Anonimowość to nie anarchia
Badania przeprowadzone na australijskim Murdoch University wykazały, iż teoria łącząca anonimowość użytkowników sieci z wyzwoleniem spod rygorów norm społecznych, jest tylko mitem. Zaskakujące wyniki badań dowodzą, że sieciowe pogawędki powielają zachowania społeczne ze świata off-line. Internauci tak samo podlegają wpływom autorytetów i naciskom ze strony grupy. Eksperymenty przeprowadzone przez doktoranta Adama Prolla i profesora psychologii, Mike'a Innesa, trwały ponad 3 lata.
"Ludzie wykazują tendencje do myślenia, że Internet jest pasywnym, bezosobowym medium komunikacyjnym" - powiedział Proll, według którego takie przekonanie to błąd. "Sieć wywiera społeczny wpływ na ludzi i musimy zrozumieć jak i dlaczego tak się dzieje, gdyż każdy może uzyskać dostęp do komputera i mieć wpływ na ludzi na całym świecie".
W trakcie badań naukowcy odwiedzali czaty, podając się za fikcyjne osoby. Korzystali też ze wsparcia innych osób (nie znających się wzajemnie) i w ten sposób manipulowali dyskusją. Jeden z zastosowanych podczas badań testów dotyczył czterech zaprezentowanych na ekranie linii. W pierwszym momencie wszyscy uczestnicy dyskusji poprawnie wskazali dwie linie tej samej długości, jednak później, pod wpływem odmiennych opinii podstawionych rozmówców, zmienili zdanie. Jest to przykład ulegania presji grupy, analogiczny do tych, jakich doświadczamy w świecie realnym. Z obserwacji Australijczyków wynika również, że dodatkowe wzmocnienie zachowań konformistycznych powodowane było wprowadzeniem do dyskusji osoby-autorytetu. Jego wpływowi ulegały zwłaszcza kobiety.
Proll i Innes rozpoczynają teraz nowy projekt - wpływ anonimowości w Internecie na przełamywanie uprzedzeń rasowych. Tezą, którą chcą udowodnić naukowcy, jest faworyzowanie przez Internautów rozmówców będących przedstawicielami tej samej rasy.
Źródło informacji: The Australian, Agencja 4D