250 USD za wielką kampanię reklamową na drukarkach? Nowa „oferta” hakerów

Pewna grupa hakerska poinformowała, że za niewielką opłatą jest w stanie zagwarantować zainteresowanym kampanię reklamową, która obejmie swoim zasięgiem każdą drukarkę na świecie.

250 USD za wielką kampanię reklamową na drukarkach? Nowa „oferta” hakerów
250 USD za wielką kampanię reklamową na drukarkach? Nowa „oferta” hakerówGeekweek - import

Jak wynika z ogłoszenia, jakie znaleźć można w sieci, jest to „największa kampania marketingu wirusowego w historii”. I w tej sytuacji trudno nie przyznać racji specjalistom, którzy od lat ostrzegają przed ryzykiem związanym z bezpieczeństwem Internetu Rzeczy (IoT) i drukarek podpiętych do sieci. Co prawda producenci tych ostatnich często płacą hakerom za wyszukiwanie błędów w ich sprzęcie, ale najwyraźniej to wciąż zbyt mało.

O czym mogliśmy przekonać się choćby w ubiegłym tygodniu, kiedy to jeden z fanów słynnego youtubera PewDiePie postanowił wspomóc swojego idola, przejmując kontrolę i rozsyłając do ponad 50 tysięcy drukarek wiadomość zachęcającą do subskrybowania jego kanału. Tego typu akcje są co prawda dość skomplikowane i wymagają dużej wiedzy i umiejętności, ale jak widać nie brakuje osób spełniających te warunki.

Szczególnie jeśli znajdą się osoby skłonne za to zapłacić, jak wynika z ogłoszenia znalezionego właśnie w sieci - redaktorzy serwisu Motherboard skontaktowali się z autorem ogłoszenia, a ten poinformował, że na razie nie zgłosił się jeszcze żaden chętny. Co nie zmienia faktu, że pewnie się w końcu zgłosi, tym bardziej, że haker nie ma problemu z wysyłaniem również kontrowersyjnych lub wręcz zabronionych treści, jak propaganda nazistowska, choć zastrzega, że policzy sobie za to więcej.

Eksperci związani z bezpieczeństwem sugerują wprawdzie, że atak obejmujący wszystkie drukarki na świecie jest niemożliwy, czego można się domyślić samodzielnie, bo przecież nie wszystkie urządzenia mają dostęp do internetu, ale jak pokazał przypadek fana PewDiePie, kilkadziesiąt tysięcy jednocześnie nie stanowi już problemu.

Co ciekawe, na końcu ogłoszenia hakerów można znaleźć link prowadzący do strony i Instagrama Simona Smitha, australijskiego specjalista z branży cyberbezpieczeństwa, ale ten zaprzecza jakimkolwiek koneksjom: - Nie mam z tym nic wspólnego. To nie tylko próba negatywnego SEO, ale i atak DDoS na systemy użytkowników oraz oszukania nieświadomych osób.

Źródło: GeekWeek.pl/hothardware

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas