Cenzura w nowej wersji Google
W pierwszej połowie września Google zaprezentowało kolejną wersję swojej wyszukiwarki. Wraz z nowymi funkcjami pojawiły się jednak kolejne zarzuty o cenzurowanie zapytań internautów.
Jak więc widać, cenzura Google nie jest bezpośrednia. Wielki Brat z Mountain View próbuje raczej ukryć przed oczami użytkowników pewne kontrowersyjne frazy, które mogłyby prowadzić do wyświetlenia nieprawomyślnych treści. Niektóre zablokowane słowa są jednak bardzo dziwne.
W sieci można znaleźć regularnie aktualizowaną czarną listę fraz kluczowych, których Google nie lubi. Znajdują się na niej takie kojarzone z pornografią słowa, jak "amateur", "anal" czy "bisexual". Oprócz tego da się tu znaleźć imiona i nazwiska gwiazd porno. W wielu wypadkach Mountain View jednak przesadza. Wyłącza sugestie dla haseł "4chan", "blonde action", "google is evil", "smells like teen spirit" (ktoś w Google chyba nie lubi Nirvany), "webcam" czy "yellow showers" (nie wiem, czym zawiniły żółte prysznice).
Jednocześnie mnóstwo sugestii pojawia się po wpisaniu słów "church of satan", "clitoral", "erection", "fascist" (słowa powiązane z rasizmem i nazizmem są zablokowane), "foursome" (Google, jak widać, dopuszcza seks w czwórkę, "threesome" jest na cenzurowanym). Dzięki Google Instant można również bez problemu zobaczyć sugestie dotyczącego tego, jak popełnić samobójstwo ("how to commit suicide"), a nawet ludobójstwo ("how to commit genocide"). Do niedawna na czarnej liście brakowało nawet heroiny i marihuany.
Rzecznik Google stwierdził, że firma nie prowadzi jednolitej czarnej listy z kontrowersyjnymi frazami. Być może właśnie dlatego nieoficjalna lista zawiera mnóstwo dziwacznych słów. Niektóre są pewnie blokowane automatycznie, inne trafiły tam, bo pracownik miał kiepski dzień...
Wojciech Wowra