Zatrważające odkrycie w Pompejach. Ludzie umierali w "skrajnych męczarniach"

W ubiegłym roku archeolodzy zaczęli odsłaniać kolejny z domów na terenie zniszczonych przez Wezuwiusza Pompejów. Znaleźli tam pomieszczenie i dwa szkielety. Sugerują, że umierali w niezwykle ciężkich warunkach i prawdopodobnie próbowali znaleźć schronienie lub uciekać przed zagrożeniem.

Po niespełna 2 tysiącach lat od erupcji i niemal 300 latach od ich odkrycia, Pompeje wciąż ujawniają swoje tajemnice. Niedawno mogliście przeczytać w GeekWeeku o jednym z badań, które udowodniło, że część mieszkańców, której udało się przeżyć erupcję wulkaniczną, zginęła w trzęsieniu ziemi, przygnieciona gruzami domów. W najnowszej publikacji z 12 sierpnia naukowcy zwracają uwagę na zachowania ówczesnych ludzi podczas ucieczki lub próby znalezienia schronienia.

Reklama

Szczątki osób, które umierały w straszliwych męczarniach

Pompeje były miastem położonym na południe od współczesnego Neapolu. Znajdowały się około 10 kilometrów od Wezuwiusza, który do dziś pozostaje czynnym wulkanem. Według badaczy, mieszkało tam od 10 tys. do 20 tys. osób, gdy w 79 r. n.e. doszło do fatalnej w skutkach erupcji. 2 tys. z nich prawdopodobnie zginęło w wyniku spływu piroklastycznego - mieszaniny gorących gazów wulkanicznych i materiału piroklastycznego (popiołów i okruchów skalnych), które przemieszczają się w dół stoku z prędkością do 150 km/h - w przeciągu 20 minut od kontaktu.

W trakcie prac wykopaliskowych naukowcy odkryli pomieszczenie o wymiarach 2,8 na 3,5 metra w domu, który zaczęli odsłaniać  w 2023 roku. Choć wydawać by się mogło, że tak niewielka powierzchnia powinna był stosunkowo łatwa do badań, to prace okazały się znacznie bardziej skomplikowane. Zarówno szkielety, jak i znajdujące się tam przedmioty były bardzo delikatne. Jak wspomnieli w badaniu, zadanie "wymagało skrupulatnych prac wykopaliskowych i usuwania materiału na mikroskopijną skalę".

Badania ujawniły ludzkie cierpienia

Szkielet kobiety leżał obok łóżka. Na podstawie analizy kości łonowych i zębów wywnioskowano, że miała od 35 do 45 lat. Znaleziono przy niej złote, srebrne i brązowe monety oraz parę złotych i perłowych kolczyków. Był też klucz, który mógł służyć do otwierania niewielkiej skrzyni przy łóżku. To sugeruje możliwą próbę odzyskania wartościowych przedmiotów tuż przed próbą ucieczki.

W innym kącie pokoju, w ciasnej przestrzeni znajdował się szkielet młodego mężczyzny, którego wiek oszacowano na 15-20 lat. Archeolodzy przekazali, że znajdował się obok czegoś, co wyglądało na wyjście. Na razie relacja pomiędzy tymi dwiema osobami jest nieznana.

Oprócz szkieletów i "skarbu", archeolodzy znaleźli trójnożny stołek i drewniany stół z marmurowym blatem, który był zastawiony szklanymi, brązowymi i ceramicznymi naczyniami i lampami. Udało się zrekonstruować je dzięki wlewaniu gipsu do zachowanych wnęk.

- Możliwość rozpoznania ofiar i ich wyborów, czy szukać schronienia lub próbować uciec, czy zabrać ze sobą pewne przedmioty a zostawić inne, ujawnia wspólne człowieczeństwo - napisali archeolodzy w badaniu. Niekiedy bowiem "zapominamy, że dla starożytnych katastrofa musiała być jeszcze bardziej potworna i niepojęta, niż możemy sobie wyobrazić dzisiaj, biorąc pod uwagę, że nie rozumieli dokładnie, czym są wulkany ani co powoduje trzęsienia ziemi.

- To nie tylko badania archeologiczne czy historia sztuki, ale także sposób na zrozumienie ludzkiego cierpienia, którego świadkami byliśmy w Pompejach - powiedział Gabriel Zuchtriegel.

Badania zostały opublikowane w czasopiśmie E-Journal Scavi di Pompei (Wykopaliska w Pompejach).

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: pompeje | wezuwiusz | Włochy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy