Zimowa wyprawa na K2. Akcja ratunkowa z udziałem Denisa Urubki

Polscy wspinacze po raz trzeci próbują zdobyć zimą K2 - drugi najwyższy szczyt świata. Dotychczasowy rekord wysokości ustanowili 15 lat temu, kiedy wspięli się na wysokość ok. 7650 m n.p.m. Wtedy też doszło do akcji ratunkowej z udziałem Denisa Urubki. "Cudem wszyscy pozostali wśród żywych" - wspominał po latach doświadczony himalaista.

Denis Urubko - jeden z najlepszych wspinaczy świata
Denis Urubko - jeden z najlepszych wspinaczy świataAFP

Cud na Mount Everest. Skazany na śmierć wspinacz wrócił do żywych!

K2 wznosi się 8611 m n.p.m. Jest nie tylko najwyższą górą w Karakorum, pod względem wysokości ustępującą - w skali globu - wyłącznie Mount Everestowi (8848 m n.p.m.), ale też ostatnim z najpotężniejszych szczytów niezdobytych zimą przez człowieka.

Trzy dekady walki o K2 zimą

Polacy, którzy za sprawą Andrzeja Zawady - pomysłodawcy zimowego himalaizmu - na lata niemal zmonopolizowali zdobywanie najwyższych gór świata zimą, po raz trzeci próbują właśnie dokonać historycznego wejścia na K2.

Tylko jedna z czterech dotychczasowych zimowych wypraw odbyła się bez udziału Polaków. Sześć lat temu Rosjanie osiągnęli wysokość 7200 m n.p.m. Ekspedycję przerwano po śmierci Witalija Gorelika. Wspinacz zmarł z powodu poważnych odmrożeń.

Polskie próby zdobycia zimą K2 rozpoczęły się 30 lat temu. Wyprawą z udziałem Polaków, Kanadyjczyków i Brytyjczyków kierował wspomniany już Andrzej Zawada. 2 marca Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki założyli III obóz na wysokości 7300 m n.p.m., ale na więcej góra himalaistom nie pozwoliła.

Tak wysoko nie dotarł jeszcze nikt

Kolejną dużą wyprawę zorganizowano 15 lat później, a na jej czele stanął Krzysztof Wielicki. Polacy tym razem zamierzali zaatakować szczyt nie od strony pakistańskiej, tylko chińskiej. Marcin Kaczkan, Piotr Morawski i Denis Urubko założyli wówczas obóz czwarty. Wysokość, do której dotarli wspinacze - ok. 7630-7650 m.n.p.m. (źródła różnie podają) jest najwyższą, na jaką zimą ktokolwiek wspiął się na K2.

26 lutego 2003 roku zaplanowano atak szczytowy. Szykowali się do niego w spartańskich warunkach Denis Urubko i Marcin Kaczkan, którzy przetrzymali noc w "czwórce", mając do dyspozycji zapasowy namiot, jeden śpiwór i zwój lin. Postawiony wcześniej obóz został zdmuchnięty przez wiatr.

Do dwójki wspinaczy miał dołączyć Krzysztof Wielicki. Kierownik przedsięwzięcia przeczekał noc w obozie III, postawionym na wysokości 7150 m n.p.m. Miał wyruszyć przed dwójką wspinaczy i dogonić ich w drodze na szczyt K2.

K2 od strony chińskiej, od której atakowali szczyt w 2003 roku Polacy
K2 od strony chińskiej, od której atakowali szczyt w 2003 roku PolacyWikimedia Commonsmateriały prasowe

Akcja ratunkowa zamiast ataku na szczyt

Zamiast próby ataku szczytowego kolejne godziny zamieniły się jednak w akcję ratunkową. "Okazało się, że Marcin zasłabł, miał objawy choroby wysokościowej, był wyczerpany i niezdolny do dalszej działalności górskiej. Denis podjął natychmiast słuszną decyzję o sprowadzaniu Marcina w dół" - relacjonował Apoloniusz Rajwa na łamach "Tygodnika Podhalańskiego".

Krzysztof Wielicki tak wspominał dramatyczną sytuację na K2 (cytat za Himalman’s Weblog):

"Około ósmej Denis nadał komunikat, że sytuacja jest bardzo poważna. Marcin stracił kontakt. Jest niekomunikatywny. Są to pierwsze objawy choroby wysokościowej (...). W obozie trzecim mieliśmy trochę leków. Zabrałem je ze sobą i wyruszyłem naprzeciw schodzącej dwójce. Spotkałem ich - gdzieś na 7400 m. Wniosłem termos z ciepłą herbatą żeby go wzmocnić i podałem mu leki po konsultacji z lekarzem przez radio, po czym kontynuowaliśmy zejście".

Akcja ratunkowa zakończyła się szczęśliwie, a stan pacjenta wkrótce zaczął się poprawiać.

"Marcin Kaczkan dzięki kolegom, którzy wyruszyli mu z pomocą, doszedł do siebie. W środę wieczorem miejscowego czasu czuł się znacznie lepiej niż rano, kiedy zasłabł" - poinformował media przedstawiciel organizatora wyprawy.

"Cudem pozostali wśród żywych"

Denis Urubko, który podczas trwającej obecnie wyprawy na K2 przeszedł drogę od bohatera (gdy wraz z Adamem Bieleckim ratował na Nanga Parbat Elisabeth Revol) do osoby niepożądanej w obozie bazowym (po samowolnej próbie zdobycia szczytu) napisał po wyprawie z 2003 roku, że "cudem wszyscy pozostali wśród żywych".

W mniej dramatyczne tony uderzał główny zainteresowany:

"Przekonałem się, że organizm nie jest maszyną, która wszystko wytrzyma, że ma swoje potrzeby. Szczególnie, jeśli chodzi o płyny. Na takich wysokościach bardzo szybko może dojść do odwodnienia organizmu, dlatego płyny trzeba uzupełniać. Teraz wiem, że jadłem i piłem zbyt mało. I to się trochę zemściło. Myślę, że to był główny powód mojego osłabienia" - ocenił Marcin Kaczkan w rozmowie z "Gościem Niedzielnym".

Niedługo po udanej akcji ratunkowej Krzysztof Wielicki podjął decyzję o zakończeniu ekspedycji. K2 po raz kolejny obroniła się zimą przed wspinaczami.

***

O wyprawie powstały dwa filmy dokumentalne: "W cieniu K2" Roberta Wichrowskiego (do obejrzenia poniżej) i "Na krawędzi" Aleksandra Dembskiego.

Zobacz także:

"W cieniu K2" - film dokumentalny o Netia K2 Expedition
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas