Czat nie dla CIA

Amerykańska Centralna Agencja Wywiadowcza <b>CIA</b> wszczęła śledztwo przeciwko... 160 własnym pracownikom oraz kilku współpracownikom. Zarzuca się im "stworzenie, prowadzenie i korzystanie z zupełnie nieautoryzowanego <b>chat roomu</b>". I nie chodzi tu wcale o wykorzystywanie służbowych maszyn do pogawędek. Gdyby sieciowe rozmówki dotyczyły na przykład seksu - zapewne oskarżonym by się upiekło, choć w ramach regulaminu CIA jest to także wykroczeniem. Nielegalny chat room dotyczył jednak ponoć ich miejsca pracy.

article cover
Altavista

Wprawdzie "pokój do rozmów" był dobrze zakamuflowany, jednak zdaniem CIA - wejść na niego mógł każdy, choćby przypadkiem, bowiem nie był niczym zabezpieczony nawet hasłem. Rzecznik prasowy CIA - Bill Harlow stwierdził, ze było to "poważne nadużycie służbowych komputerów". W grupie podejrzanych znajdziemy całe spektrum pracowników CIA, nie wyłączając nawet dość ważnych menedżerów, w tym dwóch "innowacyjnych, kluczowych dla CIA". "Najgorsze jest to, że starali się ukryć ze swoja działalnością. Gdyby zrobili to samo na komputerach KGB - dostali by medale. Niestety, robili to na naszych komputerach" - powiedział Harlow. O całej sprawie została też poinformowana senacka komisja do spraw bezpieczeństwa państwa. A 160 podejrzanych dostało 5 dniowy termin na to, aby na piśmie dokładnie wyjaśnili zakres swojego zaangażowania we wspomniany "chat room". CIA wyciągnie wobec nich jedynie konsekwencje służbowe. "Nie będziemy bawić się w procesy, bo to by za długo trwało" - stwierdził Harlow. To kolejna "komputerowa" afera w amerykańskiej centrali wywiadowczej. Niedawno współpracownik CIA - Roy Krieger - sprzedał na internetowej aukcji 25 używanych wcześniej przez siebie laptopów "zapominając" o usunięciu danych z twardych dysków. Na szczęście dla CIA nie było tam "supertajnych" danych. W lipcu natomiast nastąpił wyciek danych z CIA do sieci.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas