Statek "Bajka" - jedna z legend Powstania Warszawskiego

Bocznokołowiec "Bajka", przedwojenny statek wiślany, miejsce wystawnych rautów i spotkań warszawskiej elity, w czasie Powstania Warszawskiego stał się improwizowanym szpitalem i jednym z ostatnich miejsc oporu. Prawdopodobnie został odnaleziony na dnie Wisły.

Bajka
Bajkazbiory Henryka Matulki / Archiwum Historii Mówionej Domu Spotkań z Historią i Ośrodka KartaINTERIA.PL/materiały prasowe
Pasażerowie na bocznokołowcu "Bajka"
Pasażerowie na bocznokołowcu "Bajka"zbiory Henryka Matulki / Archiwum Historii Mówionej Domu Spotkań z Historią i Ośrodka KartaINTERIA.PL/materiały prasowe

Dzięki niskiemu stanowi wody w Wiśle prawdopodobnie odkryte zostało kolejne ważne miejsce w historii polskiej wojskowości - miejsce zatonięcia bocznokołowca "Bajka" - statku, który wielce zasłużył się podczas Powstania Warszawskiego. Wystające z wody metalowe elementy znaleziono na wysokości ulicy Wilanowskiej przy bulwarze Flotylli Wiślanej.

Na tym odcinku Wisły, niedaleko portu rzecznego, toczyły się zacięte walki pomiędzy powstańcami z oddziału AK "Szczupak", a niemieckimi piechurami wspieranymi przez kuter "Pionier". Był to wydobyty przez Niemców z dna Wisły samozatopiony we wrześniu 1939 roku polski CKU "Nieuchwytny", należący do Oddziału Wydzielonego Rzeki Wisły.

Po gruntownym wyremontowaniu, Niemcy wcielili ten kuter do jednostek inżynieryjno-saperskich Wehrmachtu. Uzbrojono go w  2-4 działka 37 mm i ustawiono sprzężony poczwórnie ckm. Przyczynił się on czynnie do zatonięcia luksusowego parowca.

Przedwojenny blichtr

"Bajka" była jednym z największych statków pływających na Wiśle - liczyła około 60 metrów długości (źródła podają różne dane, prawdopodobnie statek był przedłużany w okresie międzywojennym) i mogła zabierać na pokład do 100 pasażerów. Należała ona do towarzystwa Polskiej Żeglugi Rzecznej "Vistula", które zostało założone w 1930 roku z połączenia kilku towarzystw żeglugowych środkowej Wisły: firmy St. i J. Górniccy Płock; prywatnych armatorów Maksa Frydmana, Juliusza Dunin-Holeckiego, inż. Eliasza Leszczyńskiego, Chaima Rogozika  oraz Puławskiego Towarzystwa Żeglugi i będącego w stanie upadłości Zjednoczonego Warszawskiego Towarzystwa Transportu i Żeglugi Polskiej S.A.

Przed wybuchem wojny firma posiadała sześć rzecznych bocznokołowców pasażerskich o wysokim standardzie: "Belgia", "Francja", "Bajka", "Goniec", "Halka" i "Bałtyk", a także 26 statkami pasażersko-towarowymi o niższym standardzie.

"Vistula" była jednym z najważniejszych graczy na Wiśle. Jej statki pływały właściwie na całym żeglownym fragmencie rzeki. W reklamach zamieszczanych w magazynie "Morze" można było przeczytać: "Każdy nad polskie morze dojedzie tanio, wygodnie i przyjemnie statkiem salonowym", lub: "Kajuty z łóżkami dają możliwość wypoczynku podczas dłuższych podróży. Komfortowo urządzone salony restauracyjne na górnym pokładzie, oszklone, zadowolą najwybredniejszych pasażerów".

Nie może dziwić, że na pokładzie zwykle był komplet pasażerów. Choć bilety do tanich nie należały. W 1935 roku kurs "statkiem salonowym", czyli klasy "Bajki" lub "Francji" z Torunia do Gdyni kosztował 7,40 zł w jedną stronę. "Statkiem pasażerskim" - 5,50 złotego. Dodatkowo za 5 złotych dziennie można było wykupić posiłki. Powrotne bilety były droższe - odpowiednio 9,90 zł i 7,40 zł. Wszystko dlatego, że podróż w górę rzeki, "pod prąd" trwała dłużej. Z Torunia do Gdańska płynęło się około 30 godzin. Z powrotem około 40. I to pod warunkiem, że po drodze nie natrafiono na żadne przemiały czy mielizny.

"Bajka" była szóstym co do wielkości statkiem na Wiśle i jednym z najwytworniejszych
"Bajka" była szóstym co do wielkości statkiem na Wiśle i jednym z najwytworniejszychINTERIA.PL/materiały prasowe

Wysublimowany odpoczynek

Płynąc nad Bałtyk na pokładzie "Bajki", czy to z Warszawy, czy z Torunia, pasażerowie mogli skorzystać z luksusowych kabin wykończonych w secesyjnym stylu. Na pokładzie była restauracja, mała sala balowa, a na górnym pokładzie bar.

Dziennikarze "Słowa Pomorskiego" tak opisywali podróż na pokładzie statku towarzystwa "Vistula": "Z grodu Kopernika wyruszamy statkiem salonowym "Vistuli" o 19.30. Srebrne, przesiane złotem w ciepłe dni czerwcowe fale królowej rzek polskich pruje statek pośpieszny (12 węzłów na godzinę, czyli 25 km). Mamy do dyspozycji wygodne kabiny 2- i 4-osobowe, kabiny sypialne ze świeżą pościelą, salony, salę restauracyjną, pianino, radio, meble klubowe, a nawet stoliki bridżowe(...)Na pokładzie panuje beztroski gwar i humor. Z salonu wydobywają się tony skocznego kujawiaka, który porywa do tańca, bo przy fortepianie zasiadł prima pianista. (...)

"Bajka" pływała nie tylko na regularnych trasach. Cumowała również przy bulwarach wiślanych, gdzie służyła jako pływająca restauracja, gdzie odbywały się dancingi i rauty. W święta natomiast można było popłynąć na krótkie trasy widokowe.

Na statku bawiła się cała warszawska śmietanka z generałem Bolesławem Wieniawą-Długoszowskim, czy Eugeniuszem Bodo na czele.

Taka sielanka trwała nawet po wybuchu wojny.

W niemieckiej służbie

Po wrześniowej klęsce wszystkie polskie przedsiębiorstwa żeglugowe zostały przejęte przez Niemców. Statki należące do Żydów zostały przejęte przez Zarząd Komisaryczny Powiernika Rzeszy na obszar Wisły, a następnie odsprzedawane niemieckich firmom. Statki "Vistuli" nadal jednak pływają po Wiśle, z tą różnicą, że pod niemieckim nadzorem.

Dopiero w 1943 roku towarzystwo zostaje zlikwidowane, a właściwie okręty przechodzą na własność nowej firmy założonej przez jednego z poprzednich udziałowców Juliusza Dunin-Holeckiego. Teraz "Bajka" należy do Weichsel Reederei Julius Dunin Holecki, G.m.b.H, Warschau.

W czasie wojny "Bajka" nadal pływała po Wiśle. Zdjęcie z lat 40.
W czasie wojny "Bajka" nadal pływała po Wiśle. Zdjęcie z lat 40.zbiory Henryka Matulki / Archiwum Historii Mówionej Domu Spotkań z Historią i Ośrodka KartaINTERIA.PL/materiały prasowe

Powstanie Warszawskie

Wczesnym popołudniem 1 sierpnia kmdr. ppor. Macioch, dowódca oddziału AK "Szczupak" zgromadził w budynku Zarządu Dróg Wodnych oddział liczący 50 marynarzy. Po godzinie 17 zajęli teren portu i magazyny, jednak pod naporem znacznych sił niemieckich żołnierze "Szczupaka" musieli wycofać się na Siekierki. Wrócili nocą. Zepchnęli Niemców do obrony i przejęli stojące w porcie: "Bajkę", "Fausta" i pogłębiarkę "Smok" oraz kilka łodzi.

Statki miały zostać użyte do służby na Wiśle - miały zapewnić komunikację pomiędzy oboma brzegami rzeki. Zastanawiającym jest, dlaczego nie postanowiono uzbroić jednego ze statków. Mógłby on zabezpieczać od strony rzeki jednostki walczące na lewym brzegu rzeki. Tym bardziej, że niemieckie okręty były dość aktywne.

Niestety plany użycia zdobytego taboru, wobec upadku Powstania na Pradze, szybko spaliły na panewce. Statek pasażerski "Faust" rozpoczął służbę jako przystań rozładunkowa i krypa koszarowa, a "Bajka" jako statek szpitalny.

Patowa sytuacja na Wiśle trwała do 6 sierpnia, kiedy kuter "Pionier" rozpoczął regularne ostrzeliwanie polskich oddziałów na terenie Starego Miasta, a później Powiśla (13 i 19 sierpnia).

Najbardziej tragiczny dla powstańczej improwizowanej flotylli rzecznej był 12 sierpnia. Wówczas Niemcy ogniem z działa i karabinów maszynowych ustawionych na moście Poniatowskiego oraz  przy pomocy przybyłego "Pioniera" zatopili "Fausta", a "Bajka" i "Smok" zostały ciężko uszkodzone.

Przez długie lata pojawiały się też głosy, że zostały zatopione, jednak wobec późniejszych wydarzeń i wspomnień uczestników Powstania wydają się one nieprawdziwe. We wspomnieniach powstańców można przeczytać, że walki o port rzeczny i stocznię trwały do 14 września. Terenu bronił oddział złożony z pracowników portowych i marynarzy "Szczupaka", wspartych żołnierzami oddziału "Tur". Tego dnia Niemcy wyparli powstańców i zajęli na wpół zatopioną "Bajkę" i nienaruszone urządzenia portowe, które natychmiast zaczęto niszczyć.

Polacy zajęli na krótko port w nocy z 14 na 15 września, kiedy kompania batalionu "Zośka" pod dowództwem por. Andrzeja Romockiego ps. "Morro" obsadziła pod silnym ogniem brzeg Wisły i "Bajkę".

Tadeusz Grigo w swojej książce "Powiśle Czerniakowskie 1944" podaje jako datę zajęcia "Bajki" przez Niemców dzień 23 września. Wówczas wieczorem Niemcy mieli obrzucić granatami osadzony na dnie statek. Po czym mieli wejść na pokład i wziąć do niewoli żołnierzy AK.

Przeczą temu wspomnienia powstańców. Czesław Zaborowski, walczący na Powiślu wspominał:

"2 października było już ciemno, przyszli na "Bajkę" trzej cywile z podniesionymi rękoma, dyżurny ich zatrzymał, a następnie doprowadził do ppor., którego traktowaliśmy jako dowódcę. Powiedzieli, że są Polakami, pracują u Niemców do grzebania zabitych i kopania umocnień, że przysłali ich Niemcy, po to abyśmy się poddali, bo za pół godziny "Bajka" będzie wysadzona, że to absolutnie nam nic nie da, że cała Warszawa się już poddała, że będziemy właściwie traktowani, że cała "Bajka" jest otoczona. Ppor. zrobił odprawę, nikt jednak pierwszy nie chciał zabrać głosu, dopiero kilku starszych wiekiem powiedziało, że w takiej sytuacji obrona nasza jest beznadziejna i należy się poddać. (...)Jeden z cywilów został na "Bajce", a 2 poszło do Niemców. Czekaliśmy dobre 15 minut, zegarki i obrączki niektórzy chowali do butów, co i ja zrobiłem. Przyszło tych dwóch cywili i chyba 4 Niemców (...), a reszta Niemców zatrzymała się na górze skarpy.

Wrak

Są to ostatnie informacje dotyczące "Bajki", jakie pojawiają się we wspomnieniach. Po wojnie statek kilkukrotnie był widoczny na powierzchni wody. Dowodzą tego zdjęcia, które są w posiadaniu Muzeum Powstania Warszawskiego. Wyraźnie widać napis "Bajka" jednym z nich tamborów.

Czy znaleziony 27 lipca statek, to na pewno "Bajka"? Na akwenie warszawskiego węzła wodnego zostały po wybuchu Powstania Warszawskiego zatopione przez własne załogi statki pasażerskie "Żeromski", "Krakus", "Stanisław", "Belgia" i "Warneńczyk". W czasie walk zatonęły jeszcze "Łokietek", "Bajka", "Faust" i "Halka".

- Muzeum Powstania Warszawskiego jest w stałym kontakcie z konserwatorem zabytków - mówi Anna Kotonowicz, rzecznik prasowa muzeum. - Musimy najpierw zbadać obiekt. Nie tylko to, co widać na powierzchni, ale też przeprowadzić badania pod wodą, co wymaga zaangażowania dodatkowych sił i nakładu czasu. Z punktu widzenia wartości historycznej obiektu są to niezwykle ważne i wymagające prace - dodaje.

W mediach pojawiły się hurraoptymistyczne doniesienia, że już 1 sierpnia fragmenty wraku pojawią się na muzealnej ekspozycji. Na razie nie wiadomo, czy fragmenty znalezionego wraku tam trafią.

- Jeśli okaże się, że faktycznie jest to statek "Bajka", wówczas należy się zastanowić, gdzie go pokazać. Historia tego statku jest mocno związana z Powstaniem Warszawskim. - mówi Anna Kotonowicz.

Gdyby udałoby się wydobyć i odrestaurować tambor z nazwą statku byłoby to nie tylko świadectwo bohaterstwa marynarzy i żołnierzy walczących na Powiślu, ale też znakomita pamiątka przypominająca międzywojenną żeglugę wiślaną.

Tambor "Bajki" wystający ponad lustro Wisły. Zdjęcie powojenne
Tambor "Bajki" wystający ponad lustro Wisły. Zdjęcie powojenneMuzeum Powstania WarszawskiegoINTERIA.PL/materiały prasowe

Źródła:

Józef Wiesław Dyskant; "Flotylla Rzeczna Marynarki Wojennej 1919-1939"; Warszawa 1994

Józef Wiesław Dyskant; "Oddział wydzielony "Wisła: zarys działań bojowych OW "Wisła" Flotylli Rzecznej we wrześniu 1939 r."; Warszawa 1982

Sławek Zagórski; "Polskije monitory i broniekat'eria"; Petersburg 2010

Tadeusz Grigo; "Powiśle Czerniakowskie 1944"; Warszawa 1989

Marek A. Michalski; "Statki parowe na polskich wodach śródlądowych"; Wrocław 2009

Paweł T. Śliwiński; "Krótka historia żeglugi parowej na Wiśle"; Notatki Płockie 4/229 2011

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas