Volkswagen T4: Transporter czasów transformacji

Na początku lat 90. w Niemczech zadebiutował nowy lekki pojazd dostawczy - volkswagen transporter czwartej generacji. Nowatorski t4 od razu zyskał sympatię klientów i stał się na wiele lat synonimem trwałości i obiektem pożądania. W Polsce do jego popularności przyczynił się duży zakup jednostek podległych ministerstwu spraw wewnętrznych, szczególnie policji w której t4 zastąpiły wysłużone nyski.

Volkswagen T4 ze zbiorów Muzeum Ratownictwa
Volkswagen T4 ze zbiorów Muzeum Ratownictwamateriały prasowe

T4 były produkowane od 1990 roku aż do 2003 roku zastępując model t3. Był to przełomowy dla koncernu produkt, ponieważ pierwszy raz ulokowano silnik z przodu pojazdu. Sercem nowego transportera były zarówno motory benzynowe o pojemności 1,8 l, 2,0 l, 2,5 l i 2,8 l jak i wysokoprężne bez doładowania o pojemności 1,9 l, 2,4 l, oraz turbodoładowane o pojemności 1,9 l i 2,5 l.

Tradycyjnie w konstrukcji zastosowano różne wersje nadwoziowe typu furgon, dwa rozstawy osi i dwie wysokości dachu, oraz ramę pod specjalistyczne zabudowy z pojedynczą i podwójną kabiną. Pojazdy były produkowane w wielu miejscach na świecie min. w niemieckim Hanowerze, indonezyjskiej Dżakarcie, malezyjskim Shah Alam, tajwańskim Taoyuan i oczywiście w Poznaniu. W 1996 roku t4 doczekał się drobnej modernizacji, zastosowano lifting przedniej części nadwozia, oraz zamontowano turbodoładowane silniki wysokoprężne.

Pojawienie się na rynku nowej generacji transportera zbiegło się z burzliwym czasem transformacji początku lat 90. w Polsce. Nowy dostawczak idealnie mógł zastąpić przestarzałe nysy i żuki w państwowych służbach i instytucjach. Szczególnie dużą wagę decydenci skupili na modernizacji policji, gdzie wciąż znaczną część taboru stanowiły przestarzałe i paliwożerne nysy 522.

Policjanci mile wspominają czas przesiadek do volkswagenów. Nyski były wywrotne a transportery stabilne, miały dobre ogrzewanie i bezawaryjnie jeździły
Policjanci mile wspominają czas przesiadek do volkswagenów. Nyski były wywrotne a transportery stabilne, miały dobre ogrzewanie i bezawaryjnie jeździły materiały prasowe

Podobnie jak w przypadku radiowozów na bazie volkswagena passata pierwsze t4 były darem Republiki Federalnej Niemiec i trafiły do Polski w 1992 roku. Wyróżniały się jasnoniebieskim kolorem, oraz sygnalizacją świetlno-dźwiękową niemieckiej firmy hella. Rok później najpierw montażem, a ostatecznie produkcją t4 zajęły się poznańskie zakłady volkswagena będące częścią imperium Kulczyka.

Od 1994 roku produkowano tam też wersje caravelle i modele skrzyniowe. Ten samochód w policji był wielkim przełomem, lata świetlne od nysek. Policjanci mile wspominają czas przesiadek do volkswagenów. Nyski były wywrotne a transportery stabilne, miały dobre ogrzewanie i bezawaryjnie jeździły.

Co ciekawe w policji służyły praktycznie wszystkie wersje t4, łącznie z wersją skrzyniową! W 2002 roku jeden taki oznakowany pojazd został pożyczony do obsługi pielgrzymki papieskiej Jana Pawła II do Krakowa.

Mały technik

Oprócz wersji policyjnych t4 trafiały do innych jednostek podległych MSW, w tym do straży pożarnej. Rozwój sieci drogowej jak i motoryzacji podniósł poziom zagrożeń w postaci wypadków. Straż pożarna z roli "tylko do gaszenia" stała się wyspecjalizowaną formacją ratowniczą o różnych profilach. Jedną z rozwijanych gałęzi było ratownictwo techniczne i drogowe. Pierwsze tego typu pojazdy w Polsce powstawały na bazie fso 125p kombi, a następnie polonez truck. Ale dopiero T4 idealnie nadawał się do roli "małego technika", czyli lekkiego pojazdu ratownictwa technicznego i drogowego.

