicach Helu. Kto zakłóca sygnał GPS nad Bałtykiem?
W okolicach Trójmiasta dzieje się coś dziwnego. Pojawiają się doniesienia, że na Helu drony masowo spadają i rozbijają się, a zaparkowane tam samochody i rowery według GPS znajdują się w Zatoce Puckiej. Raporty mówią też, że drony wariują. Potrafią pędzić wzdłuż Bałtyku z prędkością 120 km/h całkowicie poza kontrolą operatorów. Padły podejrzenia, że przyczyna może leżeć za wschodnią granicą. A jeśli nie Rosja, to kto? Są też inne teorie.

Spis treści:
Drony padają jak muchy. Ktoś zakłóca sygnał GPS i radiowy nad Bałtykiem
Operatorzy dronów masowo donoszą o dziwnych sytuacjach, które w ostatnich tygodniach mają miejsce nad Bałtykiem. "13 czerwca po godzinie 21:00 kilkanaście dronów, będących w powietrzu nad Półwyspem Helskim, ruszyło z pełną mocą, bez żadnej kontroli w losowych kierunkach" - donosi b_a_l_t_y_k na Instagramie. Fotograf opisał, jak jego DJI Mavic 4 Pro nagle odleciał, a potem spadł. Według zapisu dziennika pędził 120 km na godzinę, przekraczając możliwości tego modelu. Podobne incydenty zgłaszają też inni droniarze latający nad Bałtykiem, wliczając w to miejscowości Kuźnica, Jurata, Władysławowo i Hel.
Anomalie zakłócają sterowanie i nawigację nie tylko dronów, ale też jachtów i łodzi w Zatoce Gdańskiej. "GPS gubi pozycję, a potem podaje, że jesteś pod Władywostokiem. Przypadek? Nie sądzę" - komentuje użytkownik Instagrama. Inni mówią też o problemach z GPS-em w telefonie. Na mapach można np. zobaczyć swój samochód zaparkowany w Zatoce Puckiej. Inną osobę nawigacja "wyrzuciła" z Gdańska do Kaliningradu. Dlaczego te systemy wariują? Wygląda na to, że ktoś celowo zakłóca sygnał.
Rosja stosuje spoofing GPS w okolicach Helu i Trójmiasta?
Prawdopodobne wyjaśnienie tych incydentów jest takie, że Rosjanie zakłócają sygnał GPS poprzez spoofing. Nie jest to żadną nowością. Aktywność zakłócaczy sygnału w obwodzie królewieckim odnotowywana jest przynajmniej od 2 lat, jednak sytuacja w okolicach Helu nasiliła się dopiero parę tygodni temu. W grę jednak musi wchodzić coś jeszcze. Spoofing GPS, czyli manipulowanie jego sygnałem, przedstawia jedynie fałszywą pozycję na mapie. Operator powinien dalej móc sterować dronem, jednak traci nad nim kontrolę.
Jak uważa portal Niebezpiecznik, oprócz spoofigu GPS może też być stosowany jamming protokołu radiowego OcuSync, którego używa się do zdalnego sterowania dronami. Działa on na częstotliwościach 2,4 GHz albo 5,8 GHz i także one mogą być zakłócane. Gdy dron traci kontakt z operatorem, może on powrócić na miejsce startu (procedura "Return To Home") albo zawisnąć w powietrzu w oczekiwaniu na sygnał.
Doniesienia znad Bałtyku mówią, że drony odlatują i spadają. Niektóre rozbijają się o wydmy albo drzewa, inne wpadają do morza. Może to wynikać właśnie z uruchomienia procedury RTH. Lokalizacja GPS drona jest jednak zafałszowana i choć według mapy może lecieć poprawnie, to w rzeczywistości trafia na przeszkody terenowe. Może też spaść w wyniku rozładowania baterii.
Zasięg zakłócaczy sygnału może być jeszcze większy. W poniedziałek (16 czerwca) doszło do zakłóceń GPS, które mogły mieć poważne konsekwencje - niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu powietrznym. Wskutek tego samolot z Alicante, który miał wylądować w Bydgoszczy, przekierowano do Poznania. Czy źródło zakłóceń było to samo? "Nie ma wątpliwości co do tego, że ma w tym udział Rosja" - powiedział Tomasz Siemoniak, Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji, Koordynator Służb Specjalnych.
W wodach Bałtyku trwają manewry NATO. Testują systemy antydronowe?
Do sytuacji odniosła się Polska Agencja Żeglugi Powietrznej. W komunikacie na Facebooku potwierdza, że na północy Polski dochodzi do zakłócania sygnału GNSS (Globalnego Systemu Nawigacji Satelitarnej, który obejmuje GPS, GLONASS, Galileo i BeiDou). "Bardzo prosimy wszystkich pilotów bezzałogowych statków powietrznych o sprawdzanie sytuacji dotyczącej sygnału #GNSS każdorazowo przed rozpoczęciem lotu" - pisze agencja, choć jednak nie podaje, jakie może być źródło tych zakłóceń.
Póki co podejrzenia padają głównie na Rosję, która od dawna stosuje zakłócacze sygnału GPS. Nie wyklucza się też innych hipotez. Na początku czerwca rozpoczęły się ćwiczenia NATO Baltops 25 w basenie Morza Bałtyckiego. W manewrach bierze udział m.in. ponad 40 okrętów, w tym należących do Polskiej Marynarki Wojennej. Żołnierze mogą testować różne systemy, również zakłócające odczyty nawigacji.
Systemy unieszkodliwiania dronów posiadają też polskie służby i armia, jednak po co mieliby stosować je przeciw niegroźnym dronom i innym pojazdom cywilnym? Wreszcie zostaje dość mało prawdopodobna możliwość, że to działania cywilne. Hakerzy musieliby jednak dysponować drogim sprzętem zdolnym zakłócać sygnał na dość dużym obszarze.
Nadal czekając na rozwikłanie tej zagadki, lepiej zachować ostrożność w pobliżu Bałtyku. A jeśli wybierasz się na wakacje nad morzem, koniecznie zabierz ze sobą papierową mapę. W przeciwnym razie nawigacja może cię wywieść w morze... albo do Rosji.