Amerykańskie systemy atomowe są codziennie atakowane
National Nuclear Security Administration - agencja, która zajmuje się zabezpieczeniem amerykańskich głowic jądrowych, ujawniła niedawno, że jej systemy atakowane są czasem 10 milionów razy dziennie.
- Ataki wychodzą z innych krajów [rządy], ale także ze strony zaawansowanych prywatnych organizacji. Laboratoria jądrowe i Departament Energetyki znajdują się pod bezustannym oblężeniem - powiedział w wywiadzie dla US News.
Na szczęście zabezpieczenia agencji są bardzo trudne do pokonania. - Odsetek istotnych ataków, które można by uznać za częściowy sukces wynosi mniej niż 1/100 procenta - kontynuował D'Agostino.
To jednak oznaczałoby, że aż 1000 ataków dziennie mogłoby przebić się przez zabezpieczenia. Adam Segal, ekspert w zakresie bezpieczeństwa w Sieci, uważa jednak, że liczby są trochę przesadzone. Zwraca uwagę na fakt, że większość ruchu pochodzi z wszelkiego rodzaju botnetów, które "cały czas przeszukują internet w poszukiwaniu słabych punktów."
Na szczęście nie jest znany żaden malware, który potrafiłby przejąć kontrolę nad silosem atomowym i wywołać kolejną wojnę światową. Dodatkowo silosy odcięte są od internetu i połączone jedynie wewnętrzną siecią dedykowaną. Zagrożenie atakiem typu Stuxnet jednak istnieje.
- Stuxnet pokazał, że nawet wydzielenie wewnętrznej sieci nie jest idealnym rozwiązaniem. Nawet w zabezpieczonych sieciach ludzie przenoszą dane na pendrive'ach, przesiadając się pomiędzy komputerami. W ten sposób można znaleźć lukę" - kontynuuje Segal
NNSA została powołana do życia w 2000 roku w odpowiedzi na skandal szpiegowski, w którego efekcie tajne informacje dotyczące amerykańskich programów atomowych dostały się w ręce Chińczyków. Agencja, która jest wydziałem Departamentu Energetyki, odpowiedzialna jest za transport i zabezpieczenie materiałów rozszczepialnych na terenie USA. Dysponuje ona budżetem 9 miliardów dolarów, jednak ma nadzieję na dodatkowe 25 milionów na zabezpieczenie systemów informatycznych.