Sercem pojazdu był zestaw narzędzi hydraulicznych służących do rozcinania karoserii w celu ewakuacji poszkodowanych z wnętrza rozbitej maszyny. Przez wiele lat pojazd ten był na wyposażeniu straży państwowej, a obecnie ochotniczej w wielu rejonach Polski.

Te ostatnie w ramach policyjnego "demobilu" pozyskały też wycofane tam egzemplarze i dostosowały je na swoje potrzeby w roli samochodów gaśniczych. Jeden z nich trafił też do wyspecjalizowanej grupy poszukiwawczo-ratowniczej "Nadzieja" z Łomży.  Jak wspomina ks. dr Radosław Kubeł - Szef grupy t4 to był wielki dar.

- Volkswagena udało się pozyskać do "Nadziei" z policji w 2009 roku co nie było wcale takie proste. Zainteresowanie tymi pojazdami było ogromne, ale udało się uzyskać poparcie Wojewody Podlaskiego, Prezydenta Łomży, a nawet Biskupa. Auto jeździło wcześniej w oddziałach prewencji w Białymstoku jako wersja wypadowa. Miało wspawane płyty pancerne w dachu i na burtach, mocowania na broń, a szyby oklejone folią przeciwodpryskową. Był to nasz drugi pojazd, po sanitarnym polonezie więc i radość ogromna! Nie ma co prawda wspomagania, ale bardzo wydajne ogrzewanie i lekko podniesione zawieszenie. Same pozytywy można powiedzieć.

Volkswageny T4 były wykorzystywane w Polsce w przeróżnych rolach...
Volkswageny T4 były wykorzystywane w Polsce w przeróżnych rolach...materiały prasowe

T4 trafiły też na wyposażenie innych służb ratowniczych tj. pogotowie gazowe, wodociągowe czy mpec. Był też jedną z popularniejszych platform na zabudowy karawanów pogrzebowych, szczególnie w wersji podwójnej kabiny. Ale osobną historię mają produkowane na t4 ambulanse. Na polskim rynku oferowały je firmy kulczyk tradex, amz-kutno i was wietmarcher.

Te pierwsze trafiły głównie do jednostek MSW: resortowych szpitali, policji czy szkół pożarnictwa. Reszta w miarę możliwości unowocześniała tabor kolumn transportu sanitarnego i szpitali. Dostępne były zwykłe wersje transportowe na bazie niskiego dachu, jak również podwyższane karetki wypadkowe i reanimacyjne. Całą gamę ambulansów oferowały niemieckie czy austriackie firmy tj. binz, dlouhy, weinsberg, kfb, miesen, czy ambulanzmobile. Tego typu egzemplarze trafiały na polski rynek głównie jako używane egzemplarze w formie darów, czy zakupu prywatnych firm oferujących transport sanitarny.

Dostępne były zwykłe wersje transportowe na bazie niskiego dachu, jak również podwyższane karetki wypadkowe i reanimacyjne
Dostępne były zwykłe wersje transportowe na bazie niskiego dachu, jak również podwyższane karetki wypadkowe i reanimacyjnemateriały prasowe

Muzealna T4

W zbiorach Muzeum Ratownictwa znajduje się egzemplarz w wersji karetka transportowa wyprodukowany w 1993 roku. Jest to dar Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Krakowie, gdzie dwa takie ambulanse służyły do obsługi i transportu pacjentów tejże placówki przez ponad dwie dekady.

O autorze

Łukasz Pieniążek jest inicjatorem powstania i współzałożycielem Muzeum Ratownictwa w Krakowie. Absolwent Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. Artykułem o historii reanimacyjnej Nysy rozpoczął serię swoich tekstów, które co tydzień pojawiać będą się w serwisie Menway.interia.pl.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas