Znaleźli w ogródku marmur. Okazał się zaginionym skarbem
W przydomowym ogródku w Nowym Orleanie odkryto kamienną płytę sprzed niemal dwóch tysięcy lat. Początkowo uznana za ozdobę, okazała się zaginionym zabytkiem włoskiego muzeum, utraconym podczas II wojny światowej. Teraz - po wielu latach - tajemnica jego pochodzenia została rozwiązana, a wszystko dzięki rodzinnej historii sięgającej czasów alianckiej kampanii we Włoszech.

W marcu tego roku Daniella Santoro, antropolożka z Uniwersytetu Tulane i jej mąż Aaron Lorenz natknęli się w swoim ogrodzie na marmurową płytę pokrytą łacińskimi napisami. I choć początkowo wzięli ją za nietypową ozdobę, ostatecznie zwrócili się o pomoc do archeologów z Uniwersytetu Nowego Orleanu.
Eksperci szybko ustalili, że to płyta nagrobna rzymskiego żeglarza i żołnierza imieniem Sextus Congenius Verus, datowana na II wiek naszej ery. Co więcej, kamień idealnie odpowiadał opisowi zaginionego artefaktu z muzeum w Civitavecchii, niedaleko Rzymu - zabytek uznano za utracony podczas bombardowań w czasie II wojny światowej.
Ku duchom zmarłych - Sextusowi Congeniusowi Verusowi, żołnierzowi floty pretorianów Misenensis, z plemienia Bessów [tj. Trak], który żył 42 lata i służył 22 w wojsku, na triremie Asclepius. Atilius Carus i Vettius Longinus, jego spadkobiercy, wznieśli ten pomnik dla niego, godnego pamięci
Trop prowadzi do amerykańskiego żołnierza
Po publikacjach medialnych do dziennikarzy zgłosiła się Erin Scott O'Brien, mieszkanka przedmieść Nowego Orleanu. Rozpoznała zabytek, gdyż okazało się, że należał do jej dziadka, Charlesa Paddocka Jr., który podczas wojny służył w armii USA we Włoszech.
Kobieta wspomina, że płyta przez lata stała w domu dziadka zamknięta w szklanej gablocie, a po jego śmierci w 1986 roku artefakt trafił w jej ręce. Kiedy w 2003 roku kupiła dom w dzielnicy Carrollton, ustawiła płytę w ogrodzie jako dekorację, a gdy sprzedała posesję w 2018 roku, zapomniała zabrać ją ze sobą.
Zawsze myślałam, że to po prostu ozdobna płyta z marmuru. Nie miałam pojęcia, że to starożytny rzymski zabytek
Zaginione dziedzictwo wraca do Włoch
Po potwierdzeniu autentyczności nagrobka, Santoro i Lorenz przekazali go specjalnej jednostce FBI zajmującej się przestępstwami przeciwko dziedzictwu kulturowemu. Trwają już formalności związane z jego repatriacją do Włoch, gdzie ponownie trafi do zbiorów muzeum w Civitavecchii. Archeolog D. Ryan Gray z Uniwersytetu Nowego Orleanu, który pomagał w badaniach, przyznał, że odnalezienie pełnej historii artefaktu było "nieprawdopodobnie satysfakcjonujące".
Nie spodziewałem się, że uda się ustalić dokładnie, w jaki sposób nagrobek znalazł się 8,5 tys. kilometrów od swojego miejsca pochodzenia. To niezwykłe, że cała historia wróciła do punktu wyjścia
Podobne przypadki nie są niestety rzadkością. Wielu amerykańskich żołnierzy wracających z Europy po II wojnie światowej przywoziło ze sobą "pamiątki" z frontu, od mundurów po elementy architektury i sztuki. W czasach chaosu wojennego granica między "trofeum" a "rabunkiem" często się zacierała, ale dziś - w epoce rosnącej wrażliwości na kwestie ochrony dziedzictwa kulturowego - tego typu odkrycia mają wymiar moralny i jak podkreślają eksperci, każdy odzyskany artefakt to krok w stronę naprawienia części strat wyrządzonych przez wojnę.