Zagadkowy pakunek. Skarby sprzed 4 tys. lat w pudełku po naleśnikach

W opakowaniu po naleśnikach wysłanym anonimowo do Muzeum Narodowego Irlandii znajdowały się relikty z epoki brązu. Eksperci zidentyfikowali przedmioty jako znaczące znalezisko archeologiczne i starają się rozwikłać ich zagadkowe przesłanie do muzeum przez anonimowego nadawcę.

Znalezione przez detektorystę artefakty okazały się cenne z perspektywy odkrywania historii kraju. Zdj. ilustracyjne.
Znalezione przez detektorystę artefakty okazały się cenne z perspektywy odkrywania historii kraju. Zdj. ilustracyjne.Robert NemetiAFP

W wielu krajach poszukiwanie skarbów z minionych epok przy użyciu wykrywacza metali stało się popularnym hobby. Nie inaczej jest w Irlandii, gdzie jakiś czas temu doszło do ciekawego odkrycia właśnie dzięki wykorzystaniu tego urządzenia.

Znalazca następnie starannie zapakował wydobyte relikty w pudełko po naleśnikach, odpowiednio zabezpieczył zabytki i anonimowo przesłał do Muzeum Narodowego Irlandii. W notatce dołączonej do przesyłki zaznaczył wyłącznie, że odkrył relikty w rejonie Westmeath w środkowej Irlandii i dokonał tego za pomocą wspomnianego urządzenia oraz że chciał, aby trafiły w odpowiednie miejsce.

Anonim i relikty z epoki brązu. Muzeum apeluje

Niestety, lakoniczna wiadomość nie wystarczyła naukowcom — przede wszystkim dlatego, że znalezisko okazało się być znaczące w kontekście historii kraju. Badacze zidentyfikowali artefakty jako dwa ostrza siekier sprzed ok. 4 tys. lat.

- Główki siekier zostały starannie zapakowane w wycięcia z pianki i tektury, co zapewniło ich bezpieczne dotarcie — podali przedstawiciele muzeum w apelu na swojej stronie internetowej. - Nasi eksperci zidentyfikowali te przedmioty jako płaskie głowice siekier z wczesnej epoki brązu, znaczące znalezisko archeologiczne, które oferuje wgląd w odległą przeszłość Irlandii.

Wiele razy zdarzyło się, że detektoryści wydobywali z ziemi cenne dla badaczy skarby z przeszłości.
Wiele razy zdarzyło się, że detektoryści wydobywali z ziemi cenne dla badaczy skarby z przeszłości.syomaantonov123RF/PICSEL

Przeczesywał teren z wykrywaczem metali. Dokonał odkrycia artefaktów sprzed ok. 4 tys. lat

Choć nadawca postąpił słusznie, przekazując znalezisko odpowiedniej instytucji, to zabrakło kilku szczegółów. Teraz muzeum stara się dotrzeć do znalazcy, ponieważ potrzebne są dodatkowe informacje na temat miejsca odkrycia siekierek. Jak zaznaczył w oświadczeniu Matt Seaver, który pełni rolę zastępcy kustosza w irlandzkim muzeum, personel placówki jest „zachwycony odkryciem tych ostrzy toporów”.

- Jednak aby w pełni zrozumieć ich znaczenie, musimy wiedzieć, gdzie zostały znalezione — podkreślił. - Skarby lub zbiory przedmiotów były często celowo umieszczane w określonych miejscach ze względu na to, że mogły wiązać się np. z rytuałami i wiarą — wyjaśnił. - Obiekt sam w sobie jest cenny, ale tylko kontekst mówi nam coś o tym, gdzie i dlaczego te obiekty zostały użyte. Detale, które nadały tym obiektom znaczenie, znajdowały się właśnie w miejscu, w którym relikty zostały znalezione — skwitował.

Kontekst ma znaczenie. Personel muzeum poszukuje nadawcy zabytków

Co ciekawe, odkrycie detektorysty trafiło do muzeum akurat w czasie, gdy placówka bierze udział w międzynarodowych badaniach nad wyrobami metalowymi z epoki brązu — dostarczone do jednostki ostrza mogą pomóc w wychwyceniu kluczowych danych. Jednak bez większej liczby informacji na temat miejsca, z którego pochodzą, niewiele da się ustalić.

- Głowice toporów były jednymi z najwcześniejszych metalowych narzędzi używanych w Irlandii — powiedział Seaver w wywiadzie dla RTÉ News. - Dokładny kontekst geograficzny toporów może rzucić światło także na starożytne wzorce osadnictwa i praktyki kulturowe ludzi, którzy używali ich tysiące lat temu.

Dlaczego detektorysta wysłał znalezisko anonimowo? Kwestie prawne

Dlaczego nadawca zdecydował się zachować anonimowość? Prawdopodobnie wybrał się na poszukiwania z wykrywaczem metali bez odpowiedniego zezwolenia. W Irlandii detektoryści mogą przeczesywać teren wyłącznie po uzyskaniu pisemnego pozwolenia od rządu, podaje „Smithsonian Magazine”.

Matt Seaver powiedział RTÉ News, że najwyraźniej znalazca siekierek był „świadomy przepisów dotyczących ograniczeń w korzystaniu z wykrywaczy metali podczas poszukiwań obiektów archeologicznych”. Być może w związku z tym wciąż chciał zachować się odpowiednio, przekazując zabytek właściwej instytucji, jednocześnie unikając konsekwencji związanych z brakiem zezwolenia.

Przedstawiciele irlandzkiego muzeum zapewniają jednak, że gdyby odkrywca ujawnił się i przekazał więcej informacji o znalezisku, nie zostałby ukarany — personel muzeum zapewnił, że dane te zostałyby potraktowane poufnie i wykorzystane wyłącznie w celu uzupełnienia wiedzy o obiektach.

"Wydarzenia": Bezpieczeństwo w Tatrach. Rady ratowników TOPR i znawców górPolsat News
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas