E-maile w sejfach

Według "Rzeczpospolitej" jednorazowe koszty, jakie w związku ze zmianami w prawie musiałby ponieść każdy dostawca usług e-mail, przekroczą 200 tys. zł.

Każdy, kto prowadzi obsługę kont poczty elektronicznej, będzie musiał kupić kasę pancerną i założyć tajną kancelarię, by w niej przechowywać informacje o wysłanych i otrzymanych e-mailach. Taka może być konsekwencja nowelizacji ustawy - Prawo telekomunikacyjne, przygotowanej przez Ministerstwo Transportu i Budownictwa (jeszcze przed podziałem).

Wprowadzenie tej z pozoru drobnej zmiany w prawie spowoduje, że firmy i osoby, które mają serwery pocztowe, będą musiały przechowywać dane o e-mailach przez 24 miesiące. Jeśli rząd i Sejm przystaną na wspieraną przez resorty siłowe koncepcję Ministerstwa Sprawiedliwości, okres ten zostanie wydłużony nawet do pięciu lat - pisze dziennik.

Jacek Świderski, prezes spółki o2.pl, która prowadzi 4,1 mln darmowych kont e-mail, ocenia, że jednorazowe koszty, jakie będzie musiał ponieść każdy dostawca poczty elektronicznej, przekroczą 200 tys. zł. Gros z tego pochłonie budowa tajnej kancelarii i wydawane przez ABW certyfikaty dla pracowników. Więksi dostawcy będą musieli dodatkowo kupić urządzenia do przechowywania danych.

"W naszym przypadku to około miliona złotych" - mówi "Rzeczpospolitej" prezes spółki o2.pl. Dostawca będzie musiał także całą dobę utrzymać w gotowości pracowników z certyfikatami oraz zbudować specjalne systemy bezpiecznego dostępu do danych.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas