Wytruli tysiące własnych obywateli

Dokładnie 22 lata temu, 16 marca 1988 r., irackie myśliwce zrzuciły na zamieszkałe przez Kurdów miasto Halabdża bomby z bronią chemiczną. W potwornych męczarniach zginęło ponad 5 tys. cywilów, a 10 tys. zostało na całe życie okaleczonych...

W Halabdży zginęło ponad 5 tys. ludzi, w większości bezbronnych kobiet i dzieci
W Halabdży zginęło ponad 5 tys. ludzi, w większości bezbronnych kobiet i dzieciAFP

Dowodzący ludobójczą operacją "Anfal" minister obrony Iraku Ali Hassan al-Madżid, kuzyn Saddama Husseina, bez skrupułów wydawał podległym oddziałom rozkazy masowych mordów. W trakcie trzech lat trwania operacji zamordowano nawet 200 tys. Kurdów. Ofiarami, w zdecydowanej większości, byli bezbronni cywile.

Przyczyna była bardzo prosta: "Anfal" był skierowany przeciwko ludności wiejskiej, a Halabdża to miasto. Leżąca niespełna 15 km od granicy z Iranem miejscowość stanowiła centrum kurdyjskiego oporu. Atak na Halabdżę miał być zatem odwetem Saddama Husseina na współpracujących z Iranem Kurdach, którzy liczyli, że uda im się wykorzystać sąsiedzką wojnę do własnych, niepodległościowych celów.

Grupy ośmiu myśliwców przeprowadziły łącznie 14 nalotów, które były koordynowane z latających nad Halabdżą helikopterów. Iraccy żołnierze opisywali , że widzieli unoszące się nad miastem gęste chmury dymu: najpierw białego, a następnie czarnego i żółtego. Natomiast Kurdowie, którym udało się przeżyć atak, wspominali, że tuż po zrzuceniu przez samoloty bomb poczuli słodki zapach jabłek...

Większość mieszkańców Halabdży umarło w potwornych mękach. Śmiercionośna chmura gazów unosząca się nad miastem zabijała wszystkie żywe organizmy (w efekcie ataku padło także kilka tysięcy zwierząt). Mieszanka użytych środków bojowych - najprawdopodobniej gazu musztardowego, sarinu, tabunu i VX - powodowała, że niektóre osoby zmarły praktycznie w jednej chwili, nagle przewracając się na ziemię, natomiast inne konały kilka minut dostając ślinotoku i drgawek, albo wymiotowały zieloną treścią.

W wyniku ataku gazowego zmarło ponad 5 tys. osób, a prawie 10 tys. zostało poszkodowanych. Najwięcej rannych, którzy trafili do szpitali w Teheranie, było zatrutych gazem musztardowym (iperytem). Część z nich umarła kilka lub kilkanaście miesięcy później, inni natomiast zostali okaleczeni na całe życie. W wielu przypadkach następstwa ataku, objawiające się m.in. ślepotą, rakiem skóry, płuc czy piersi, ujawniły się dopiero po kilku latach od kontaktu z zabójczymi gazami.

Potworna zbrodnia

Ta wstrząsająca zbrodnia wyglądała tak:

Światowa opinia publiczna, zszokowana skalą tragedii w Halabdży, okrzyknęła ją mianem ludobójstwa. Natomiast pomysłodawcę i głównodowodzącego atakiem Aliego Hassana al-Madżida przechrzczono na "chemicznego Alego".

Po ataku do miasta wysłano żołnierzy i naukowców w maskach i kombinezonach przeciwchemicznych. Po sprawdzeniu przez nich, jak skuteczne była wykorzystana podczas eksterminacji broń, tzn. w jakiej odległości od zrzuconej bomby leżały ciała, przystąpiono do stopniowego burzenia domów.

Przy pomocy materiałów wybuchowych i spychaczy zrównano Halabdżę z ziemią, przy okazji grzebiąc w masowych grobach setki ofiar. Powracający do zrujnowanego miasta Kurdowie stopniowo odbudowywali je, pomimo zatrucia wody i gleby.

1 marca 2010 r. iracki sąd najwyższy uznał masakrę w Halabdży za ludobójstwo. Natomiast odpowiedzialnego za nią "chemicznego Alego" skazano dwa miesiące wcześniej na śmierć przez powieszenie.

Ali Hassan al-Madżid pierwszy wyrok śmierci otrzymał w procesie za zorganizowanie i przeprowadzenie operacji "Anfal". Dwa następne wyroki - także śmierci przez powieszenie - wymierzyły mu sądy za prześladowanie szyitów. Kuzyn Saddama Husseina został stracony 25 stycznia 2010 r.

Marcin Wójcik

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas