Zasłużona kara czy brutalna zemsta?

Dokładnie cztery lata temu, 30 grudnia 2006 r., krótko po godzinie 6. rano czasu lokalnego, pod Saddamem Husajnem otwarła się zapadnia szubienicy. Krwawy dyktator Iraku, odpowiedzialny za śmierć setek tysięcy ludzi, umierał wśród krzyków i wyzwisk...

Saddam Husajn w trakcie procesu
Saddam Husajn w trakcie procesuGetty Images/Flash Press Media

Wyciągnięty spod ziemi

Dyktator Iraku od 1979 r., mający na rękach krew tysięcy Kurdów, Szyitów i politycznych przeciwników, ukrywałby się pewnie jeszcze dłużej, gdyby jeden z jego współpracowników nie wyjawił Amerykanom miejsce jego kryjówki.

Wieczorem 13 grudnia 2003 r. amerykańscy żołnierze opanowali farmę pomarańczy oddalona o 15 km od Tikritu, rodzinnej miejscowości Husajna. Oprócz lichej chaty, w której znajdowały się dwa pomieszczenia (kuchnia i sypialnia), oraz masy śmieci, nie znaleźli nic podejrzanego. Dość przypadkowo natknęli się wejście do ziemianki. Żołnierze mieli już wrzucać do niej granat, kiedy wyłoniły się z niej dwie podniesione do góry ręce...

Pozdrowienia od Busha

Rozczochrany, zarośnięty mężczyzna, którego żołnierze wyciągnęli z mikroskopijnej kryjówki (oprócz leżanki, świetlówki, rury dostarczającej świeże powietrze i wentylatora nie było tam nic więcej) powiedział: "Jestem Saddam Husajn, prezydent Iraku. Chcę negocjować".

- Prezydent Bush przesyła pozdrowienia - padła odpowiedź z ust jednego amerykańskiego żołnierza.

Choć dyktator miał przytroczony do uda pistolet, nie stawiał oporu. Oprócz niego Amerykanie pojmali jego dwóch ochroniarzy. Zarekwirowali także stojąca na farmie taksówkę, w bagażniku której było 750 tys. dolarów w gotówce oraz... pokaźny zapas słodyczy.

Bity i poniżany?

Świat o zatrzymaniu Saddama Husajna dowiedział się kilkanaście godzin później. Telewizje na całym globie pokazywały zdjęcia zdezorientowanego dyktatora, we włosach którego amerykański lekarz szuka wszy.

Husajnowi, jako zwierzchnikowi sił zbrojnych, słusznie przyznano status jeńca wojennego. Jego prawa, wynikające z zapisów konwencji genewskiej, były jednakże wielokrotnie łamane. Oprócz filmu z obdukcji lekarskiej świat obiegły również zdjęcia dyktatora w samej bieliźnie. Co więcej, jego prawnik Khalil Dulaimi wielokrotnie zwracał uwagę, że prezydent był torturowany przez Amerykanów, zwłaszcza psychicznie.

"Gdybym miał broń, to bym ją użył"

Przez pół roku od czasu pojmania Saddam Husajn był przetrzymywany i przesłuchiwany przez Amerykanów w areszcie Camp Cropper na terenie bagdadzkiego lotniska.

"Zatrzymanego Wysokiej Wartości nr 1", jak określano w aktach Husajna, przesłuchiwano w tym czasie 25 razy. Na temat użycia broni chemicznej w wojnie iracko-irańskiej, eksterminacji ludności cywilnej czy broni masowego rażenia, znajdującej się w posiadaniu Iraku, z Husajnem rozmawiał agent FBI George Piro. Jako jeden z nielicznych pracowników Federalnego Biura Śledczego mówi on płynnie po arabsku.

Zobacz miejsce, gdzie ukrywał się Saddam Husajn:

Husajn zapewniał, że "gdyby miał broń masowego rażenia, to użyłby jej już w 1991 r. przeciwko amerykańskim oddziałom stacjonującym w Kuwejcie". Notorycznie odmawiał wstępu do Iraku inspektorom ONZ, "nie w obawie przed sankcjami USA, lecz przed tym, że Iran dowie się, jak słaby jest Irak".

Tysiące ofiar i (nie)sprawiedliwy proces

Dopiero w ostatniego dnia czerwca 2004 r. Husajn, wraz ze swoim 11 najważniejszymi współpracownikami (ze słynnej talii kart), został przekazany pod jurysdykcję Iraku. Było to jednak posunięcie tylko formalne, bowiem cały czas znajdował się pod kontrolą Amerykanów.

Proces dyktatora, przed specjalnie powołanym trybunałem, rozpoczął się 19 października 2005 r. Nieco ponad rok później dyktator został uznany winnym śmierć 148 Szyitów zamordowanych w 1982 r. w wiosce Dudżail niedaleko Bagdadu. Skazano go na śmierć przez powieszenie. Równocześnie toczył się proces, w którym oskarżono go o ludobójstwo 180 tys. Kurdów.

Sąd apelacyjny utrzymał 26 grudnia 2006 r. wyrok trybunału, mimo że wielokrotnie podnoszono opinie, iż Husajn został pozbawiony prawa do sprawiedliwego procesu. Trybunałowi i jego przewodniczącemu - Szalamiemu Szalabiemu - wielokrotnie zarzucano, że nie był on bezstronny i ulegał naciskom politycznym, przede wszystkim ze strony marionetkowego rządu irackiego.

Egzekucja w dniu ważnego święta

Husajn nie przyznał się do winy i nie pogodził się z wyrokiem trybunału. Jednakże zgodnie z prawem, które sam zresztą wprowadził, wyrok miał zostać wykonany w terminie 30 dni od dnia zasądzenia.

Amerykanie pierwotnie planowali odłożyć wydanie więźnia (a więc i egzekucję). Jednak obserwując niezdecydowanie irackiego premiera w sprawie wykonania wyroku postanowili przyspieszyć egzekucję.

Zobacz oficjalny film z egzekucji Saddama Husajna:

Data wykonania skazującego wyroku została ustalona na 30 grudnia. Akurat muzułmanie obchodzili wtedy jedno ze swoich najważniejszych świat - święto ofiarowania. Wielokrotnie potem podnoszono opinie, że wybór takiej daty był nieprzypadkowy, gdyż chciano dodatkowo upokorzyć wyznawców Allacha.

Sekundy przed śmiercią

Saddam Husajn został wprowadzony do celi śmierci znajdującej się we wspólnej amerykańsko-irackiej bazie Camp Justice, znajdującej się na północno-wschodnich obrzeżach Bagdadu, krótko po godzinie 6. rano czasu lokalnego (4. czasu polskiego). Amerykanie nie brali jednakże udziału w egzekucji.

Przebieg egzekucji znamy z dwóch filmów. Pierwszy, to krótkie nagranie upublicznione przez iracki rząd. Na pozbawionym dźwięku klipie widać, jak na głowę bardzo spokojnego, trzymającego w ręce Koran, Husajna kaci zakładają pętlę z grubego sznura.

Prawdziwe oblicze egzekucji ujawnia drugie nagranie. Wykonał je telefonem komórkowym jeden ze strażników. Widać na nim stojącego na zapadni szubienicy Husajna, mówiącego sekundy przed śmiercią: "Allach jest wielki! Zwycięski nasz naród, a Palestyna jest arabska!"

"Idź do piekła"

Obecnych podczas egzekucji strażników (w celi śmierci oprócz nich i lekarza nie było świadków), wyraźnie rozwścieczyły wypowiedziane przez Husajna słowa modlitwy: "Nie ma żadnego Boga poza Allachem, a Mahomet jest jego Prorokiem". Niektórzy z nich zaczęli krzyczeć "Idź do piekła" i "Niech Bóg cię przeklnie!" oraz skandować imię przywódcy szyickiego Muktady as-Sadra.

- Muktada? I jego nazywacie bohaterem? - odpowiedział Husajn, starającym się go sprowokować strażnikom.

Tak naprawdę wyglądała egzekucja Saddama Husajna:

Na nic zdały się błagania jednej osoby o zachowanie powagi. Saddam Husajn zawisnął na stryczku w takiej samej atmosferze, w jakie został skazany: pełnej krzyków i niedomówień. Wbrew zapewnieniom Amerykanów, jego śmierć nie przyczyniła się do normalizacji sytuacji w Iraku. Została natomiast wykorzystana przez jego zwolenników do wzmocnienia legendy o "największym władcy Iraku".

Wykonanie kary śmierci na Saddamie Husajnie pochwaliło tak samo wiele państw, ile je skrytykowało. Polska oceniła tę decyzję pozytywnie. Niespełna jednak kilka dni po egzekucji Husajna prezydent USA George Bush przyznał, że "wolałby, by umarł w bardziej godny sposób, bo wyglądało, to jak zemsta".

Marcin Wójcik

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas