Dopną swego?
Microsoft, wykorzystując histerię jaka wywołał ostatnio "miłosny" wirus - zamierza doprowadzić do tego, aby akceptacje uzyskała ich promowana od kilku lat idea. Zdaniem firmy z Redmond jedynym zabezpieczeniem przed podobnymi (lub groźniejszymi) atakami jest możliwość stałego wglądania przez administratorów serwerów w dane klientów
"Hmm... A czy nie lepiej "zakleić" dziury w Outlooku"?
Projekt takich zmian w oprogramowaniu sieciowym zyskał akceptację wielu firm i organizacji (m.in. Netscape i komitetu wyborczego George Busha jr. Komputery tego komitetu ponoć został wręcz "zdemolowane" przez wirusa "I.love.you")