Akceptujesz komunikaty w przeglądarce „w ciemno”? Możesz stracić tożsamość i pieniądze!

MEGA to nazwa dodatku do przeglądarki Chrome, służącego przesyłaniu danych do chmury. Rozszerzenie niedawno zostało podmienione na trojana w Google Web Store. Jak alarmują eksperci z ESET, dodatek wykradał dane do logowania m.in. do bankowości internetowej, poczty, czy serwisów zakupowych, za pozwoleniem użytkowników, którzy nie przeczytali treści wyświetlanego przy instalacji powiadomienia.

4 września nieznany sprawca włamał się na oficjalne konto firmy MEGA w Google Web Store i przesłał złośliwy plik z wersją 3.39.4.
4 września nieznany sprawca włamał się na oficjalne konto firmy MEGA w Google Web Store i przesłał złośliwy plik z wersją 3.39.4.materiały prasowe

Popularne rozszerzenie MEGA służy do przesyłania plików w prosty sposób do chmury. Na początku września badacze bezpieczeństwa zaalarmowali, że wersja 3.39.4 została podmieniona na fałszywy plik. Złośliwy dodatek zainstalowany w przeglądarce monitorował wszelkie strony, które używały formularza do logowania. Bankowość, skrzynki pocztowe, serwisy zakupowe, portfele z kryptowalutami - dane logującego się użytkownika z tych i innych serwisów były przesyłane do ukraińskiego serwera: www.megaopac.host.

Włamanie na konto dystrybutora

Czwartego września nieznany sprawca włamał się na oficjalne konto firmy MEGA w Google Web Store i przesłał złośliwy plik z wersją 3.39.4. W trakcie instalacji lub automatycznej aktualizacji, złośliwe oprogramowanie prosiło o dostęp do wszystkich danych wprowadzanych przez użytkownika na stronach WWW, w tym loginów i haseł. Jeśli użytkownik wyraził zgodę na dodatkowe uprawnienia rozszerzenia, cyberprzestępcy uzyskiwali dane wystarczające do okradzenia go z tożsamości, pieniędzy i innych wirtualnych dóbr.

Od wykrycia trojana na koncie MEGA do usunięcia go minęło zaledwie 5 godzin. Tych kilka godzin mogło jednak wystarczyć cyberprzestępcom do kradzieży wrażliwych danych. Osoby, które w dniu pojawienia się rozszerzenia zainstalowały ten dodatek w swojej przeglądarce lub zaakceptowały prośbę o dodatkowe akcje, mogły paść ofiarą cyberprzestępców.

"Oficjalne aplikacje nigdy nie wymagają pozwoleń dostępu do wrażliwych danych użytkowników. Ignorowanie komunikatów wyświetlanych przez aplikacje może natomiast prowadzić do nieszczęścia. Użytkownicy zainfekowanej wersji powinni natychmiast ją usunąć i skorzystać z wersji 3.39.5, wolnej od zagrożeń" - radzi Kamil Sadkowski, starszy analityk zagrożeń ESET. Jak dodaje ekspert, każdy kto instalował u siebie wspomnianą aplikację, a korzysta z jednego hasła w kilku serwisach powinien natychmiast zmienić takie hasła.

"Do domu, auta czy skrzynki pocztowej - wszędzie używamy różnych kluczy. Jeśli jeden klucz pasowałby do wszystkich tych zamków i dostał się w niepowołane ręce, narazilibyśmy się na ogromne straty. Nie wiedząc, że ktoś ma dostęp do naszej skrzynki pocztowej, nie jesteśmy świadomi, że ktoś 'podsłuchuje' naszą korespondencję - na przykład biznesową. Tak samo jest z hasłami do serwisów internetowych" - przestrzega Kamil Sadkowski. "Zawsze korzystajmy z maksymalnych zabezpieczeń naszych kont i pamiętajmy o stosowaniu różnych danych dostępowych. Tam, gdzie to możliwe, warto korzystać z tzw. podwójnej autentykacji, czyli mechanizmu, w którym dostęp potwierdza się za pomocą np. hasła wysyłanego na telefon komórkowy - tłumaczy Sadkowski.

INTERIA.PL/informacje prasowe
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas